Wojna o TK: Platforma o jeden dzień przed PiS

Doba może zdecydować o losach politycznej wojny o kontrolę nad Trybunałem Konstytucyjnym.

Aktualizacja: 23.11.2015 05:54 Publikacja: 22.11.2015 20:06

Platforma i PiS wspólnie doprowadziły do upolitycznienia Trybunału Konstytucyjnego

Platforma i PiS wspólnie doprowadziły do upolitycznienia Trybunału Konstytucyjnego

Foto: Fotorzepa, Marta Bogacz

Żeby zrozumieć całą polityczną rozgrywkę między PiS a PO wokół Trybunału Konstytucyjnego, należy się cofnąć ponad dwa lata wstecz. Latem 2013 r. prezydent Bronisław Komorowski skierował do Sejmu własny projekt zmian w Trybunale. Jego propozycja zawierała m.in. zapisy dotyczące zgłaszania kandydatów na sędziów. Kandydata miałaby zgłaszać nie tylko – jak dotąd – grupa posłów, ale także środowiska prawnicze.

Rządzącej Platformie z projektem Komorowskiego się nie spieszyło. Przebudziła się dopiero po jego porażce w wyborach prezydenckich. Przeczuwając kolejną nadciągającą klęskę – w wyborach parlamentarnych – Platforma przykroiła projekt Komorowskiego do własnych interesów. Na początku października zmieniła prawo tak, aby móc przed wyborami wybrać nie tylko trzech sędziów, których kadencje kończyły się za jej rządów, ale także dwóch kolejnych, których kadencje upływały już po wyborach (na początku grudnia).

Protestowało PiS, które skierowało ustawę w wersji PO do Trybunału Konstytucyjnego. W międzyczasie jednak odbyły się wybory – PiS przejęło władzę, a Platforma znalazła się w opozycji. I momentalnie obie partie zamieniły się rolami. PiS pospiesznie wycofało swą skargę do Trybunału. Powód był jasny – Trybunał zaskakująco szybko dla PiS wyznaczył termin posiedzenia w sprawie legalności wyboru pięciu sędziów przez PO (na 25 listopada). A politycy PiS zdawali sobie sprawę, że jeśli sędziowie TK uznają wybór dokonany przez Platformę za zgodny z konstytucją, zniweczy to ich plany zmian w Trybunale.

Bo – co przyznają politycy PiS – w partii tej od dawna kiełkowały pomysły przebudowy Trybunału. To właśnie TK był jednym z największych hamulcowych zmian, które w ramach budowania IV RP Jarosław Kaczyński próbował wprowadzić w życie w latach 2005–2007.

Dlatego gdy obóz PiS wygrał wybory, plany zmian w Trybunale były jednymi z pierwszych wniesionych do Sejmu. I dlatego PiS wycofało skargę na ustawę Platformy – nie chciał sobie wiązać rąk orzeczeniami w tej sprawie.

Oczywiście, Platforma doskonale zdawała sobie z tego sprawę. Dlatego też po wycofaniu skargi przez PiS sama zaskarżyła swą własną ustawę do Trybunału. To bardzo przemyślany ruch – jeśli Trybunał uzna ustawę Platformy za zgodną z konstytucją, to może zablokować zmiany przygotowywane przez PiS.

Na ten ruch Platformy PiS zareagowało ekspresowo. Chciało wprowadzić w życie własne regulacje, zanim TK wypowie się o ustawie Platformy. Swą nowelizację ustawy o Trybunale PiS przeprowadziło przez parlament w ciągu kilkudziesięciu godzin, pracując nocami. Prezydent Andrzej Duda podpisał ją ekspresowo w piątek. To oznacza, że ustawa w wersji PiS – która umożliwi tej partii wybór pięciu własnych sędziów w miejsce prawników wskazanych przez Platformę, a także wymianę prezesa TK – wejdzie w życie 4 grudnia.

Ale w tym sprincie do kontroli nad Trybunałem to Platforma ma przewagę. Powód jest prosty – TK wyznaczył termin rozpatrzenia jej wniosku na 3 grudnia.

Sytuacja zatem wygląda tak: jeśli 3 grudnia Trybunał uzna, że ustawa Platformy jest zgodna z konstytucją, za zgodny z prawem zostanie też uznany wybór pięciu sędziów dokonany przez PO. Oznacza to nie tylko, że wchodząca dzień później ustawa PiS trafi w próżnię. Przede wszystkim będzie to podstawa do jej zaskarżenia i unieważnienia przez Trybunał. Co więcej – prezydent Andrzej Duda będzie musiał powołać wybranych przez PO sędziów. Do tej pory z tym zwlekał. Po pozytywnym dla PO wyroku 3 grudnia narazi się na zarzut łamania konstytucji i wniosek Platformy o postawienie go przed Trybunałem Stanu.

Ten czasowy zbieg – 3 grudnia orzeczenie w sprawie ustawy PO, a dzień później wejście w życie ustawy PiS – spowoduje, że sędziowie Trybunału znajdą się pod presją. Orzekając w sprawie naciąganej ustawy autorstwa Platformy, zdawać będą sobie sprawę, że dzień później w życie wchodzi znacznie bardziej niekorzystny dla większości z nich projekt PiS.

To diabelska alternatywa. W ten właśnie sposób Platforma i PiS doprowadziły do upolitycznienia Trybunału. Po tej operacji zaczętej przez PO, a ochoczo podjętej przez PiS, Trybunał już nigdy nie będzie taki sam.

Żeby zrozumieć całą polityczną rozgrywkę między PiS a PO wokół Trybunału Konstytucyjnego, należy się cofnąć ponad dwa lata wstecz. Latem 2013 r. prezydent Bronisław Komorowski skierował do Sejmu własny projekt zmian w Trybunale. Jego propozycja zawierała m.in. zapisy dotyczące zgłaszania kandydatów na sędziów. Kandydata miałaby zgłaszać nie tylko – jak dotąd – grupa posłów, ale także środowiska prawnicze.

Rządzącej Platformie z projektem Komorowskiego się nie spieszyło. Przebudziła się dopiero po jego porażce w wyborach prezydenckich. Przeczuwając kolejną nadciągającą klęskę – w wyborach parlamentarnych – Platforma przykroiła projekt Komorowskiego do własnych interesów. Na początku października zmieniła prawo tak, aby móc przed wyborami wybrać nie tylko trzech sędziów, których kadencje kończyły się za jej rządów, ale także dwóch kolejnych, których kadencje upływały już po wyborach (na początku grudnia).

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Hanna Gronkiewicz-Waltz idzie do PE. Była prezydent Warszawy przyjmie mandat
Polityka
Powódź w Polsce. Jak Donald Tusk przejął narrację i pokazał sprawczość
Polityka
List otwarty w obronie dyrektora Muzeum Historii Polski Roberta Kostro
Polityka
Marcin Kierwiński składa mandat do PE. Kto go zastąpi?
Materiał Promocyjny
Zarządzenie samochodami w firmie to złożony proces
Polityka
Senator Krzysztof Kwiatkowski: Jestem pod wrażeniem mobilizacji ludzi niosących pomoc