W listopadzie 2015 roku Malta, maleńka wyspa na Morzu Śródziemnym, skupia na sobie uwagę całego świata. Do stolicy kraju La Valletty przyjechali przywódcy 53 krajów z brytyjską królową Elżbietą II na czele. Podczas uroczystej inauguracji kolejnego szczytu Commonwealthu monarchini, jako głowa Wspólnoty, wita się z liderami państw reprezentujących blisko jedną trzecią ludności ziemi. Po powitaniu goście udają się na kolację. W pewnym momencie do stojącej na sali mównicy podchodzi premier Kanady. Justin Trudeau dziękuje Elżbiecie II za jej postawę jako przywódczyni Commonwealthu i, życząc zdrowia, przypomina, że jest już dwunastym premierem Kanady za jej rządów. I wznosi toast za królową. Na sali rozlega się chóralne: „Za królową!".
Potem głos zabiera sama monarchini. 89-letnia królowa rozgląda się po twarzach gości, po czym mówi z przekąsem: „Bardzo dziękuje panu premierowi Kanady za przypomnienie mi, jaka stara już jestem". Sala wybucha śmiechem.
Kiedy świat obiegają takie obrazy, wydaje się, że Commonwealth jest monolitem pod przywództwem brytyjskiej królowej. Rzeczywistość jest jednak bardziej skomplikowana, a przyszłość Wspólnoty Narodów niepewna.
Korona bez klejnotów
W XIX wieku „Imperium, nad którym nigdy nie zachodzi słońce", jak nazywali koronę uniesieni patriotycznymi nastrojami Brytyjczycy, zajmowało jedną czwartą całej powierzchni ziemi. W momencie największego rozkwitu flaga z krzyżem św. Jerzego powiewała w miastach od Jamajki po wybrzeża Nowej Zelandii. Kres świetności imperium przyniosła dopiero II wojna światowa, z której Wielka Brytania, choć zwycięska, wyszła poturbowana. Wyczerpana wojennymi wydatkami gospodarka pogrążała się w coraz większym kryzysie, a główne skrzypce w koncercie mocarstw grały już Stany Zjednoczone i Związek Radziecki.
Londyn stracił nie tylko swoją pozycję, ale też coś, czego nie dało się tak łatwo odbudować – prestiż. Niepokonana dotąd armia brytyjska, która przez lata stała na straży imperium, w Azji została z łatwością pobita przez Japończyków. I choć po wojnie Londyn odzyskał kontrolę nad swoimi koloniami, nie udało mu się już odzyskać rządu dusz. Ludność podbitych terytoriów zrozumiała, że z Anglią można wygrać, a jej władza nie jest tak potężna, jak myślano.