Wybory samorządowe w tym roku mają odbyć się według nowych zasad. Jednak eksperci, wiele środowisk pozarządowych i samorządowców ostrzega, że zmiany w ordynacji wyborczej wprowadzają chaos, podporządkowują samorząd rządowi i są sprzeczne z przepisami nadrzędnymi, a przede wszystkim z konstytucją.
Jednym z największych krytyków nowej ustawy jest przewodniczący Państwowej Komisji Wyborczej Wojciech Hermeliński, który spotykał się w tej sprawie m.in. z prezydentem Andrzejem Dudą i marszałkiem Senatu Stanisławem Karczewskim. Ocenił on, że po przyjęciu przez Sejm zmian w Kodeksie wyborczym PKW stanie się „kwiatkiem do rządowego kożucha", a Krajowe Biuro Wyborcze – agendą rządową. – Minister, władza tworzy sobie z PKW parawan, który ma w jakimś sensie legitymizować wybory – tłumaczył szef PKW. – W obecnej sytuacji Państwowa Komisja Wyborcza staje się ubezwłasnowolniona – przestrzegał.
Stanowisko sędziego Hermelińskiego i głosy takich autorytetów jak prof. Adam Strzembosz wywołały oddźwięk w całym środowisku prawniczym. „Rzeczpospolita" dotarła do analizy dotyczącej zmian w prawie wyborczym, którą przygotowała Kancelaria Prawna Świeca i Wspólnicy. Jak przekonują prawnicy, przyjęty projekt cechuje się „kompletną sprzecznością nie tylko z Konstytucją RP, ale także z prawem wspólnotowym". Według raportu przykładem upolitycznienia jest m.in. nowy sposób dokonywania wyboru członków Państwowej Komisji Wyborczej. Siedmiu na dziewięciu członków PKW wybieranych ma być przez Sejm. Autorzy ostrzegają, że każda partia, która dysponować będzie większością w Parlamencie, będzie miała realny wpływ na kształtowanie składu osobowego PKW. – Ten organ z założenia zawsze był apolityczny, która to cecha jest jedną z najważniejszych, albowiem decyduje o obiektywizmie instrumentów demokratycznych wyborów – mówi Jacek Świeca z kancelarii Świeca i Wspólnicy.
Podobnie autorzy oceniają zmniejszenie liczby komisarzy wyborczych. Zwracają uwagę, że w dobie rosnącej biurokracji i rozbudowywania aparatu urzędniczego, zmiana ta niezwykle rzuca się w oczy. „Trudno uwierzyć, że za pomysłem tym stoi cokolwiek innego, niż chęć ograniczenia obiektywnej kontroli nad powszechnymi wyborami. Niejasna jest także definicja «dawania rękojmi należytego pełnienia funkcji» przez komisarzy wyborczych" – czytamy w raporcie.
Według analizy kuriozalna jest też propozycja, aby nowy szef Krajowego Biura Wyborczego był wybierany przez PKW spośród trzech kandydatów przedstawionych przez ministra spraw wewnętrznych i administracji po zasięgnięciu opinii szefów kancelarii Sejmu, Senatu i prezydenta. – Jest to rażące i ewidentne naruszenie konstytucyjnej zasady trójpodziału władzy – tłumaczy.