Sondaż bardzo poważnego instytutu Chicago Council on Global Affairs musi napawać optymizmem. Pół roku od rozpoczęcia rosyjskiej inwazji wciąż 72 proc. Amerykanów uważa, że ich kraj powinien wysyłać Ukraińcom broń i inne wsparcie wojskowe. W stosunku do marca (79 proc.) to spadek, ale łagodny. Podobnie jak poparcie dla pomocy gospodarczej i finansowej dla Kijowa: deklaruje go 71 proc. ankietowanych wobec 78 proc. pięć miesięcy temu.
Wahanie należy uznać za wyjątkowo małe, tym bardziej że deklarowane wsparcie dla utrzymania sankcji nałożonych na Rosję wręcz wzrosło z 77 do 80 proc. A ocena, że Stany powinny przyjmować ukraińskich uchodźców z 74 do 76 proc.
Czytaj więcej
Stany Zjednoczone dostarczą Ukrainie pomoc wojskową o łącznej wartości blisko 3 mld dolarów - ogłosił w środę, w dniu Święta Niepodległości Ukrainy, Biały Dom.
Prezydent Biden od początku nakreślił czerwoną linię dla zaangażowania w ten konflikt: Ameryka nie wyśle do Ukrainy swoich żołnierzy. Ale mimo to taki ruch jest gotowych poprzeć 38 proc. Amerykanów, nawet nieco więcej niż w marcu (36 proc.). Ten współczynnik przekracza 60 proc., gdy ankieterzy pytają, czy amerykańska armia powinna przyjść na odsiecz zaatakowanym krajom NATO: Litwie, Łotwie czy Estonii. Tu trzeba odnotować bardzo wyraźny wzrost poparcia, skoro zaraz po rozpoczęciu inwazji za bezpośrednim zaangażowaniem Stanów w obronę państw bałtyckich było 44 proc. pytanych.
Wyborcy demokratów zwykle wykazują się większym entuzjazmem, gdy idzie o wsparcie Ukrainy, niż elektorat republikanów. Ale różnice nie są duże. Podczas gdy 79 proc. tych pierwszych chce, aby Stany nadal wysyłały broń i wsparcie wojskowe Ukrainie, w przypadku tych drugich ten współczynnik spada do 68 proc.