My też będziemy wylewać ciechana - felieton Dominika Zdorta

Nie chcemy być gorsi niż prominentni redaktorzy innych pism i rozgłośni radiowych (także z radia publicznego). W gronie kolegów z „Plusa Minusa" zaplanowaliśmy zbiorową akcję wylewania ciechana.

Publikacja: 04.10.2014 10:00

Dominik Zdort

Dominik Zdort

Foto: Fotorzepa/Ryszard Waniek

Aby ją zrealizować, nie skorzystamy z pomocy (i sponsoringu) modnej knajpki z darkroomem – to byłaby łatwizna. My zakupimy przynajmniej dziesięć butelek wspomnianego piwa sami. Spotkamy się w ten weekend i razem je wylejemy. Ale nie na podłogę ani nawet nie za kołnierz. Każdy do swojego gardła. A jak zabraknie – to dokupimy, ile będzie trzeba.

Ja ze swojej strony mogę zapewnić, że akcję wylewania wrażego piwa do własnego gardła będę kontynuował także w przyszłości. Nie tylko z tego powodu, że to wyjątkowo smaczny napój. Wyleję ciechana w hołdzie dla właściciela tego browaru, człowieka, który się gejom nie kłania i który gotów był narazić swój biznes, broniąc swojego prawa do wyrażania niepoprawnych politycznie poglądów.

Ktoś może się zżymać, że to kryptoreklama piwa. Odpowiem wprost: jeśli to reklama, to wyłącznie homofobii. Tak – uważam, że homofobia zasługuje na reklamę i promocję, szczególnie dziś, gdy zjawiskiem dominującym staje się homofilia, czyli bezkrytyczne uwielbienie dla homoosób i afirmacja ich seksualnych praktyk.

Wiem, środowiska homoseksualne chętnie wysłałyby mnie do obozu reedukacyjnego, gdzie mógłbym przemyśleć swoje winy i po paru latach powrócić do społeczeństwa jako pełnowartościowa homofilna jednostka. Z przyjemnością zapisaliby mnie na spotkania Anonimowych Homofobów, gdzie wraz z grupą podobnych uparciuchów wyznawalibyśmy sobie raz w tygodniu, że znów nie udało nam się obudzić w sobie miłości do gejów i lesbijek. A już na pewno geje chcieliby zakazać mi prezentowania moich homofobicznych poglądów.

Jakież to poglądy? Czy jest w nich coś naprawdę strasznego?

Zacznijmy od przetłumaczenia słowa „homofobia". Literalnie oznacza to lęk przed homoseksualizmem i homoseksualistami, a więc nic zbrodniczego. Lęk może być uzasadniony, ale może też być irracjonalny. Skoro moja córka boi się ślimaków i pająków, to ja mogę się bać komarów i gejów. Tym bardziej że mój strach przed insektami i moją homofobię uważam za uczucia całkiem racjonalne i uzasadnione.

O komarach kiedy indziej. Teraz o gejach.

Jestem homofobem jako człowiek, któremu leży na sercu rozwój naszego państwa (także demograficzny) i który uważa, że – dla dobra cywilizacji – na szczególną opiekę państwa zasługuje małżeństwo będące związkiem kobiety i mężczyzny.

Jestem homofobem jako obywatel, który widzi, jak homolobby lekceważy zasady demokracji, szantażując społeczeństwo i strasząc, że każdy, kto ma w sprawie gejowskich postulatów jakiekolwiek wątpliwości, będzie nazwany faszystą.

Jestem homofobem jako katolik, dla którego akt homoseksualny to grzech ciężki (czyli taki, jaki jeszcze niedawno nazywaliśmy grzechem śmiertelnym).

Ale jestem też homofobem jako ojciec, który obawia się, że jego dzieci mogłyby zostać uwiedzione przez homoseksualistów.

A wreszcie: jestem homofobem jako zwyczajny facet, którego brzydzi już sama myśl o dwóch mężczyznach naśladujących stosunek seksualny (bo w takiej konfiguracji przecież nie są zdolni do odbycia normalnego aktu miłosnego).

Czy chciałbym, aby homoseksualizm nie istniał? Pewnie, że bym chciał, ale jestem realistą: mam świadomość, że pociąg seksualny do osób tej samej płci zdarzał się już w czasach starożytnych i ani kijem, ani marchewką nie udało się go nigdy do końca wyplenić. Zdaję sobie sprawę, że we współczesnych czasach państwo w centrum Europy, należące do Unii Europejskiej nie może zakazać utrzymywania stosunków homoseksualnych. Cóż, taki mamy klimat, dobry dla gejów.

To prawda – nie podoba mi się, gdy homoseksualiści afiszują się ze swoimi skłonnościami i promują je, organizując przeróżne tęczowe parady, manifestacje i pseudonaukowe konferencje. Denerwuje mnie, gdy żądają kolejnych przywilejów (związki partnerskie, adopcja dzieci etc.), bo uważam, że ich ekspansja zagraża naszym normom cywilizacyjnym. Jednak nie przyszłoby mi głowy, aby odbierać gejom głos, aby zakazywać im prezentowania poglądów. Wręcz przeciwnie – nieraz publikowaliśmy w dziale Opinii w „Rzeczpospolitej" artykuły działaczy organizacji gejowsko-lesbijskich, choć ich twierdzenia i refleksje były czasem oburzające, a zazwyczaj wywoływały mój protest lub niesmak.

Na tym polega tolerancja. I o to samo chciałbym prosić homoseksualistów i ich sojuszników. Nie oczekuję akceptacji. Ale w imię wolności słowa i tolerancji proszę o przyznanie mi prawa do pozostania homofobem. Proszę o prawo do strachu przed gejami i do głoszenia publicznie moich przekonań. I do wznoszenia za te przekonania toastu piwem Ciechan.

Aby ją zrealizować, nie skorzystamy z pomocy (i sponsoringu) modnej knajpki z darkroomem – to byłaby łatwizna. My zakupimy przynajmniej dziesięć butelek wspomnianego piwa sami. Spotkamy się w ten weekend i razem je wylejemy. Ale nie na podłogę ani nawet nie za kołnierz. Każdy do swojego gardła. A jak zabraknie – to dokupimy, ile będzie trzeba.

Ja ze swojej strony mogę zapewnić, że akcję wylewania wrażego piwa do własnego gardła będę kontynuował także w przyszłości. Nie tylko z tego powodu, że to wyjątkowo smaczny napój. Wyleję ciechana w hołdzie dla właściciela tego browaru, człowieka, który się gejom nie kłania i który gotów był narazić swój biznes, broniąc swojego prawa do wyrażania niepoprawnych politycznie poglądów.

Pozostało jeszcze 82% artykułu
Plus Minus
„Cannes. Religia kina”: Kino jak miłość życia
Plus Minus
„5 grudniów”: Długie pożegnanie
Plus Minus
„BrainBox Pocket: Kosmos”: Pamięć szpiega pod presją czasu
Plus Minus
„Moralna AI”: Sztuczna odpowiedzialność
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Plus Minus
„The Electric State”: Jak przepalić 320 milionów