Politycy jak kameleony

W Polsce zmiana poglądów nie przeszkadza w politycznej karierze. Najnowszym przykładem jest Radosław Sikorski.

Publikacja: 03.10.2014 19:28

Politycy jak kameleony

Foto: ROL

Kim jest Lech Wałęsa? „Prostakiem", który „lubi fizyczne sprawowanie władzy" czy może „legendą narodową, której jesteśmy strażnikami"? Pozornie tych dwóch opinii połączyć się nie da, ale jest osoba, która podpisuje się pod obiema. To nowy marszałek Sejmu Radosław Sikorski. Wałęsę „prostakiem" nazwał w 1992 roku w artykule dla anglojęzycznego pisma „The American Spectator", a „legendą" w czerwcu w telewizyjnym studiu Moniki Olejnik.

W minioną środę, przed wyborem na marszałka, zmienność poglądów wytknął mu poseł PiS Mariusz Antoni Kamiński. – Kiedy Radosław Sikorski mówi prawdę i jakim będzie marszałkiem Sejmu? Chyba sam nie zna odpowiedzi na te pytania, tak już sam się zagmatwał – wywodził z mównicy.

Niestałość przekonań nie zaszkodziła jednak wyborowi na marszałka, a Sikorski do zarzutu Kamińskiego w praktyce się nie odniósł. Zdaniem politologów niestałość polityków przybrała w Polsce patologiczne rozmiary, jednak godzą się na nią wyborcy, a partyjni liderzy wręcz premiują.

Ataki na Michnika

O artykule w „Spectatorze" pewnie nie usłyszałby nikt, gdyby w 1992 r. nie przedrukowała go w języku polskim „Gazeta Wyborcza". W 2012 r. przypomniał o tym w blogu prawicowy publicysta Witold Gadowski. Nie podał autora cytatów, a czytelnikom zaproponował zgadywankę. – Kto napisał ten tekst? Już wiecie? Ten wiecznie oszołomiony Antoni Macierewicz? – pytał.

Większość cytatów pasowałaby bowiem raczej do polityka PiS niż PO. Wojskowe Służby Informacyjne Sikorski nazwał w „Spectatorze" „ostatnią funkcjonującą organizacją komunistyczną, która mogła przejąć kontrolę nad krajem", a Waldemara Pawlaka „lojalnym sojusznikiem partii komunistycznej". Usłużnych władzy dziennikarzy określił z kolei mianem „murzynów".

Dwa lata później w tym samym amerykańskim piśmie ostro wypowiedział się o naczelnym „Gazety Wyborczej" Adamie Michniku, z którym później już jako szef dyplomacji brał kilkakrotnie udział w debatach i uroczystościach. Napisał, że Michnik „zionie tolerancją" i „jest mu bliżej do swoich byłych totalitarnych wrogów niż swoich niegdysiejszych antytotalitarnych sojuszników". Sikorski wytknął też Michnikowi, że jego ojciec „kolaborował z Sowietami", a przyrodni brat „skazywał polskich patriotów na śmierć".

– Postanowiłem pokazać niestabilność Sikorskiego, bo pojawia się pytanie, czy taki człowiek może być marszałkiem – mówi „Rz" Kamiński.

Jan Filip Libicki, senator PO: – Zawsze poglądy miałem takie same, a zmieniałem tylko partie

W swoim wystąpieniu przypominał też zmienność poglądów Sikorskiego na sojusz z USA i politykę wobec Rosji. I tylko do tego elementu wypowiedzi odniósł się w trakcie debaty Sikorski. – Rosja szła drogą prób demokratyzacyjnych, niestety nieudanych – bronił się.

Wolty Niesiołowskiego

Mariusz Antoni Kamiński stał się już w PiS ekspertem od wyciągania politykom PO zapomnianych wypowiedzi, bo w podobny sposób zaatakował w 2007 r. Stefana Niesiołowskiego kandydującego na wicemarszałka Sejmu. Z mównicy przypomniał jego wypowiedzi z czasów, gdy był jeszcze związany z ZChN i Przymierzem Prawicy.

– „Platforma jest przede wszystkim wielką mistyfikacją. W istocie jest świecącym pudełkiem. Mamy do czynienia z elegancko opakowaną recydywą tymińszczyzny" – cytował Kamiński ku rozbawieniu prawej strony sejmowej sali.

Przypomniał też, że zdaniem Niesiołowskiego liberałowie „nie mają najmniejszych kwalifikacji ekonomicznych" i „nie mogą obejmować resortów ekonomicznych, bo zrujnują kraj". Wyborowi na wicemarszałka to nie zaszkodziło. Za Niesiołowskim zagłosowała cała koalicja, wsparta przez lewicę. – Niesiołowski dowód stałości poglądów dał w czasach, gdy płaciło się za to więzieniem, więc formułowanie wobec niego takich zarzutów jest bezpodstawne – broni partyjnego kolegi senator PO Jan Filip Libicki.

– W Polsce liderzy partyjni prowadzą politykę doraźno-koniunkturalną polegającą na promowaniu kogoś, kto zmienił poglądy albo odszedł z innej partii – uważa jednak politolog dr hab. Rafał Chwedoruk. Przypomina, że Sikorski i Niesiołowski nie wyczerpują listy zmiennych w opiniach polityków, którym powierzono wysokie stanowiska.

– PO to jest obła, śliska masa. Mistrzem plastikowości jest Donald Tusk – twierdził w 2009 r. Bartosz Arłukowicz, wówczas związany z lewicą. Dwa lata później był już ministrem w rządzie Tuska. – Jarosław Kaczyński jest politykiem z krwi i kości i taki polityk jest potrzebny Polsce – mówiła z kolei w 2010 r. Joanna Kluzik-Rostkowska, która dziś jest ministrem edukacji.

Spuścizna styropianu

Zdaniem Chwedoruka tak daleka niestabilność polityków niemal nie występuje w dojrzałych demokracjach. – W USA migracje między głównymi partiami występują co najwyżej lokalnie. Również w Niemczech zdarzają się incydentalnie. Gdy w 2005 r. lewicową SPD postanowił opuścić jeden z jej liderów Oskar Lafontaine, spotkały go ostre słowa potępienia – przypomina.

Dlaczego w Polsce to zjawisko jest powszechne? Zdaniem politologa dr. hab. Norberta Maliszewskiego powodem jest bezideowość polskich ugrupowań. – Polaryzacje nie mają często charakteru światopoglądowego i związane są z sympatią do partyjnego wodza. W wypowiedziach publicznych politycy starają się kierować partyjną busolą, chowając swoje poglądy do kieszeni – wyjaśnia.

– Praprzyczyną takich zachowań są nawyki z okresu tzw. styropianu, czyli opozycji demokratycznej z lat 80., z której wywodzi się część obecnych polityków – dodaje Chwedoruk. – Ścierały się wtedy różne poglądy, ale w realiach konspiracji osobista lojalność była ważniejsza niż program – przypomina.

Jednak zmiana przez polityków poglądów nie byłaby możliwa, gdyby nie przyzwolenie wyborców. – Nie mają kręgosłupów ideowych podobnie jak politycy, a główną kategorią wyboru jest zazwyczaj to, czy kandydat jest lubiany – mówi Maliszewski.

Sukcesy uciekinierów

Jego zdaniem dobrym przykładem może być kampania Bartosza Arłukowicza w 2011 r. W okręgu szczecińskim uciekinier z SLD zdobył ponad 100 tys. głosów, co było czwartym wynikiem w kraju.

Z kolei Joanna Kluzik-Rostkowska, która w ciągu jednego roku zdążyła odejść z PiS, założyć PJN, by w końcu trafić do PO, dostała w Rybniku 22 tys. głosów. Przegrała co prawda z dwójką na liście PO Markiem Krząkałą, ale jej wynik wystarczył, by wejść do Sejmu.

– Obywatele są bombardowani niewiarygodną ilością informacji, trudno im dokonać selekcji, a jeśli polityk nie dorobił się jakiegoś stereotypu, może liczyć na amnezję – uważa Chwedoruk.

Jego zdaniem tym można tłumaczyć stosunkowo dobry wynik w eurowyborach startującego z list PO Michała Kamińskiego. Był o włos od zdobycia mandatu, choć w 2009 r., jeszcze jako polityk PiS, nazwał Tuska „przeciwieństwem króla Midasa". – On czego się dotknął, zamieniał w złoto. Ja nie powiem, w co zamienia się to, czego dotyka Donald Tusk, bo na sali są kobiety i dzieci – mówił.

W trakcie kampanii wyborczej dawne poglądy chętnie wytykała Kamińskiemu opozycja. Podobnie postępowano w 2011 r. w przypadku Janusza Palikota. Świeżo upieczony antyklerykał i zwolennik legalizacji marihuany jeszcze w 2005 r. ślubował „tak mi dopomóż Bóg", rok później głosował za zaostrzeniem kar za posiadanie narkotyków, a w 2009 r. uznał krzyż za symbol „narodowy, jak i religijny".

Choć wygarnęły mu to media, w wyborach dostał 95 tys. głosów i wprowadził do Sejmu 40 posłów.

Nadgorliwość neofitów

Zdaniem Mariusza Antoniego Kamińskiego dla osób radykalnie zmieniających poglądy nie powinno być miejsca w polityce. – Najgorsi są neofici, którzy w kilka dni po zmianie barw partyjnych zaczynają, tak jak Radosław Sikorski, mówić o „dorżnięciu watahy" – tłumaczy.

Jan Filip Libicki mówi z kolei, że zmiana przekonań jest w pewnym stopniu dopuszczalna. – Polityk ma do tego prawo, jak każdy inny człowiek. Równie dobrze zmianę poglądów można zarzucić braciom Kaczyńskim, którzy kiedyś współpracowali z Lechem Wałęsą, a potem zaczęli go krytykować. Zawsze poglądy miałem takie same, a zmieniałem tylko partie, gdy uznałem, że może mi to pomóc w ich realizacji – mówi Libicki, który zanim trafił do PO, działał w ZChN, Przymierzu Prawicy, PiS, Polsce Plus i PJN.

Rafał Chwedoruk „zjawisko zmiany poglądów przez polityków" uważa jednak za „demoralizujące" i uważa, że ukrócić może je dopiero stabilizacja systemu partyjnego.

– Musi też wzmocnić się społeczeństwo obywatelskie. Polacy powinni być bardziej zainteresowani polityką i nauczyć się na nią wpływać – konkluduje.

Kim jest Lech Wałęsa? „Prostakiem", który „lubi fizyczne sprawowanie władzy" czy może „legendą narodową, której jesteśmy strażnikami"? Pozornie tych dwóch opinii połączyć się nie da, ale jest osoba, która podpisuje się pod obiema. To nowy marszałek Sejmu Radosław Sikorski. Wałęsę „prostakiem" nazwał w 1992 roku w artykule dla anglojęzycznego pisma „The American Spectator", a „legendą" w czerwcu w telewizyjnym studiu Moniki Olejnik.

W minioną środę, przed wyborem na marszałka, zmienność poglądów wytknął mu poseł PiS Mariusz Antoni Kamiński. – Kiedy Radosław Sikorski mówi prawdę i jakim będzie marszałkiem Sejmu? Chyba sam nie zna odpowiedzi na te pytania, tak już sam się zagmatwał – wywodził z mównicy.

Pozostało 91% artykułu
Polityka
Sondaż: Koalicja PiS z Konfederacją? Oto jak widzą taką możliwość wyborcy obu partii
Polityka
PiS szykuje się do wystawienia kandydata. Nawrocki jako "kandydat obywatelski"
Polityka
Hołownia na bakier z "lex Hołownia". Szybkie procedury wciąż częste w Sejmie
Polityka
Prawybory w KO. Trzaskowski pokonał Sikorskiego. „Mam bardzo mocny mandat i dużo odwagi”
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Polityka
Radosław Sikorski kontra Rafał Trzaskowski. Wiemy, kto wygrał prawybory w KO