Dlaczego Sally Rooney jest światową gwiazdą? Odpowiedź w „Intermezzo”

Przy wszystkich zastrzeżeniach, jakie można mieć do „Intermezza”, dzięki tej powieści łatwiej zrozumieć, dlaczego 34-letnia Sally Rooney jest dziś jedną z najpopularniejszych pisarek na świecie.

Publikacja: 14.03.2025 13:30

Dlaczego Sally Rooney jest światową gwiazdą? Odpowiedź w „Intermezzo”

Foto: Simone Padovani

To już w zasadzie samodzielne uniwersum. Sallyverse albo Rooneycore. Jest on, ona, ta trzecia między nimi i ten czwarty, co patrzy na to ze smutkiem. Żyją sobie w Irlandii, kochają się, ranią, chodzą do łóżka i przeżywają załamania nerwowe. Ktoś zajmuje się literaturą, ktoś ma problem z alkoholem, jeszcze inni zastanawiają się, o co to wielkie zamieszanie z całą tą wiernością i zdradą. Gdzieś na drugim planie jest chłód rodzinnego domu, wyobcowana matka albo chory ojciec. No i napięcia ekonomiczno-społeczne – jedni mają dużo, prawie wszystko, inni mało lub tyle co nic, ale nikt nie jest szczęśliwy. Ktoś z jednej strony powie: „stare, było już” albo „nuda Rooney, napisz coś nowego”. Z drugiej strony, czy ktoś się czepia Martina Scorsesego, że ciągle wraca do przestępców w swoich filmach? Albo że Baz Luhrmann nigdy nie zrobi nic innego tylko musicale, a Stanisław Lem się powtarzał, bo ciągle ten kosmos i kosmos. No nie, w twórczości też można zastosować regułę: jak coś działa, to tego nie zmieniaj, bo tylko zepsujesz.

Pozostało jeszcze 90% artykułu

Tylko 99 zł za rok czytania.

Tylko teraz! RP.PL i NEXTO.PL razem w pakiecie!
Co zyskasz kupując subskrypcję? - możliwość zakupu tysięcy ebooków i audiobooków w super cenach (-40% i więcej!)
- dostęp do treści RP.PL oraz magazynu PLUS MINUS.
Plus Minus
„Ostatnia lekcja”: Przyszłość teatru i złowrogi profesor
Plus Minus
„Suknia i sztalugi”: Sztuka kobiet w wiekach mężczyzn
Plus Minus
„Trakty i kontrakty”: Za garść bursztynów
Plus Minus
„Dzikie pomysły natury. Jak przyroda inspiruje świat nauki”: Nauka od natury
Materiał Partnera
Konieczność transformacji energetycznej i rola samorządów
Plus Minus
„Cassandra”: Opiekuńcza tyrania