Kluczowe znaczenie ma etap projektowania

Chcemy jak najlepiej wykorzystać najbliższych 18 miesięcy prac projektowych – mówi nam Anna Łukaszewska-Trzeciakowska pełnomocnik rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej i sekretarz stanu w KPRM.

Publikacja: 06.10.2023 01:00

Anna Łukaszewska-Trzeciakowska, pełnomocnik rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej i s

Anna Łukaszewska-Trzeciakowska, pełnomocnik rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej i sekretarz stanu w KPRM.

Foto: mat. pras.

Jeden z ekspertów z branży nuklearnej powiedział kiedyś: nie znam przypadku elektrowni, która powstałaby zgodnie z harmonogramem. Jak to wygląda w Polsce?

Wszystko może się zdarzyć, ale trzymamy się harmonogramu. Zjawisko opóźniania się tzw. megaprojektów jest bardzo często na całym świecie, i to nie tylko w branży energetycznej. Są też przykłady pozytywne – jak choćby elektrownia jądrowa budowana w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Pamiętajmy też, że z każdą kolejną wybudowaną w tej samej technologii elektrownią ogromne znaczenie odgrywają dokonywane optymalizacje. W przypadku pierwszej elektrowni jądrowej w Polsce, w technologii reaktorów AP 1000, nasze bloki będą już „n-tymi" oddawanymi na świecie – po tych działających w Chinach i dwóch siostrzanych w amerykańskiej elektrowni Vogtle. Dlatego przede wszystkim koncentrujemy się na tym, aby na wstępie zrobić wszystko, by dobrze skorzystać z lekcji wyciągniętych przez naszych poprzedników. Nie bez powodu długo analizowaliśmy, co poszło nie tak w przypadku innych inwestycji, jak w Olkiluoto. Robimy wszystko, co możliwe, by ambitnych harmonogramów dotrzymać i mogę zagwarantować, iż uważnie odrobiliśmy lekcje z projektów realizowanych w przeszłości i obecnie. To znacząco zwiększa prawdopodobieństwo, że zdążymy na czas.

Gdzie są te wyzwania, które mają na to wpływ?

Chciałabym jak najlepiej wykorzystać osiemnaście miesięcy z umowy projektowania elektrowni, gdyż oprócz właściwego projektu elektrowni, spełniającego najwyższe normy obowiązujące w Europie i świecie, wiele będzie zależało od poprowadzenia samego procesu inwestycyjnego, formowania łańcuchów dostaw, dostawców i całej logistyki projektu. Często nawet dziennikarze branżowi dziwią się, że budowa jeszcze nie ruszyła. Ale ktokolwiek miał do czynienia z megaprojektami ten wie, jak kluczowe jest dobre ułożenie projektu od samego początku. Małe błędy na starcie mogą skutkować latami opóźnień i gigantycznymi kosztami. Powyższe dotyczy w szczególności procesu projektowania, czyli przygotowania design'u elektrowni. Zły design, bez odpowiednio zaprojektowanej logistyki i infrastruktury, jest z kolei przyczyną późniejszych perturbacji megaprojektów. Projekt Olkiluoto poniósł harmonogramową i budżetową porażkę, bo zaczął się z niedojrzałym projektem. Najkrócej mówiąc: kluczem jest dobre planowanie i całościowe ułożenie wszystkich elementów projektu już dziś.

Tyle że cały świat właśnie wraca do energetyki jądrowej. Jak to się przekłada na dostępność know-how, infrastruktury, dostawców, specjalistów? Czy to nagłe zainteresowanie komplikuje procesy projektowania i budowy?

Dokładnie o to chodzi w tych kolejnych osiemnastu miesiącach: już na długo przed podpisaniem umowy projektowej zaczęły się prace w zespołach po naszej stronie, by maksymalnie wykorzystać czas na przygotowanie procesu konstrukcyjnego i łańcuchów dostaw - na sprawdzenie, w jaki sposób będziemy zamawiać, kiedy i od kogo. Musimy też pamiętać o kadrach, które należy przygotować.

Ale mogę uspokoić – konkurencja innych projektów nie jest nam straszna, skupiamy się na własnych pracach, które są już naprawdę zaawansowane.

Na ile te przygotowania zależą od polskiej strony, a na ile za ten proces powinien odpowiadać Westinghouse?

To wspólna odpowiedzialność. Dlatego tak naciskaliśmy, żeby mając już na pokładzie konsorcjum czołowych amerykańskich firm Westinghouse i Bechtel, utworzyć tzw. mixed teams – od samego początku chcemy się uczyć, w jaki sposób przygotować taki proces. Obserwowaliśmy to w brytyjskim projekcie Hinkley Point, gdzie proces budowlany się toczy. Chcemy mieć wpływ na ostatecznie przyjęte rozwiązania. Na początku będziemy pewnie więcej czerpać z doświadczeń Amerykanów, niż współdecydować, ale z czasem nasza rola w procesie będzie rosnąć. Dla nas będzie to projekt modelowy, ponieważ wyznaczy pewne standardy prowadzenia kolejnych takich procesów w Polsce.

Czego nauczyliśmy się na błędach innych?

Dzięki otwartości Amerykanów w czasie mojej wizyty w elektrowni Vogtle - za którą zawsze im bardzo dziękuję - przekonaliśmy się, że kluczową rolę odgrywa wytrzymałość organizacji na kryzysy. Trzeba budować organizację silną kompetencjami, elastycznością podejścia, zaangażowaniem w projekt - żeby w momencie, w którym pojawi się kryzys, organizacja była zdolna przyjąć cios, wyciągnąć wnioski i – wzmocniona – pójść dalej. Drugiej rzeczy nauczyliśmy się w Wielkiej Brytanii: skrupulatne przygotowanie łańcuchów dostaw i logistyki. Wszystko musi być doskonale zgrane, na czas, z precyzją co do milimetrów w niektórych przypadkach. Do tego dochodzą ludzie: kadry odpowiednio przygotowane, ale też dla których wszystko jest odpowiednio przygotowane - by mieli gdzie przebywać, jeść, spać i żyć, nie zaburzając otoczenia i lokalnej społeczności.

Łańcuchom dostaw i logistyce trzeba będzie sprostać na dłuższą metę, zabezpieczając paliwo dla elektrowni. A rynek uranu się kurczy, z powodu większej konkurencji i sporów geopolitycznych.

Problem globalnej walki o metale ziem rzadkich to realny i coraz bardziej palący problem, ale w dużo większym stopniu dotyka on rynku magazynów energii, elektrolizerów czy samochodów elektrycznych, niż paliwa jądrowego. Uran oczywiście też może być przedmiotem sporów geopolitycznych, ale używa się go relatywnie mało, jego dostawcy są zdywersyfikowani, a wielu z nich to państwa „sojusznicze", jak Kanada czy Australia. Do tego kwestia zabezpieczenia dostaw paliwa na potrzeby energetyki jądrowej jest koordynowana w UE, w ramach wspólnoty EURATOM. Mamy więc dobrą pozycję wyjściową, by mitygować ryzyka na tym polu. W umowie na projektowanie elektrowni zawarte są postanowienia dotyczące przygotowania ścieżki dla procesu zamawiania paliwa, a w perspektywie również sposobu ładowania do reaktora, wyładowywania, chłodzenia i przechowywania na terenie elektrowni.

Do naszej pierwszej elektrowni paliwo dostarczy Cameco, kanadyjski udziałowiec koncernu Westinghouse...

...pierwsze załadunki są zwykle po stronie dostawcy technologii – to standardowa praktyka. Potem będziemy kontraktować paliwo w transparentnych procesach i w zgodzie z unijnymi i światowymi regulacjami. Proces zakupów zostanie zaprojektowany i przygotowany, na pewno są warunki brzegowe: będzie to proces bezpieczny, nie chcemy się uzależniać od nikogo, nie będzie to krwawy, rosyjski uran.

Jedna duża partia na dłużej, czy raczej dokupowanie na bieżąco?

To kwestia dywersyfikacji i bezpieczeństwa dostaw, ale też analizy finansowej, i tu zdecydują pieniądze. To musi być ekonomiczny, na ile to możliwe, projekt. Energetyka jest służbą - zapewnieniem bezpieczeństwa państwa - ale na końcu każda z tych spółek ma wynik finansowy i musi się on świecić na zielono.

A co z odpadami? Rozbudujemy składowisko w Różanie czy budujemy coś nowego?

To kwestia perspektywy: potrzebujemy długoterminowego przechowywania odpadów atomowych po wyłączeniu elektrowni. Pod ziemią - w skale macierzystej lub w glinie. To sposoby absolutnie bezpieczne. To kwestia kilku dekad, ale trzeba takie miejsce znaleźć, przygotować, wykopać itd. W krótkim czy średnim okresie wypalone paliwo trafi do przechowalnika na terenie elektrowni. Równolegle inne niż paliwo odpady będą składowane w nowym składowisku powierzchniowym odpadów promieniotwórczych.

800 specjalistów - takiej siły potrzeba, by zarządzać elektrownią. Skąd weźmiemy kadry, skoro w Polsce będziemy mieli docelowo dwie lub trzy elektrownie, plus jeszcze małe instalacje modułowe?

To jest wyzwanie, o którym trzeba myśleć już teraz. Podpisaliśmy z amerykańskim Departamentem Energii porozumienie o współpracy ws. powołania Centrum, które będzie szkolić przyszłe kadry na potrzeby polskiego programu jądrowego. Mamy kilka umów z uczelniami, .in. w Krakowie, Gdańsku i Warszawie. Zaczęliśmy też pracować nad kształceniem kadr na poziomie średnim: wiele uwagi przywiązuje się do tych kadr na poziomie najwyższym, ale równie ważne jest tu szkolnictwo zawodowe i średnie.

Będziemy potrzebować w energetyce - nie tylko nuklearnej - tysięcy techników. W szkole energetycznej w Wejherowie wiszą oferty pracy z Finlandii, Danii czy Niemiec - a nie z Polski. Nie chwalimy się młodym, że w Polsce lada chwila będzie dużo pracy, dobrze płatnej i na lata: w atomie czy w OZE. To się musi zmienić. Już w tym roku zaczęliśmy zapraszać młodzież z tego segmentu szkolnictwa na wizyty na placach budów czy w działających instalacjach. By kadrę i uczniów zderzać z rzeczywistością, a nie tylko książkową wiedzą.

Byleby z tą wiedzą nie wyjechała za granicę przy pierwszej okazji.

Mitem jest, że tylko nam urządza się drenaż mózgów, albo że w Polsce są niższe zarobki. Dziś to my raczej pozyskujemy dla naszej energetyki specjalistów zza granicy niż oddajemy swoje kadry.

Foto: rp.pl

Jeden z ekspertów z branży nuklearnej powiedział kiedyś: nie znam przypadku elektrowni, która powstałaby zgodnie z harmonogramem. Jak to wygląda w Polsce?

Wszystko może się zdarzyć, ale trzymamy się harmonogramu. Zjawisko opóźniania się tzw. megaprojektów jest bardzo często na całym świecie, i to nie tylko w branży energetycznej. Są też przykłady pozytywne – jak choćby elektrownia jądrowa budowana w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Pamiętajmy też, że z każdą kolejną wybudowaną w tej samej technologii elektrownią ogromne znaczenie odgrywają dokonywane optymalizacje. W przypadku pierwszej elektrowni jądrowej w Polsce, w technologii reaktorów AP 1000, nasze bloki będą już „n-tymi" oddawanymi na świecie – po tych działających w Chinach i dwóch siostrzanych w amerykańskiej elektrowni Vogtle. Dlatego przede wszystkim koncentrujemy się na tym, aby na wstępie zrobić wszystko, by dobrze skorzystać z lekcji wyciągniętych przez naszych poprzedników. Nie bez powodu długo analizowaliśmy, co poszło nie tak w przypadku innych inwestycji, jak w Olkiluoto. Robimy wszystko, co możliwe, by ambitnych harmonogramów dotrzymać i mogę zagwarantować, iż uważnie odrobiliśmy lekcje z projektów realizowanych w przeszłości i obecnie. To znacząco zwiększa prawdopodobieństwo, że zdążymy na czas.

Pozostało 85% artykułu
Materiał partnera
Jak obudzić potencjał gospodarczy średnich miast? Operator ARP i nowe inwestycje w Polsce
Materiał partnera
Przyspieszenie prac nad atomem przybliża Polskę do zielonej rewolucji w energetyce
Materiał partnera
Duch konsumenta nie zaginął
Perspektywy dla Polski
Atomowy wyścig nie ominie rynku pracy
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Perspektywy dla Polski
Odpady zamrożone w skale