Ukraina jedną nogą w Unii Europejskiej

Wszystko wskazuje na to, że Komisja Europejska w środę zaleci rozpoczęcie rokowań akcesyjnych z Kijowem. Takie są jasne sugestie Ursuli von der Leyen.

Publikacja: 06.11.2023 18:41

Ukraina jedną nogą w Unii Europejskiej

Foto: Adobe stock

W weekend przewodnicząca KE pojawiła się w ukraińskiej stolicy.

– Jestem przekonana, że możecie osiągnąć wasz ambitny cel, jakim jest to, aby jeszcze w tym roku zapadła historyczna decyzja o otwarciu rokowań członkowskich – oświadczyła Niemka w przemówieniu w ukraińskiej Radzie Najwyższej.

Czytaj więcej

Ukraińcy chcą do Unii, ale nie za wszelką cenę

Po spotkaniu z prezydentem Wołodymyrem Zełenskim powiedziała z kolei, że „Ukraina dokonała znakomitych postępów, które robią wrażenie. I my o tym zaświadczymy, kiedy Komisja Europejska przedstawi swój raport o poszerzeniu Unii”.

To była szósta wizyta von der Leyen w Kijowie od rozpoczęcia rosyjskiej inwazji 24 lutego zeszłego roku. W ten sposób szefowa unijnej egzekutywy chciała utrzymać uwagę świata na wojnie z Rosją mimo ataku Hamasu na Izrael miesiąc temu.

Jednak zdaniem źródeł unijnych cytowanych przez Radio Wolna Europa, do takiej wizyty by nie doszło, gdyby von der Leyen nie miała dobrej wiadomości dla Ukrainy w sprawie rokowań akcesyjnych.

Czytaj więcej

Niemcy skłaniają się ku francuskiej koncepcji Europy wielu prędkości. Przez Polskę

Warunkiem zielonego światła Komisji Europejskiej było wprowadzenie przez ukraińskie władze siedmiu kluczowych ustaw, w tym dotyczących korupcji, wolności mediów czy wymiaru sprawiedliwości. Ostatnią z nich, która ma gwarantować prawa mniejszości narodowych (poza rosyjską), Zełenski podpisał tuż przed przyjazdem von der Leyen.

O tym, czy Ukraińcy faktycznie rozpoczną rokowania, muszą zdecydować jednomyślnie premierzy i prezydenci krajów UE, którzy zbiorą się 14 grudnia w Brukseli. To rodzi pytanie o postawę prorosyjskich przywódców Węgier Viktora Orbána i Słowacji Roberta Fico. Jednak dynamika polityczna wyraźnie sprzyja Ukrainie, bo do przyjęcia jej do Wspólnoty są teraz przekonani prezydent Francji Emmanuel Macron i kanclerz Niemiec Olaf Scholz.

W historii poszerzenia UE zdarzyło się tylko sporadycznie, aby stanowisko KE nie było brane pod uwagę przez przywódców Unii. W 2009 r. unijna centrala zalecała rozpoczęcie rokowań akcesyjnych z Macedonią Północną, do czego jednak nie doszło. Z kolei w 1981 r. Grecja została przyjęta do Wspólnoty, choć Komisja Europejska uważała, że nie jest na to gotowa.

Rozpoczęcie rokowań akcesyjnych jest jasnym sygnałem otuchy, jaką Zachód chce wlać w serca Ukraińców w chwili, gdy front ustabilizował się, a nadzieje na skuteczną kontrofensywę się nie spełniły. Mimo wszystko nie da się przesądzić, kiedy Ukraina znajdzie się w Unii. Turcja jest tu skrajnym przypadkiem: rozpoczęła negocjacje o przystąpieniu do UE w 2005 roku, jednak dziś niewielu uważa, że kiedykolwiek otrzyma członkostwo.

Czytaj więcej

Czy nowy polski rząd będzie reformować UE z Francją i Niemcami?

W środę raport Komisji Europejskiej będzie odnosił się do postępów na drodze do przystąpienia do Unii dziewięciu innych państw. To Albania, Bośnia-Herzegowina, Kosowo, Czarnogóra, Serbia, Północna Macedonia, Mołdawia, Turcja i Gruzja. Najpewniej padnie zalecenie rozpoczęcia rozmów członkowskich także z Mołdawią. To klasyczny sposób działania Brukseli: chodzi o takie prowadzenie poszerzenia UE, aby nie prowadziło do nowych podziałów.

Wielki znak zapytania dotyczy natomiast tego, czy KE będzie radzić uznanie Gruzji za kraj kandydacki do członkostwa w UE. Nie zachęca do tego rozwój sceny politycznej w tym kraju, w tym ograniczenie wolności mediów i niezależności sądownictwa. Wielkim dylematem o charakterze geopolitycznym jest też to, czy zjednoczona Europa powinna sięgać aż po Kaukaz. Region ten, także ze względu na odcięcie możliwości importu gazu z Rosji, nabiera mimo wszystko na znaczeniu dla Unii.

Innym dylematem, przed którym staje Komisja Europejska, jest to, czy zalecić rozpoczęcie rozmów członkowskich z Bośnią-Herzegowiną. Lobbują za tym kraje regionu: Węgry, Chorwacja, Austria. Nie da się wykluczyć, że w grudniu swoją zgodę na podjęcie negocjacji z Ukrainą Orbán przehandluje za podobną akceptacją w sprawie Sarajewa. Innym argumentem jest to, że bez jasnej perspektywy integracji z UE państwo się rozpadnie, być może inicjując kolejną wojną na Bałkanach.

Najważniejsze kraje Unii, w tym Niemcy i Francja, uzależniają jednak ostateczne przyjęcie Ukrainy do UE od głębokiej reformy Wspólnoty. Chodzi w szczególności o ograniczenie prawa weta przy podejmowaniu przez Radę UE decyzji w sprawach zagranicznych i finansowych, a także zmniejszenie liczby członków Komisji Europejskiej czy wzmocnienie instrumentów zapewniających przestrzeganie zasad rządów prawa i demokracji przez kraje członkowskie.

Grudniowy szczyt UE ma też zatwierdzić 50 mld euro wsparcia dla Ukrainy na cztery nadchodzące lata.

Polityka
Wskazany przez Trumpa kandydat na prokuratora generalnego rezygnuje
Polityka
Anna Słojewska: Europejski nurt skręca w prawo
Polityka
Dlaczego Donald Trump jest syjonistą? „Za wsparciem USA dla Izraela stoi lobby, ale nie żydowskie”
Polityka
Międzynarodowy Trybunał Karny wydał nakaz aresztowania Beniamina Netanjahu
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Polityka
Szef WHO Tedros Adhanom Ghebreyesus prosto ze szczytu G20 trafił do szpitala