Dlaczego uważam, że Bóg może rozwiązać ten problem? Ponieważ jeśli istnieje, nasze poczucie winy może zostać złagodzone. To Bóg może sprawić, że zniknie, i może nam przebaczyć. Ateiści powiedzą, że problem ludzkiej winy jest realny jedynie wtedy, kiedy zakładamy istnienie Boga, jednak pojawia się on nawet bez kontekstu religijnego; jak zauważyliśmy, nie udaje się nam żyć w zgodzie z własnymi zasadami moralnymi. Bóg może odpuścić nam tę winę.
Ateiści stwierdzą, że przebaczyć może jedynie ten, komu zawiniliśmy. Jeśli ktoś okradnie mojego kolegę, nie mam podstaw moralnych, aby mu wybaczyć, nawet jeśli tego żałuje i prosi mnie o łaskę. Takiego wybaczenia udzielić może tylko mój kolega. To prawda, jednak chrześcijaństwo naucza, że wszystkie grzechy popełniamy nie tylko przeciw ludziom, ale również przeciw Bogu. Wszystkie złe uczynki są pogwałceniem Bożego prawa. Ateiści mają na to następującą odpowiedź: jeśli Bóg nie istnieje, nie istnieją grzechy przeciwko Niemu, a zatem nie możemy otrzymać za nie przebaczenia. Grzechy popełnione przeciwko innym ludziom, jak kłamstwo czy kradzież, są rzeczywiste i mogą zostać przebaczone jedynie przez osobę, którą skrzywdziliśmy.
Nie zgadzam się z tym. Moim zdaniem bez Boga nie istniałyby żadne winy, ponieważ nie istniałby świat ani ludzie. To prawda, że jeśli per impossibile nie ma Boga, a wszystko inne pozostaje takie, jakie je znamy, to nie ma grzechów przeciwko Bogu. Wciąż jednak uważam, że nie istnieją żadne grzechy, jeśli nie istnieje Bóg, ponieważ wówczas nic nie istnieje. Świat, w jaki wierzą ateiści, czyli świat bez Boga, jest moim zdaniem niemożliwy.
5. Strach przed śmiercią
Piąta kwestia dotyczy lęku przed śmiercią i wielkiego ludzkiego pragnienia, aby przeżyć – i żyć po śmierci. Jeśli Bóg nie istnieje oraz jeśli świat może istnieć bez Niego (jak wierzą ateiści i co uważam za niemożliwe), nie ma zbyt wiele nadziei na wieczne życie. Uważam wszelkie próby „technologicznego pokonania śmierci" za niedorzeczne. Nawet jeśli mój klon będzie genetycznie identyczny jak ja, to nie będzie mną, jeśli moje ciało zostanie zamrożone, nie widzę dobrego powodu, dla którego ludzie przyszłości mogliby chcieć przywrócić mnie do żywych, a program komputerowy przedstawiający mój stan umysłu, nawet jeśli zostałby zaimplementowany do ciała androida wyglądającego jak ja, również nie byłby mną. Jeśli jednak wszechmocny Bóg istnieje, może sprawić, że będziemy żyć po śmierci. W chrześcijaństwie oraz wielu innych religiach Bóg obiecuje, że to się wydarzy.
Istnieje co najmniej jedna teoria życia po śmierci, która w pewnych wersjach jest ateistyczna; prezentują ją niektóre szkoły buddyzmu oraz adwajtawedanta. Chodzi oczywiście o teorię reinkarnacji. Nigdy nie byłem przekonany, że da się w tym przypadku rozwiązać problem tożsamości osobistej, tym bardziej że ani niezbędne kryterium pamięci, ani kryterium ciała nie zostają spełnione w domniemanych przypadkach odrodzenia. Co więcej, ateistyczna odsłona tej teorii budzi pewne wątpliwości. W jaki sposób powstają decyzje karmy, a jej konsekwencje pojawiają się bez udziału Boga lub kogoś „zarządzającego karmą"? Jeśli istnieje Bóg, bogowie, osoba lub pewnego rodzaju „komisja", łatwo sobie wyobrazić, że przemawiają oni do kogoś po śmierci: „Byłeś w poprzednim życiu złym sprzedawcą w Delhi i właśnie zdecydowałem, że z powodu twojej złej karmy odrodzisz się jako żebrak w Kalkucie". To miałoby przynajmniej sens. Nigdy nie byłem w stanie zrozumieć, w jaki sposób podejmowane są takie decyzje bez Boga lub kogoś „zarządzającego karmą". Nie wydaje się, aby działało jakieś prawo naturalne lub zestaw praw, które spowodowałyby, że konkretna zła osoba odrodzi się jako żebrak w Kalkucie, a nie jako trędowaty w Bombaju. Jest to tym bardziej problematyczne, że zgodnie z ideą reinkarnacji takie decyzje są zawsze sprawiedliwe, nigdy przypadkowe. Co więcej, nieskończony lub niemal nieskończony cykl życia, śmierci i odrodzenia wraz ze wszystkimi nowymi wcieleniami otrzymanymi dzięki karmie nie jest tym, czego życzyłaby sobie większość ludzi.