W Polsce wciąż (oficjalnie) nie doczekaliśmy się młodej, innowacyjnej spółki, której wycena przebiłaby pułap 1 mld dol. Nieoficjalnie mówi się, że w tym prestiżowym gronie są jednak DocPlanner i Booksy, ale – jeśli nawet tak jest – nasz kraj nie należy do najlepszych miejsc do budowy tzw. unicornów. Dlaczego? I czy w tej kwestii może się coś zmienić w nadchodzących miesiącach?
Brakuje megarund, a wyceny spadają
Klimat inwestycyjny dla start-upów nad Wisłą w ostatnich miesiącach jest wyjątkowo niesprzyjający. W I kwartale br. strumień finansowania venture capital skurczył się o 27 proc. Jak podkreśla Aleksander Mokrzycki, wiceprezes PFR Ventures, większość rund bazuje na krajowym kapitale zalążkowym. Stosunkowo niewielkie kwoty trafiają więc do firm na początkowym etapie rozwoju, nie ma zaś inwestycji w bardziej dojrzałe podmioty. – Czwarty kwartał z rzędu nie pojawiła się żadna tzw. megarunda. Obserwujemy mniejsze zainteresowanie funduszy zagranicznych, spada również średnia wartość inwestycji – wylicza Mokrzycki.
Czytaj więcej
UE rozważa zgodę na opłaty za korzystanie z infrastruktury umożliwiającej prowadzenie e-biznesu. Technologiczne firmy alarmują: to zahamuje rozwój innowacji. Konsultacje potrwają do 19 maja.
II kwartał nie wieszczy zmian. W kwietniu w Polsce ogłoszono 11 inwestycji, których wartość wyniosła ledwie 39 mln zł (tylko dwie z nich osiągnęły 10 mln zł). Ale podobny marazm zapanował na całym kontynencie. Fundusze wysokiego ryzyka hamują inwestycje – Europa w pierwszych trzech miesiącach br. odnotowała najsłabszy okres pod względem zbierania finansowania VC od III kwartału 2016 r. Ale kryzys w pozyskiwaniu funduszy w regionie jest głębszy. Analitycy Pitchbook wskazują na podobny spadek lokowania kapitału ze strony inwestorów innych niż venture capital – m.in. korporacyjnych funduszy CVC czy firm private equity i instytucji państwowych. W I kwartale 2023 r. wartość takich transakcji sięgnęła tylko 8 mld euro. To sprawia, że br. może być dla tego typu inwestycji najsłabszym od 2018 r. I to nie tylko pod względem wartości podpisywanych umów, ale również liczby zawieranych kontraktów. W takim otoczeniu budowanie start-upów jest niezwykle trudne, a tworzenie jednorożców staje się wręcz misją z kategorii niemożliwych.
Megarundy (o wartości ponad 100 mln dol.) to klucz do tworzenia spółek przebijających wycenę 1 mld dol., a właśnie ten etap finansowania tradycyjnie polega w sporym stopniu na zaangażowaniu inwestorów innych niż VC. Jak wskazuje serwis Sifted, ta europejska specyfika wynika z luki w finansowaniu na późniejszym etapie rozwoju start-upów (fundusze VC w regionie po prostu nie są wystarczająco duże, aby samodzielnie uczestniczyć w „karmieniu” jednorożców).