W 2019 roku poznamy nie tylko nazwiska nowego szefa (lub szefowej) Komisji Europejskiej, szefa Rady Europejskiej, wysokiego przedstawiciela do spraw zagranicznych. Kraje członkowskie obsadzą też Komisję Europejską. W PiS od miesięcy trwają przymiarki i poszukiwanie odpowiedniego nazwiska. Ale układ wyborczego kalendarza może sprawę utrudnić. Bo jest prawdopodobne, że unijne targi będą trwać na tyle długo, że przesłuchania w Parlamencie Europejskim – kluczowy etap całego procesu nominacji – rozpocznie się już po jesiennych wyborach w Polsce, w których może wygrać opozycja. Z tym scenariuszem liczy się też PiS. UE może też całkiem świadomie opóźnić cały proces wobec Polski. Wiele zależy – jak wynika z naszych rozmów – od tego, jak będzie wyglądać sytuacja polityczna w kraju i szanse opozycji.
Nawet jeśli do przesłuchania dojdzie przed wyborami, to PiS i tak ma przed sobą trudny wybór. Kandydatem lub kandydatką zajmie się po zgłoszeniu Parlament Europejski. Przesłuchanie – co podkreślają zarówno nasi rozmówcy z PiS, jak i z Brukseli – nie będzie formalnością.
Czytaj także: PiS rozmyśla nad komisarzem
Kluczowe może być to, czy kandydat miał udział w naruszaniu praworządności w Polsce lub nawet głosował za ustawami dotyczącymi Sądu Najwyższego czy Trybunału Konstytucyjnego. – Musi mieć też w miarę „czyste konto" w samym Parlamencie Europejskim – twierdzi nasz rozmówca. I zwraca uwagę, że to może utrudnić zadanie np. Ryszardowi Czarneckiemu, jeśli ten zostanie wskazany przez PiS. Czarnecki przestał być wiceprzewodniczącym PE, kiedy porównał europsłankę Różę Thun do szmalcowników z II wojny światowej.
Kandydatką, która spełniałaby wymagania, jest Anna Fotyga, była minister spraw zagranicznych, przewodnicząca ważnej Podkomisji Bezpieczeństwa i Obrony (SEDE). Fotyga nie jest kontrowersyjną europosłanką, a jako kobieta – jak tłumaczą nasi informatorzy – ma szanse na lepszą tekę. To wynika ze skomplikowanego polityczno-geograficznego parytetu, który może przyjąć nowy szef KE przy konstruowaniu nowego kolegium komisarzy.