99 tys. zł netto, czyli 152 tys. zł brutto – takie nagrody w 2019 roku otrzymało ośmioro członków zarządu Lewicy Razem. Czworo z nich jest posłami, którzy ekstrapensje ujawnili w 2020 roku w oświadczeniach majątkowych. To wtedy sprawa wyszła na jaw i wzbudziła kontrowersje, bo Razem jest partią opowiadającą się za niwelowaniem nierówności społecznych.
– Posłowie Razem nie wzbogacili się w ten sposób, co widać w oświadczeniach majątkowych. Zdecydowali się wpłacić środki na kampanię Lewicy – prostowała Dorota Olko, rzeczniczka Razem.
Wyjaśniała, że pieniądze przelali do funduszu wyborczego SLD, bo z list Sojuszu startowali członkowie Razem. Jak ujawniliśmy we wtorek, Państwowa Komisja Wyborcza uznała to za nielegalne finansowanie jednej partii przez drugą i odrzuciła informację Razem o wydatkach z subwencji budżetowej. Ekstrapensje były bowiem finansowane z wynoszącej 3,2 mln zł rocznie subwencji, którą partia wywalczyła dzięki wynikowi w wyborach do Sejmu w 2015 roku.
Czytaj więcej
- Naruszenie statutu nie oznacza złamania statutu. To są dwie różne dwie różne rzeczy - powiedziała posłanka Marcelina Zawisza, pytana o uchwałę komisji rewizyjnej swojego ugrupowania, która krytycznie oceniła wypłacenie posłom Razem pieniędzy, wpłaconych następnie na kampanię przed wyborami parlamentarnymi w 2019 roku.
To nie koniec wątpliwości wokół tej sprawy. Z ustaleń „Rzeczpospolitej" wynika, że PKW obliczyła, ile pieniędzy członkowie zarządu wpłacili na konta funduszu SLD. I często są to dużo niższe kwoty od wspomnianych nagród.