Buszujący w „katolickim" internecie zapewne trafili na charakterystyczny mem, który stał się hitem (jakkolwiek to brzmi) tegorocznego Wielkiego Postu. Na fotografiach uśmiechnięci księża informują wiernych: „Przygotowaliśmy dla was wielkopostne rekolekcje". Obok duchownych wizerunek Boga Ojca z Dzieciątkiem Jezus i odpowiedź: „My również". W ten sposób autor mema trafnie oddał poczucie chyba wszystkich chrześcijan, że w tym roku przeżywamy rekolekcje, jakich nie wymyśliłby kaznodzieja z największą liczbą wyświetleń na YouTubie. Rekolekcje, które mają wiele różnych poziomów – dla jednych to „tylko" wymagający czas pustyni i pustych kościołów, dla innych dosłowne przeczołganie we wszystkich możliwych wymiarach życia (w tym materialnych, związanych z utratą lub obawą przed utratą pracy z powodu pandemii), jeszcze dla innych prawdziwa próba wiary, zaufania do Kościoła i stawiania pytań Panu Bogu. Czy w takim klimacie niepewności nie jest pewnym nietaktem i zuchwałością stawianie tezy, że Kościół z tej próby wyjdzie umocniony?