[b]Rz: Wasza wysokość, ta rozmowa oznacza rozdrapywanie ran...[/b]
Tylko proszę mnie nie pytać, czy czytałem „Cesarza”. Dziesiątki razy już mnie o to pytano. Tak, czytałem, i to w całości co najmniej dwukrotnie. Nie dlatego, że książka tak mi się podobała. To był mój obowiązek – i jako Etiopczyka, i jako świadka wydarzeń oraz jako wnuka cesarza. Książka ta nie tylko zniszczyła reputację cesarza i naszej rodziny, ale zatruła także współczesną historię Etiopii dla kilku przyszłych pokoleń. W Polsce chyba nikt sobie tego nie uświadamia, jak wielką propagandową robotę zrobił Kapuściński dla Sowietów i zamachowców z junty wojskowej, czyli Dergu z Mengistu Hajle Mariamem na czele. Przy czym, jak zaznaczał sam autor, chodziło o fikcję literacką, a nie reportaż. W wielu recenzjach podkreśla się jednak, że autor wynalazł nową formę – fikcyjny, czyli zmyślony reportaż polityczny. Czy to nie jest czysty Orwell? I za tę nową formę okrzyknięto autora wybitnym dziennikarzem. W jakich językach ukazała się ta książka i w ilumilionowych nakładach?
[b]W samej Polsce jest przecież lekturą szkolną. Znajduje się także w kanonie lektur wielu szkół dziennikarstwa, w tym przede wszystkim w USA. Podobno przetłumaczono ją na 30 języków. [/b]
Lektura adeptów dziennikarstwa na świecie? I czego mają się oni nauczyć? Nie przypadkiem nie przetłumaczono jej ani na amharski, ani na żaden inny język Etiopii, chociaż ukazała się w momencie przejęcia władzy przez zamordystę Mengistu. Niby to fikcja, ale jeżeli szuka się książek o Etiopii lub o Hajle Selassje, to tytuł ten wyskakuje w wyszukiwarkach internetowych jako pierwsze źródło wiadomości. I to bez informacji, że jest to konfabulacja autora pochodzącego z sowieckiej zony, byłego stalinowca...
[b]A na czym miałaby ta konfabulacja polegać? [/b]
Książka jest zakłamana już od pierwszych słów: „...Kiedyś byli ludźmi pałacu albo mieli tam prawo wstępu. Nie zostało ich wielu. Część zginęła rozstrzelana przez plutony egzekucyjne. Inni uciekli za granicę albo siedzą w więzieniu znajdującym się w lochach tego samego pałacu...” O kim on tu mówi? O jakich plutonach egzekucyjnych? Czy polski czytelnik, którego ojcowie i dziadkowie również stali naprzeciw podobnych plutonów egzekucyjnych – wspomnijmy choćby Katyń – zdaje sobie sprawę podczas lektury tych słów, jaką sytuację opisuje Kapuściński?