Ale strach jest też po drugiej stronie. UE to potęga w produkcji nabiału, na umowie na pewno skorzystają producenci, również polscy, serów, mleka w proszku czy pokarmu dla niemowląt. To dlatego kraje Mercosur nalegały na kontyngenty importowe na swoim rynku dla tych właśnie produktów. I tak jak rolnicy w UE argumentują, że konkurencja nie będzie uczciwa, bo rolnicy w krajach Mercosur nie muszą spełniać wyśrubowanych standardów środowiskowych, które podnoszą koszty produkcji, podobnie rolnicy po drugiej stronie twierdzą, że unijni producenci otrzymują niespotykane tam wsparcie z publicznych środków. UE była w stanie wynegocjować pewne zabezpieczenia, to znaczy na nasz rynek nie trafią żadne produkty rolne, które nie spełniałyby naszych norm fitosanitarnych, podobnie zresztą nie będzie można u nas sprzedawać wołowiny z bydła, któremu w czasie hodowli podawane są hormony.
Szansa dla polskich eksporterów alkoholu i słodyczy
Negocjacje umowy UE–Mercosur trwały 20 lat i pierwotnie zakończyły się w 2019 roku. Z różnych powodów jednak porozumienie nie zostało wtedy podpisane i najpierw UE zażądała od państw Ameryki Południowej zobowiązań w zakresie walki z wylesianiem. A potem tamte kraje przedstawiły dodatkowe postulaty dotyczące ochrony ich rynku przed produktami przemysłowymi. Bo gdy spojrzeć na strukturę handlu między dwoma obszarami, to widać wyraźnie, że w imporcie do UE dominują produkty rolne, a w eksporcie – wyroby przemysłowe. Europejskie firmy mają wielki potencjał, ale nie są wystarczająco – w stosunku do swoich możliwości – obecne na tamtejszym rynku. Jest on bowiem chroniony bardzo wysokimi cłami sięgającymi 20–30 proc., do których dochodzą też bariery podatkowe. W sumie powoduje to, że cena eksportowanego produktu rośnie nawet o 50 proc. Umowa miałaby to zmienić. Podobnie jak w wypadku produktów rolnych, tak i towary przemysłowe miałyby różne okresy przejściowe, klauzule zabezpieczające itp. Ale jednak nastąpiłoby otwarcie tego wielkiego rynku na europejskie produkty. Zdaniem Komisji Europejskiej Polska mogłaby odnieść wymierne korzyści w sektorach, w których już jesteśmy tam obecni i mamy znajomość rynku, czyli np. w eksporcie maszyn i silników, samochodów i traktorów, lekarstw, gumy syntetycznej czy sprzętu medycznego. Polska jest częścią europejskich łańcuchów wartości, w istotny sposób nasi producenci zyskaliby też np. na wzroście eksportu niemieckich towarów przemysłowych. Jeśli chodzi o rolnictwo to – zdaniem KE – Polska szczególnie mogłaby skorzystać na eksporcie alkoholi wysokoprocentowych, czekolady czy słodyczy, a także zbóż.
Umowa o wolnym handlu z krajami Mercosur byłaby największą w historii UE, jeśli chodzi o liczbę ludności i połączone PKB: to w sumie 750 mln ludzi i 1/5 światowego PKB. Wygląda to imponująco, ale faktycznie wpływ gospodarczy umowy byłby niewielki dla UE i doprowadziłby do wzrostu PKB o zaledwie 0,1–0,3 proc. Wymiana handlowa między UE i Mercosur jest bowiem niewielka, idzie tam zaledwie 2 proc. unijnego eksportu.
Strategiczne znaczenie Mercosur dla zielonej transformacji
Dlaczego zatem ryzykować niezadowolenie rolnego lobby, jeśli gospodarczy zyski nie wyglądają spektakularnie? Chodzi nie tylko o samo przekonanie leżące u podstaw sukcesu gospodarczego UE, że wolny handel napędza gospodarkę. Ale także o to, jak ważnym strategicznie partnerem może stać się Ameryka Południowa w sytuacji, gdy w USA do władzy doszedł Donald Trump, a Chiny stają się coraz bardziej ofensywne. – Wartość ekonomiczna porozumienia leży gdzie indziej. Jest ona dwojaka: po pierwsze, kraje Mercosur posiadają ogromne rezerwy surowców krytycznych, które będą miały kluczowe znaczenie dla zielonej transformacji energetycznej UE. Po drugie, umowa o wolnym handlu z Mercosur wsparłaby wysiłki Europy na rzecz zmniejszenia ryzyka – argumentuje Agathe Demarais w analizie opublikowanej przez think tank ECFR. UE próbuje zmniejszać swoją zależność od Chin, ale też np. niektórych niestabilnych krajów Afryki, jeśli chodzi o surowce potrzebne dla zielonej gospodarki. Kraje Mercosur mają ogromne rezerwy litu (niezbędny komponent do produkcji baterii dla pojazdów elektrycznych), ale także grafitu, manganu, niklu czy metali ziem rzadkich. Do zwiększenia autonomii gospodarczej Unii konieczne jest też zacieśnienie więzów gospodarczych z krajami demokratycznymi, które np. mogłyby zastąpić Chiny jako ważny rynek zbytu, ale też jako miejsce taniej produkcji dla europejskich koncernów. Ponadto brak porozumienia z UE może pchnąć kraje Ameryki Południowej do zacieśniania więzów z Chinami. Już są one największym inwestorem na tym rynku.
Francuscy rolnicy tez protestuja przeciwko Mercosur
Foto: REUTERS/Stephane Mahe