Zamaskowana dyktatura

Wszelkie głosy krytyki wobec tak zwanego mainstreamu i apele o zachowanie zdrowego rozsądku traktowane są jako wyrazy „wstecznictwa", „czarnej reakcji", „odchylenia prawicowego" - mówi Antoni Libera

Aktualizacja: 01.05.2015 22:23 Publikacja: 30.04.2015 22:34

Jednostki specjalne „Witiaz”. Rosja nadal kieruje się mściwą wolą odzyskania dawnych wpływów

Jednostki specjalne „Witiaz”. Rosja nadal kieruje się mściwą wolą odzyskania dawnych wpływów

Foto: ria novosti/afp/Vladimir Astapkovich

Rzeczpospolita: „Mam tylko to: tę literaturę, ten obyczaj, tutejszy sposób wiązania sznurowadeł, ten sposób porozumiewania się. [...] Mam tylko symbole, w których się wychowałem: Olszynkę Grochowską, Sybir, Soplicowo, Matkę Boską Ostrobramską i Mickiewicza klęczącego tam na mszy przed wyjazdem do Rosji..." – to słowa Jarosława Marka Rymkiewicza z wywiadu, który pięć lat temu otworzył numer „Teologii Politycznej" poświęcony podmiotowości. Według Rymkiewicza istotą podmiotowości politycznej jest wspólnota losu, która wyraża się poprzez identyfikację z kulturą. Czy ten sposób myślenia jest panu bliski?

Do pewnego stopnia i nie bez zastrzeżeń. Bo co zrobić choćby z tak fundamentalną sprawą jak akt założycielski państwa polskiego? Przyjęcie chrześcijaństwa przez Mieszka było w oczywisty sposób aktem pod prąd ówczesnej „wspólnoty losu", która miała charakter pogański. Chrystianizacja plemion słowiańskich, które miały się stać w przyszłości narodem polskim, była procesem niełatwym, bolesnym, a w każdym razie wykorzeniającym to, co decydowało o ówczesnej identyfikacji kulturowej. A przecież był to proces mimo wszystko korzystny dla tych ludów. Mieszko doskonale wyczuł moment historyczny. Zrozumiał, że chrześcijaństwo jest nieuniknione i że jeśli z własnej woli go nie przyjmie i nie utworzy jak najszybciej królestwa, to wkrótce przyjdzie ktoś z zewnątrz i narzuci je siłą, a wtedy ludy żyjące na tych terenach po pierwsze poważnie ucierpią, a po drugie pozostaną takimi, za jakie uchodziły od czasów rzymskich, tj. niewolniczymi („słowianin" z łacińskiego: sclavus = niewolnik). W wypadku Mieszka podmiotowość polityczna polegała więc na „ucieczce do przodu", a nie na przywiązaniu do status quo ante i jego wyznaczników. Dziś wiemy, że jego decyzje i posunięcia były dalekowzroczne i godne najwyższego uznania, nieledwie opatrznościowe, wówczas jednak – jak sądzę – wcale oczywiste nie były, a u niejednych budziły z pewnością głęboki sprzeciw.

Podobnie było w późniejszych wiekach, zwłaszcza w okresach wielkich przemian cywilizacyjnych, jak choćby w epoce przechodzenia z systemu feudalnego i etosu rycerskiego na system kapitalistyczny i etos mieszczański. Wtedy – pozwolę sobie zauważyć – zabrakło w Polsce władcy na miarę Mieszka I. Zwyciężyła zachowawczość, przyzwyczajenie do dawnych wartości i porządków. A to nie przyniosło dobrych rezultatów.

Powiedziałbym więc tak: podmiotowość polityczna to nie tylko przywiązanie do przeszłości i kultury, do zrytualizowanych gestów wspólnotowych, lecz również zdolność automodyfikacji, służącej umocnieniu suwerennego państwa, i gotowość poświęcenia takich lub innych dóbr partykularnych w tym celu, ze świadomością, że w przeciwnym razie ucierpi narodowy interes.

Pozostało 88% artykułu

BLACK WEEKS -75%

Czytaj dalej RP.PL. Nie przegap oferty roku!
Ciesz się dostępem do treści najbardziej opiniotwórczego medium w Polsce. Rzetelne informacje, pogłębione analizy, komentarze i opinie. Treści, które inspirują do myślenia. Oglądaj, czytaj, słuchaj.
Plus Minus
Podcast „Posłuchaj Plus Minus”: AI Act. Jak przygotować się na zmiany?
Plus Minus
„Jak będziemy żyli na Czerwonej Planecie. Nowy świat na Marsie”: Mars równa się wolność
Plus Minus
„Abalone Go”: Kulki w wersji sumo
Plus Minus
„Krople”: Fabuła ograniczona do minimum
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Plus Minus
„Viva Tu”: Pogoda w czterech językach