Plac budowy elektrowni atomowej Hinkley Point C w Wielkiej Brytanii przypomina dziś mrowisko: pojawia się tu – bezpośrednio lub od czasu do czasu – aż 9500 pracowników, populacja wcale nie tak małego miasteczka. Co więcej, jeszcze w zeszłym roku ich liczba sięgała 8 tys. Do dziś w miejscu, w którym powstanie jedna z największych elektrowni w Europie, wyszkolono ponad tysiąc stażystów aspirujących do pracy w nuklearnym biznesie. Brytyjczycy jednak biją na alarm: potrzeby będą znacznie większe.
„Zatrudnienie w branży nuklearnej wyrosło do najwyższych w ostatnich dwudziestu latach poziomów, wraz z rozwojem nowych projektów” – szacuje tamtejsze Nuclear Industry Association w badaniu „Jobs Map” opublikowanym w połowie września. Brytyjski przemysł atomowy daje obecnie pracę niemal 77,5 tys. specjalistów na Wyspach, co oznacza 20-proc. skok zatrudnienia w porównaniu z ubiegłym rokiem.
Ale to zaledwie przedsmak nadchodzącego polowania na specjalistów z tego sektora. Brytyjczycy z NIA konkludują w raporcie, że kadry w nuklearnym przemyśle muszą zostać potrojone, jeśli branża chce zrealizować plany nakreślone przez rząd w Londynie: 24 GW mocy w źródłach atomowych. – Mamy na rynku pracy lukę, być może większą, niż niektórzy z nas ją dziś szacują – mówił też podczas niedawnego branżowego World Nuclear Symposium Tamer Albishawi, główny specjalista Hinkley Point C. Jego zdaniem zapotrzebowanie na specjalistów już w ciągu najbliższej dekady przebije próg 200 tys. osób. Co oznacza, że owo potrojenie, o którym piszą autorzy raportu NIA, nastąpi dobre kilkanaście lat wcześniej niż rządowy horyzont roku 2050.
Czytaj więcej
Amerykańska firma NuScale wypowiedziała umowę o rozwoju małych reaktorów jądrowych polskiemu gigantowi miedziowemu KGHM – dowiedziała się „Rzeczpospolita”. Wypowiedzenie umowy miało nastąpić dzień po tym, jak Amerykanie wstrzymali swój pierwszy projekt SMR w Utah. KGHM jednak zaprzeczyło tym informacjom, nie podając więcej szczegółów.
Łowy na globalną skalę
Według World Nuclear Association na całym świecie pracuje dziś około 440 reaktorów o łącznej mocy 390 GW. Kolejnych 60 jest w trakcie budowy, a 100 – na deskach kreślarskich. Jeśli wszystkie te projekty zostaną zrealizowane, do globalnego bilansu atomowego będzie można dodać od 66 do 102 GW. A z deklaracji poszczególnych rządów – i w znacznie mniejszej mierze graczy prywatnych – wynika, że do realizacji może jeszcze trafić ponad 300 następnych inicjatyw. Przy czym mowa o jednostkach konwencjonalnych: dużych, tradycyjnych reaktorach o mocy przynajmniej kilkuset MW. A nie zapominajmy, że na naszych oczach rodzi się zarówno rewolucja związana z „miniaturyzacją” – jeśli można tak to określić – technologii jądrowej do poziomu małych reaktorów modułowych, jak i technologie takie jak reaktory fuzyjne.