Między 21 a 28 lutego 1972 r. w Chińskiej Republice Ludowej (ChRL), całkowicie wtedy autarkicznej, odizolowanej od świata i targanej rewolucyjnymi paroksyzmami, wizytę złożył urzędujący amerykański prezydent Richard Nixon. Gdy szykowano końcowy komunikat, zwany szanghajskim, wytrawny dyplomata, a wtedy premier, Zhou Enlai stwierdził: „Nasz komunikat wstrząśnie światem".
Nie pomylił się – rzeczywiście wstrząsnął. Jak stwierdził główny negocjator i animator tego porozumienia po stronie amerykańskiej, Henry Kissinger: „Wizyta Nixona w Chinach jest jedną z niewielu podobnych, które zaowocowały poważnym zwrotem w sprawach międzynarodowych". Mówiąc krótko i dosadnie, to zbliżenie oznaczało de facto odwracanie sojuszy, stworzyło tzw. strategiczny trójkąt (Waszyngton–Moskwa–Pekin) i przez to zmieniało ówczesną strukturę polityki światowej. Amerykanie zrozumieli bowiem i wyciągnęli wnioski z tego, że poprzedni sojusz chińsko-radziecki zainaugurowany po proklamowaniu ChRL zamienił się najpierw w kłótnie, a potem – w 1969 r. – nawet w zbrojne starcia (nad rzeką Ussuri i nie tylko).