Z informacji „Rzeczpospolitej" i deklaracji samych ludowców wynika, że wybory dały PSL nowe otwarcie i jest uznawane za początek realizacji długofalowej strategii. To pierwszy, odniesiony z niemałym wysiłkiem, krok, który w przyszłości może zaowocować budową nowej pierwszoplanowanej siły politycznej.
W sporze między lewicą a prawicą ludowcy będą tam, gdzie zawsze chcieli. W samodzielnym centrum, a nie jako fragment większej całości z PO. Ludowcy zaczynają się teraz znajdować w miejscu, gdzie była PO kilkanaście lat temu. Podobieństwa nie wynikają tylko z tego, że Kosiniak-Kamysz budował się na debatach, tak jak kiedyś Donald Tusk. Zdecydowała też – poza osobistą popularnością i wysiłkiem lidera – dobrze prowadzona kampania, zwłaszcza w ostatnich trzech tygodniach. I to mimo skromnych środków finansowych. Sukces PSL nie byłby też możliwy bez sukcesu Lewicy, która dała wyborcom PO alternatywę z jednej flanki, a ludowcy – z drugiej.