Jak trzęsienia ziemi rujnują zabytki

Niekiedy trudno oprzeć się wrażeniu, że Matka Ziemia jest złośliwa, kapryśna, nieobliczalna, bezwzględna i nie lubi dzieł rąk ludzkich: jednym ruchem strzepuje ze swojej powierzchni to, co stworzyli najwięksi inżynierowie i artyści.

Aktualizacja: 13.11.2016 06:05 Publikacja: 10.11.2016 08:36

Z gotyckiej, XIII-wiecznej bazyliki św. Benedykta w Nursji pozostało niewiele.

Z gotyckiej, XIII-wiecznej bazyliki św. Benedykta w Nursji pozostało niewiele.

Foto: AFP, Alberto Pizzoli

24 sierpnia 2016 roku o godzinie 3:36:32 we Włoszech, w regionach Umbria, Lacjum i Marche nastąpiło trzęsienie ziemi. Epicentrum miało miejsce w okolicach miejscowości Accumoli, 80 kilometrów na południowy wschód od miasta Perugia. Najbardziej poszkodowane miejscowości to Accumoli, Amatrice, Posta i Arquata del Tronto. Według Włoskiego Instytutu Geofizyki i Wulkanologii siła wstrząsu wynosiła 6 stopni w skali Richtera. Zginęło 297 osób, ponad 400 zostało rannych, przeszło 2,5 tysiąca ludzi pozostało bez dachu nad głową.

A potem było jeszcze gorzej, wstrząsy się powtarzały, waliły się kolejne budynki, w sumie ucierpiało około 100 miejscowości i 5 tysięcy zabytków – choć tej ostatniej liczby na razie nikt nie jest w stanie zweryfikować.

W Nursji, w miasteczku, w którym urodził się święty Benedykt – patron Europy – zawaliła się gotycka bazylika pod jego wezwaniem. Został z niej fragment fasady. Świątynię zbudowano około 1300 roku w miejscu, w którym według tradycji stał dom rodzinny świętego Benedykta i jego siostry bliźniaczki, świętej Scholastyki (przyszli na świat w 480 roku). Całe centrum historycznego miasteczka zostało ewakuowane.

Jeśli runie dom mieszkalny, hala fabryczna, myjnia samochodowa, most – można je odbudować, z reguły powstają wtedy obiekty lepsze. Niestety, nie dotyczy to zabytków. Nawet odbudowane są już tylko replikami, obiektami zabytkopodobnymi. I nie zmienia tego fakt, że tu i ówdzie odbudowniczowie używają zabytkowych, pozbieranych z gruzowiska, gotyckich cegieł.

Naprężenia silniejsze

Trzęsienie ziemi – właściwie, o czym mówimy? Co to jest? Jeśli dać wiarę geologom, jest to gwałtowne rozładowanie naprężeń w skorupie ziemskiej połączone z ruchem warstw skalnych. W przypadku trzęsienia tektonicznego jest to ruch mas skalnych wzdłuż uskoku. Nagromadzenie naprężeń jest często wynikiem przejściowego zablokowania ruchu skał wzdłuż tego uskoku. Uwalniająca się przy tym energia w około 20–30 procentach rozchodzi się w postaci fal sejsmicznych, z których część dociera na powierzchnię Ziemi w postaci niszczących fal powierzchniowych. Pozostała część energii zamienia się w ciepło lub trwałe deformacje skał.

Niestety, prawda ta dotyczy nie t ylko skał. Kataklizm nastąpił w roku 749 naszej ery, dziś już nie wiadomo, w jakiej porze roku i dnia. Wiadomo jednak, że runęły budynki mieszkalne, gruz zawalił wąskie uliczki, zapadła się nawa kościoła, a belki stropu i poszycie dachu świątyni zasypały przylegającą do niej tłocznię wina. Miasto Hippos nad jeziorem Genezaret przestało istnieć. Dla jego mieszkańców nastąpił prawdziwy koniec świata. Gdy w roku 70 n.e. po powstaniu przeciw rzymskiemu panowaniu Jerozolima została zburzona, żydowski historyk Józef Flawiusz napisał: „Gdyby się tam przybysz jaki zjawił, a w koło rozejrzał, aniby nawet przypuścił, że stało tam miasto przez ludzi zamieszkałe'. I tak właśnie było z miastem Hippos – przez następnych 12 stuleci nikt nie przypuszczał, że niegdyś mieszkali, pracowali, modlili się w tym miejscu ludzie. Dopiero pod koniec XIX wieku niemiecki podróżnik G. Schumacher opublikował szkic zarysów starożytnego miasta, a w latach 50. XX wieku miasto zaczęli odkopywać archeolodzy. Dowiedzieli się, że naprężenia w skorupie ziemskiej okazały się silniejsze od rozwiniętej antycznej cywilizacji.

Nie pierwszy i nie ostatni raz. Niezwykle cennego odkrycia dokonali polscy naukowcy z Uniwersytetu Warszawskiego na terenie starożytnego miasta Ptolemais w Libii. Odnaleźli tam unikalny, prawie niezniszczony system zaopatrywania miasta w wodę. System był prawie niezniszczony, ale miasto prawie zniszczone. A było ono niezwykłe: powstało w VII wieku p.n.e., nosiło wówczas nazwę Barka. Zajmowało obszar 250 hektarów, miało kształt prostokąt o wymiarach 1700 na 1450 metrów (dla porównania, Pompeje zajmowały zaledwie 70 hektarów).

Miasto legło w gruzach po trzęsieniu ziemi w 365 roku n.e. Po tej klęsce, mimo bogactwa, nie powróciło do dawnej świetności, wprawdzie funkcjonowało jeszcze do VII wieku, ale potem już nikt nie podejmował prób jego zasiedlenia. Dla archeologów jest to miejsce wyjątkowe, gdzie młodsze budowle nie zniszczyły starych fundamentów, struktur i detali architektonicznych. Ale jednocześnie jest to pomnik – au rebours – jaki siły tektoniczne Ziemi ufundowały sobie same.

Pod tym względem, z ludzkiego punktu widzenia, są one zachłanne. Fundują sobie tego rodzaju pomniki z uporem godnym lepszej sprawy. Pod wodami jeziora Iznik w Turcji znajdują się ruiny chrześcijańskiej bazyliki, jaką wzniesiono w bizantyjskim mieście Nikea. Świątynia zawaliła się podczas trzęsienia ziemi w 740 roku, wokół leżą porozrzucane kataklizmem kamienie. Kataklizm doprowadził do obniżenia gruntu i zalania ruin bazyliki, odbudowa stała się niemożliwa. Dziś ten „pomnik" znajduje się na głębokości zaledwie 1,5–2 metrów, 20 kroków od brzegu (dla tych, co potrafią chodzić po wodzie).

W czasie wykopalisk w Beit Ras (starożytne Kapitolias) koło miasta Irbid w północnej Jordanii archeolodzy z Uniwersytetu Warszawskiego odsłonili wspaniały basen wyłożony mozaiką. Ten wykwintny zbiornik był przeznaczony do składowania dojrzałych winogron i do wytłaczania z nich moszczu. Obok archeolodzy znaleźli wykutą w skale podziemną cysternę na wodę z tego samego okresu. Użytkowano ją do IX–X wieku, wtedy pierwotny otwór cysterny nadbudowano cembrowiną z bloków pochodzących z marmurowej przegrody prezbiterium pobliskiego kościoła. Wykopaliska ujawniły prawdę o gwałtownym zniszczenia kościoła przez perskich najeźdźców oraz o ostatecznym kresie miasta po trzęsieniu ziemi w 749 roku.

Ruiny antycznego miasta w rejonie El-Alamejn w Egipcie odsłonili polscy archeolodzy. Zostały one odnalezione przypadkowo w 1986 roku, przy okazji budowy drogi do kurortu Marina koło El-Alamejn (miejscowość znana jest z wielkiej bitwy w 1942 roku, w której Brytyjczycy rozgromili nacierające na Egipt wojska niemieckie i włoskie). Było to portowe miasto – ważny ośrodek handlu zbożem i winem – rozwijające się od II wieku p.n.e do V–VI wieku n.e. Przestało istnieć po zniszczeniach spowodowanych trzęsieniem ziemi. Tylko na obrazie olejnym pędzla Paco da Ribeira można oglądać wspaniałą rezydencję władców Portugalii, przestała istnieć w dzień Wszystkich Świętych, 1 listopada 1755 roku, gdy straszliwe trzęsienie ziemi zniszczyło niemal całą Lizbonę. Gruzy pałacu przysypały wtedy i zniszczyły bibliotekę, 70 tysięcy tomów, a także obrazy Tycjana, Rubensa, Correggia.

Część XIII-wiecznych fresków Giotta di Brondone ukazujących życie św. Franciszka przepadła pod gruzami sklepienia bazyliki w Asyżu po trzęsieniu w 1997 roku. A latarnia morska na Faros, na Morzu Śródziemnym, wysokości 120 metrów, która zaświeciła w 279 roku przed Chrystusem, runęła zaś w 1375 powalona wstrząsem sejsmicznym? A meczet wraz z biblioteką, szkołą, szpitalem, łaźnią, kuchnią, karawanserajem, wzniesiony w Konstantynopolu po zdobyciu miasta w 1453 roku przez Mehmeda II, zmieciony z powierzchni ziemi kataklizmem w 1766 roku?

Wszyscy, czyli nikt

Nawet przybliżona lista takich niepowetowanych strat wypełniłaby gruby tom. Co należałoby, a co można z tym zrobić? Laodycea, założona w III w. p.n.e. we Frygii (dzisiejsza południowo-zachodnia część Turcji) w latach świetności należała do grupy najbogatszych miast Imperium Rzymskiego, po trzęsieniu ziemi w I w. n.e. była zdolna samodzielnie pokryć koszty odbudowy. Czy podobny wyczyn możliwy jest obecnie?

Potężne trzęsienie ziemi, które pod koniec kwietnia 2015 roku nawiedziło Nepal, zniszczyło wiele cennych zabytków, w tym budowle wpisane na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Część z nich zmieniła się w ruiny. Jak powiedział w rozmowie z dziennikarzem Radia RMF FM profesor Piotr Krasny z Instytutu Historii Sztuki Uniwersytetu Jagiellońskiego, jest szansa, że zabytki zostaną odbudowane. – Jednak aby taka rekonstrukcja była uprawniona, to zabytek musiał ulec zniszczeniu w sposób gwałtowny – podkreślił ekspert. Zaznaczył, że jeśli zrujnowane zabytki zostaną wpisane na listę światowego dziedzictwa jako znajdujące się w w niebezpieczeństwie, to kwestia ich odbudowy jest sprawą całej ludzkości. W tym miejscu trudno oprzeć się sceptycyzmowi i nie dopowiedzieć: „Całej ludzkości, a konkretnie – kogo?".

Według ekspertów Organizacji Narodów Zjednoczonych, w Kotlinie Katmandu w różnym stopniu zniszczonych zostało siedem miejsc wpisanych na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Z kolei nepalskie władze podają, że zniszczeniu uległo 90 proc. historycznych budynków. Ich odbudowa potrwa latami. – Bardzo wysoki koszt, technologia i możliwości technicznie mogą okazać się niewystarczające do odtworzenia tych zabytków – obawia się Tulsi Gautam z nepalskiego Ministerstwa Kultury, Turystyki i Lotnictwa Cywilnego.

Dokładnie to samo można powiedzieć po trzęsieniu ziemi w Birmie w sierpniu tego roku. Birmański dziennik „Myanmar Times" podał, a władze to potwierdziły, że wstrząs sejsmiczny uszkodził 68 pagód i stup w zabytkowym mieście Pagan, położonym 30 kilometrów od epicentrum trzęsienia. W tej historycznej stolicy tak zwanego Pierwszego Imperium Birmańskiego znajduje się ponad dwa i pół tysiąca buddyjskich świątyni, z których większość datowana jest na XI–XIII wiek. Pozostałości po mieście stanowią Strefę Archeologiczną Pagan.

Pozostając w tej części świata: 65 kulturowych zabytków Sumatry Zachodniej zostało zniszczonych w trzęsieniu ziemi z 30 września 2009 roku. Główny konserwator zabytków Sumatry Fitra Alda powiedziała, że – zniszczone budynki były świadkami przemian historycznych w Padangu, pomiędzy budynkami była chińska świątynia Hin Kong, meczet Ganting zbudowany w 1815 roku, najstarsza muzułmańska świątynia w Padangu. Konserwator poinformowała, że kontaktowała się z przedstawicielami UNESCO w sprawie odbudowy zabytków. Nie poinformowała, co z tego wyszło.

Skarbonka bez dna

A wracając do Włoch, tamtejsze muzea przekażą pieniądze na odbudowę zabytków zniszczonych przez trzęsienie. Wpływy ze sprzedaży biletów do włoskich muzeów w najbliższą niedzielę zostaną przeznaczone na pomoc w naprawie bądź odbudowie zabytkowych budynków. Minister kultury Włoch Dario Franceschini zaapelował do rodaków, by jak najliczniej odwiedzali w niedziele muzea, dając wyraz solidarności z ofiarami trzęsienia ziemi.

Bez czekania na apel ministra bazylika Mariacka w Gdańsku, czyli konkatedra Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny, poinformowała: „Dziękujemy Akcji Katolickiej za przeprowadzenie w minioną niedzielę kwesty na rzecz poszkodowanych podczas trzęsienia ziemi we Włoszech. Do puszek zebrano 2055 zł. Zebraną kwotę przekazano..."

A tak naprawdę, ile trzeba by przekazać, żeby wystarczyło? – Pełna dzieł architektury i sztuki Umbria po trzęsieniu ziemi nie poradzi sobie bez pomocy z zagranicy. Rząd w sprawie odbudowy liczy na zrozumienie ze strony Unii Europejskiej – powiedziała Marica Mercalli, nadzorująca zabytki w tym włoskim regionie. – Potrzeba czasu, pieniędzy, ludzi. Nie potrafię nawet oszacować, w ilu miejscach będą prowadzone prace. Inżynierowie już pracują nad projektem odbudowy zniszczonej bazyliki św. Benedykta w Nursji. Termin rozpoczęcia prac zależy od tego, jak długo będą utrzymywały się wstrząsy wtórne. Ale to epokowa katastrofa. Jeśli nie otrzymamy pomocy z zagranicy, nigdy nie damy sobie rady – przyznała Mercalli w rozmowie z dziennikiem „La Stampa".

Premier Matteo Renzi, apelując do władz Unii Europejskiej o zainteresowanie sytuacją we Włoszech w związku ze skalą zniszczeń, oświadczył: „Europa ma dzisiaj siedzibę w Nursji". Pięknie powiedziane, ale tylko tyle.

Minister infrastruktury Graziano Delrio powiedział Radiu RAI: – Rząd bardzo wierzy w zdolność Komisji Europejskiej do zrozumienia tej nadzwyczajnej sytuacji. Potrzeba wiele pieniędzy, bo w ciągu ostatnich 20 lat mało inwestowaliśmy w zabezpieczenia. Według wstępnych szacunków, odbudowa będzie kosztować od 4 do 7 miliardów euro rocznie.

Rocznie! W zasadzie, to powinna być puenta tego artykułu. Ale nie będzie, ponieważ nie pozwalają na to groteskowe pomysły niektórych polityków, dotyczące odbudowy zabytków po trzęsieniach ziemi. Ponieważ ostatnie dotknęło Włoch, pozostańmy przy włoskim polityku. Po kataklizmie, który nawiedził ten kraj w 2009 roku ( miasto l'Aquila oraz okolice), ówczesny włoski premier Silvio Berlusconi wymyślił sposób na sfinansowanie odbudowy, zaproponował, aby tamtejsze zabytki „adoptować". Jego rząd ułożył nawet listę 44 zabytków do adopcji. Znalazły się na niej między innymi: katedra i Pałac Arcybiskupów w L'Aquili, tamtejsza bazylika Santa Maria di Collemaggio, wzniesiona w XIII wieku z inicjatywy pustelnika Piotra z Murrone, który został wybrany na papieża, przyjął imię Celestyn V i został w niej pochowany; klasztor błogosławionej Antonii; potężny zamek wybudowany przez Hiszpanów w XVI wieku; palazzo Ardinghelli; palazzo Branconi; palazzo Madama Margherita; teren wykopalisk archeologicznych. Zburzone kościoły i kilkusetletnie pałace miały zostać oddane innym krajom „do adopcji na odległość" – jak to ujął premier Berlusconi.

Równo pięć lat temu, w listopadzie 2011 roku, odbyło się spotkanie historyków w ramach cyklu „Rekonstrukcja/Dekonstrukcja" poświęconego miastom–feniksom, miejscom, które doświadczyły wojennej tragedii i dzieła odbudowy. Po spotkaniach dotyczących Wrocławia, Drezna, Hiroszimy i Kaliningradu przyszedł wtedy czas na Warszawę. Uczestnicy zastanawiali się, czy nasza stolica zawsze będzie postrzegana przez pryzmat wojennej traumy i jaki jest cel varsavianistycznych rekonstrukcji.

Nie tylko wojna burzy miasta, trzęsienia ziemi wywołują podobne skutki. Trawestując pytanie specjalistów od tkanki miejskiej, czy włoskie miasta oraz inne, które podzieliły ich los, zawsze będą postrzegane przez pryzmat trzęsienia ziemi?

W odniesieniu do miast, uczestnicy dyskusji wyrazili pogląd, zawierający się z grubsza w stwierdzeniu: „Koniec z mitologizowaniem przedwojennej Warszawy. Dość odbudowy zabytków i tworzenia historycznych scenografii w żywym mieście. Rozwijajmy rekonstrukcję wirtualną, ale dbając o jej prawdziwość". Czy aby tego samego nie należałoby odnieść do „roztrzęsionych" miast? Zamiast silić się na odbudowę przekraczającą możliwości finansowe i techniczne, nie lepiej uciec się do rekonstrukcji wirtualnej?

– Odbudowa zabytków sama w sobie jest sprzeczna dlatego, że musi powielać błędy popełnione przy budowie oryginału, przecież nie ma bezbłędnych projektów. To ślepa uliczka – powiedział dr Krzysztof Koszewski z Wydziału Architektury Politechniki Warszawskiej. Natomiast historyk sztuki Jarosław Trybuś wyraził fatalistyczny pogląd, ale też złagodzony technologicznym akcentem: – Zniszczenie jest elementem historii i z jego nieodwracalnością trzeba się pogodzić. Rekonstrukcje wirtualne przy wszystkich swoich niedoskonałościach mają jedną ogromną zaletę – rozwijanie świata wirtualnego może nas ustrzec przed odbudową materialną, która zazwyczaj jest fałszem, makietą, scenografią.

Nasza chata z kraja

A tak na marginesie: położenie, budowa i ewolucja geologiczna Polski wskazują, że nasz kraj leży zasadniczo poza obszarami sejsmicznymi kuli ziemskiej, w związku z czym w zasadzie nie grozi nam fałsz, makieta, scenografia w procesie odbudowy zabytków po trzęsieniach ziemi.

O asejsmiczności Polski świadczy budowa geologiczna, w której dominują paleozoiczne i mezozoiczne skały osadowe grubości do 15 kilometrów. Skały te zalegają na sztywnym podłożu platformy wschodnioeuropejskiej i na ustabilizowanym fundamencie krystalicznym. Ostatnie duże trzęsienia ziemi na obszarze Polski związane były z okresami fałdowań alpejskich, od 150 do 200 milionów lat temu. W tym cała nadzieja, bo przecież nie w Unii Europejskiej, nie teraz.

PLUS MINUS

Prenumerata sobotniego wydania „Rzeczpospolitej”:

prenumerata.rp.pl/plusminus

tel. 800 12 01 95

Plus Minus
„Posłuchaj Plus Minus". Jędrzej Bielecki: Jak Donald Trump zmieni Europę.
Plus Minus
„Kubi”: Samuraje, których nie chcielibyście poznać
Plus Minus
„Szabla”: Psy i Pitbulle z Belgradu
Plus Minus
„Miasto skazane i inne utwory”: Skażeni złem
Plus Minus
„Sniper Elite: Resistance”: Strzelec we francuskiej winnicy