Już w środę PiS chce przedstawić w Sejmie pięciu kandydatów na członków komisji zwanej potocznie lex Tusk. Spoza Sejmu i Senatu – dowiedziała się „Rzeczpospolita”. We wtorek Sejm zaczął procedować prezydencką nowelizację.
– Przyjmiemy poprawki prezydenta do ustawy. Jesteśmy dogadani z posłami spoza klubu, by mieć większość w Sejmie – tak wysoko postawiony polityk PiS na kilka godzin przed pierwszym czytaniem w Sejmie prezydenckiej nowelizacji ustawy o komisji ds. badania wpływów rosyjskich wyjaśniał nam scenariusz partii rządzącej. Jego celem jest szybkie uchwalenie oprotestowanej przez opozycję regulacji.
Czytaj więcej
Tej komisji wystarczy jedno posiedzenie. Niczego nie muszą ustalać. Wyrok jest już napisany na Nowogrodzkiej - mówi Jan Grabiec, poseł KO i rzecznik Platformy Obywatelskiej
Pierwsze czytanie zaplanowano dopiero na wieczór (w godz. 18.30–20) albo jeszcze później. Nowa Lewica złoży wniosek o odrzucenie prezydenckiego projektu. Cała opozycja ma go poprzeć. – Będziemy głosować przeciw. Złożyliśmy projekt całkowicie likwidujący tę komisję – mówi nam poseł Krzysztof Gawkowski, przewodniczący Klubu Lewicy. To jednak nic nie da.
Klub PiS, mający formalnie 228 członków, musiał dozbierać co najmniej czterech posłów, by mieć większość. Jak mówił nam Jan Grabiec, rzecznik PO, to, czy PiS-owi uda się ostatecznie przegłosować ustawę, zależy od tego, „jak zachowa się mejzowo-kukizowe zaplecze PiS-u”.