Tur, jedno z największych zwierząt zamieszkujących kontynent europejski, był roślejszym krewniakiem domowego bydła. Samiec miał ponad trzy metry długości, dwa metry w kłębie i mógł ważyć nawet tonę. Z lasów Europy Zachodniej tur zniknął już we wczesnym średniowieczu, w czasach renesansu uchodził za zwierzę mityczne. W Polsce przetrwał najdłużej, aż do 1627 roku, gdy w Puszczy Jaktorowskiej na Mazowszu padła ostatnia samica tura. Było to możliwe dzięki szczególnej ochronie tych zwierząt, jaką otaczali je książęta mazowieccy i królowie z rodu Jagiellonów.
To wyjątkowe osiągnięcie w dziedzinie ochrony przyrody przedrozbiorowej Rzeczypospolitej sprawiło, że w naszej świadomości tur jest zwierzęciem z gruntu polskim. Tęsknota za turem to po części nostalgia za utraconą świetnością państwa. Widać to w literaturze, wystarczy wziąć do ręki „Krzyżaków” Henryka Sienkiewicza: powieść napisana prawie 300 lat po wymarciu tych zwierząt (w roku 1900) rozpoczyna się od sceny w gospodzie Pod Lutym Turem. Poza tym zwierzęta te na kartach powieści pojawiają się wielokrotnie. W rozdziale XXI pierwszego tomu pisarz umieścił dramatyczny opis polowania na tury.
Może ta nostalgia Polaków przekazywana z pokolenia na pokolenie sprawiła, że projekt odtworzenia tura spotkał się w naszym kraju z życzliwością? A może jako Polacy mamy trochę wyrzutów sumienia, że wprawdzie później niż inni, ale jednak uśmierciliśmy na dobre tego zwierza? Może dlatego jedyny na świecie pomnik tura znajduje się w Jaktorowie pod Skierniewicami – w miejscu, gdzie padła ostatnia sztuka tego gatunku?
[srodtytul]Przedwojenny pomysł[/srodtytul]
Polska Fundacja Odtworzenia Tura ze swym kontrowersyjnym z punktu widzenia nauki pomysłem trafiła na podatny grunt. Tur uważany jest powszechnie za przodka niektórych ras bydła. Z odtworzenia tura mógłby też wyniknąć konkretny pożytek gospodarczy. Materiału do badań jest sporo: rogi, kości, zęby zachowane w wielu muzeach w Polsce. Na Uniwersytecie Przyrodniczym w Poznaniu udało się odtworzyć już kilka odcinków DNA tura. Naukowcy mogliby uzyskany materiał wprowadzić do organizmu myszy, a potem królika. Jeśli te próby zakończyłyby się sukcesem, materiał genetyczny zostałby wprowadzony do zwierzęcia najbardziej podobnego do tura, czyli do krowy. Podobne badania prowadzą także ośrodki naukowe za granicą.