Jeszcze rok temu dyskusji o transformacji energetycznej towarzyszyła duża doza sceptycyzmu. Radykalne odejście od kopalnych źródeł energii oraz modelu ich zużycia, jaki dominował w Europie przez ostatnie kilkadziesiąt lat, budziło nierzadko opór i złośliwe komentarze. Jednak jesienny kryzys w branży energetycznej, kiedy w obliczu nadchodzącej zimy skoczył popyt na gaz – a jednocześnie jego główny dostawca, Gazprom, zaczął ograniczać dostawy – a następnie rosyjska agresja na Ukrainę diametralnie zmieniły sytuację.
Dzisiaj sytuacja wydaje się być klarowna. Alternatywne kierunki dostaw tradycyjnych kopalnych surowców raczej nie zapełnią luki po paliwach sprowadzanych z Rosji – gdzieniegdzie zapewne uda się zapełnić luki, uniknąć drastycznych cięć zużycia, ale też eksporterzy unikają inwestycji jak ognia, obawiając się, że z czasem ceny spadną. Jedynym potencjałem, jaki można zatem rozwijać, są nowe technologie, np. wodorowe, i konsekwentny rozwój odnawialnych źródeł energii.
Ale dla wielu ekspertów z obszaru energetyki OZE mogą co najwyżej być przysłowiowym „kwiatkiem do kożucha”. Technologiom odnawialnym – w najpowszechniejszej formie: fotowoltaicznym i wiatrowym – zarzuca się niestabilność i niemożność kontrolowania. W końcu OZE produkują energię, kiedy świeci słońce lub wieje wiatr. Oczywiście, technologia podsuwa tu rozwiązanie – to magazyny energii, które pozwolą uniknąć marnowania wyprodukowanej energii w czasie rzeczywistym i korzystania z niej w bezwietrzne noce.
Jak jednak przypominają autorzy przygotowanego przez ośrodek Polityka Insight oraz firmę Enel X raportu „Przebudzenie elastycznych mocy. Czyli jak DSR może wzmocnić bezpieczeństwo energetyczne Polski”, jest jeszcze jeden obszar potencjalnych działań w obszarze transformacji energetycznej, który może odegrać rolę stabilizatora systemu, a uruchomienie tego potencjału może nastąpić w błyskawicznym tempie. Mowa o elastycznym popycie.
Ciepłownictwo i elektromobilność
Demand Side Response (DSR) to w klasycznej energetyce zawór bezpieczeństwa systemu. W uproszczeniu: operator systemu przesyłowego zawiera z konsumentami energii, zwykle dużymi przedsiębiorstwami, szereg kontraktów, które – odpłatnie, rzecz jasna – zobowiązują te firmy do redukcji zużycia energii na sygnał od operatora. Innymi słowy, gdy system jest przeciążony lub występuje jakaś nieprzewidziana awaria, partnerzy operatora wyłączają maszyny w swoich zakładach, by nieco „ulżyć” w zużyciu.