Wpis na facebookowym Forum Stop Bankowemu Bezprawiu. Szukający sprawiedliwości posiadacz długu we frankach pisze o swoim stresie. Zbliża się termin jego rozprawy przeciw bankowi, a sędzia, który będzie ją prowadził, jest rekomendowany przez nową Krajową Radę Sądownictwa, w skrócie neo-KRS. „Nie wiem, co będzie, ten sędzia ma prokonsumenckie nastawienie, ale czy jego wyrok będzie ważny?" – zwierza się ze swoich obaw.
Do tej pory Polacy obserwowali zmagania sędziowskiej korporacji z rządem jak igraszki odległych gigantów. Teraz nagle te igraszki wedrą się w życie wielu z nich.
Piotr Trudnowski z Klubu Jagiellońskiego tuż przed podjęciem sławnej już uchwały trzech izb Sądu Najwyższego napisał: „W sporze o wymiar sprawiedliwości zapętliliśmy się już dawno temu, a dzisiaj ta pętla się zaciska. Od jakiegoś czasu mówię wprost, że dualizm prawny, z którym mamy do czynienia od początku rokoszu, zaczyna przybliżać nas do realnej perspektywy rozpadu jedności państwa. Skoro zaczynamy funkcjonować w dwóch równoległych rzeczywistościach prawnych, to trudno mówić jeszcze o jednym organizmie państwowym".
Niczego nie można być pewnym. Ponieważ SN nie czuł się na siłach, aby zakwestionować nominacje wszystkich sędziów powołanych pod rządami nowej ustawy, pozostała mu formułka wadliwości składu wydającego wyrok z udziałem takiego sędziego. Za każdym razem można taki wyrok kwestionować, a wynik zawsze będzie loterią.
Do komplikacji dokłada się gotowość władzy wykonawczej do nieuznawania skutków tej uchwały. Samo prawo trzech izb SN do jej podjęcia już jest kwestionowane przed Trybunałem Konstytucyjnym. Ale wyobraźmy sobie sytuację, w której jakiś sąd uchyla wyrok, kierując się tym, że sędzia mianowany przez nową władzę był „wadliwy". Co z tym zrobią np. urzędy zobowiązane do egzekwowania wyroków? Wszyscy na razie tylko improwizują, przerzucając się groźbami.