Presja na Jeffa Flake'a ze strony partyjnych kolegów była w piątek ogromna. Jednak senator z Arizony, który w przyszłym roku przechodzi na emeryturę, ostatecznie zdecydował się uzależnić poparcie w przyszłym tygodniu dla Bretta Kavanaugha od przeprowadzenia śledztwa w sprawie zachowania sędziego w latach licealnych. Decyzję podjął po tym, gdy w piątek w przerwie przesłuchania zdesperowana grupa kobiet złapała go przy windzie i zaczęła namawiać go do odrzucenia nominacji człowieka, który, jak twierdziły, wielokrotnie w młodości molestował kobiety.
– Senatorze, możesz dziś zostać bohaterem! – krzyczała jedna z nich.
To był na pewno on
Donald Trump, który w sprawach obyczajowych aniołem nie jest, konsekwentnie stoi w obronie swojego kandydata. Jednak w sobotę polecił FBI spełnić warunki Flake'a, choć śledztwo ma trwać tylko tydzień. Prezydent nie może lekceważyć senatora, bo bez niego nominacja Kavanaugha może upaść: w Senacie republikanie mają tylko jeden głos, większość a dodatkowo Lisa Murkowski z Alaski i Susan Collins z Maine, waha się, jak zachować się w tym głosowaniu.
Piątkowe wystąpienie przed Senatem Christine Blasey Ford, pierwszej oskarżycielki Kavanaugha, było bowiem nie tylko bardzo emocjonalne, ale i przekonywujące.
– Nie powinna pani być przerażona, to nie jest sprawiedliwe – przyznała w pewnym momencie Rachel Mitchell, prokuratorka, która występowała w zastępstwie republikańskich senatorów.