Zapłodnienie tylko jednej komórki jajowej, zakaz mrożenia zarodków oraz ograniczenie in vitro do małżeństw – to główne założenia projektu o zapłodnieniu pozaustrojowym, który złożył niezrzeszony poseł Jan Klawiter, związany z Prawicą Rzeczypospolitej. Zdaniem specjalistów zajmujących się in vitro uchwalenie propozycji wielokrotnie obniżyłoby skuteczność tej procedury. Zdaniem konserwatystów, pomogłoby wyeliminować związane z nią problemy etyczne. Co o tym sądzi Sejm, prawdopodobnie nie dowiemy się nigdy. Przed dwoma tygodniami marszałek Marek Kuchciński skierował projekt do Komisji Ustawodawczej, która ma zaopiniować jego zgodność z konstytucją.
Problem w tym, że komisja nie planuje w najbliższym czasie zająć się tym projektem. Zdaniem opozycji przed wyborami PiS do perfekcji opanowało regulaminowe sztuczki w celu mrożenia najbardziej niewygodnych ustaw. Propozycja Klawitera nie jest bowiem jedyną, jaką marszałek skierował do tej komisji.
Długa kolejka
Obecnie na zaopiniowanie czekają w niej niemal wszystkie projekty światopoglądowe. Przykładowo, w lutym ubiegłego roku do opinii w komisji wysłano projekt wprowadzający aborcję na życzenie, pod którym podpisali się posłowie z kilku klubów. Później do Komisji Ustawodawczej trafił projekt Nowoczesnej o związkach partnerskich.
Na zaopiniowanie w komisji czekają też inne projekty, które można uznać za niewygodne dla PiS. Chodzi przykładowo o propozycję PO, ułatwiającą zwrot nagród przez członków rządu, albo projekt Nowoczesnej zakładający, że prezesem NIK nie może być członek partii politycznej.
Zgodnie z regulaminem Sejmu komisja może uznać projekt za niedopuszczalny większością trzech piątych głosów. Wtedy marszałek może wyrzucić go do kosza. Rosnącą kolejką wydaje się nie przejmować szef komisji Marek Ast z PiS. Po raz ostatni zebrała się, by zaopiniować jakikolwiek projekt, w maju ubiegłego roku.