Od czasu uroczystości objęcia urzędu prezydenta USA przez Donalda Trumpa poświęcam wiele czasu na studiowanie sylwetki człowieka, którego obecność w najwyższych kręgach może być decydująca dla losów świata, a co za tym idzie, dla losów każdego z nas. Oczywiście chodzi o Elona Muska. W całym tym chaosie polityczno-ideowym trzeba też wziąć pod uwagę wariant, że tak naprawdę to on wygrał wybory.
Zgodnie z naszą oszalałą rzeczywistością i prawami rynku medialnego kapelusz Melanii Trump jest omawiany równie często, jak pojawienie się Marka Zuckerberga, Jeffa Bezosa, Sundara Pichaia i Elona Muska na uroczystości zaprzysiężenia prezydenta. Nie ma jednak wątpliwości, że fakt obecności stojących ramię w ramię gigantów biznesowych USA i ich demonstracyjne wsparcie dla Donalda Trumpa są szokującymi symbolami naszego czasu. Bo przecież nie tylko o pieniądze chodzi. Ta czwórka to ci, którzy zainwestowali w cyfryzację, w najnowocześniejszą technologię. Każdy z nich dojrzał tu nie tylko możliwość zbicia kapitału, ale też globalne zmiany, jakie można dzięki temu wprowadzić. Są to więc wizjonerzy na miarę czasu. Z ich potencjału intelektualnego korzystamy wszyscy i wszyscy też jesteśmy w ten potencjał uwikłani. I właśnie tych czterech wizjonerów stanęło murem za człowiekiem z zarzutami, za człowiekiem określanym jako „nieprzewidywalny”.
Czytaj więcej
Entuzjazm części polskiej prawicy wobec nowej ekipy w Białym Domu jest dla mnie niezrozumiały.
Tak naprawdę to big tech z Elonem Muskiem na czele wygrał wybory
Z największym zainteresowaniem spotyka się Elon Musk, ale też chyba jemu najbardziej na tym zależy. Dlatego właśnie tak wiele czasu zajmuje mi śledzenie cech jego osobowości. Nie robię tego, żeby zagłębiać się w psychikę jako psycholog amatorka, zainteresowana ludźmi władzy. Robię to czysto egoistycznie, z obawy o jakość mojego życia, a może z obawy o życie po prostu. Robię to także z obawy o to, jakie będzie życie moich bliskich, moich rodaków, z obawy także o Europę.
Czy trzeba do tego śledzić czyjąś psychikę? Oczywiście, że tak. To pokolenie genialnych inwestorów ma cechy charakterystyczne dla pokoleń epoki cyfryzacji. Są często w spektrum ADHD i autyzmu, co potwierdza sam Musk w wywiadzie, w którym zwierzył się z tego, że jest aspergerowcem. W innym wywiadzie opowiada, jak czuł się w dzieciństwie „kimś dziwnym” i jak dręczący jest jego „eksplodujący umysł”. Nie mam wątpliwości, że do ludzi „neuroatypowych” będzie należał świat. Nie oznacza to jednak przecież, że takie umysłowości mają same zalety. Samonapędzająca się machina wyobraźni i pomysłów powoduje wzloty i upadki, sukcesy i klęski. Jeśli śledzimy to w kategoriach prywatnych biznesów, możemy czytać o tym jako o losach człowieka, który się zmagał z wielkimi wyzwaniami. Jeśli jednak wirująca machina pomysłów zaczyna dotykać politykę, losy biznesmenów zaczynają dotyczyć każdego z nas. Wzloty i upadki takiej umysłowości będą naszymi wzlotami i upadkami.