Rynek start-upów znalazł się na zakręcie?

Po latach strumienia finansowania młodych firm otoczenie rynkowe sprawia, że inwestorzy mówią: „sprawdzam”. Zdaniem ekspertów nastąpi weryfikacja modeli biznesowych start-upów.

Publikacja: 26.02.2023 21:00

Jakie są przyczyny zmniejszającego się zainteresowania finansowaniem start-upów, zarówno zewnętrzne (globalne), jak i wewnętrzne (krajowe)? Jakie mogą być konsekwencje? Jak będzie wyglądał ekosystem start-upów? A wreszcie, jakie czynniki czy też procesy mogą doprowadzić do powrotu szerszego finansowania młodych firm? Te zagadnienia znalazły się w centrum uwagi uczestników debaty „Czy start-upy technologiczne powinny liczyć się z ograniczonym dostępem do finansowania w czasach niepewności? Jak rodzimy ekosystem może w obecnej sytuacji przyciągać inwestorów?”, która odbyła się w cyklu związanym z konkursem „Orzeł Innowacji” „Rzeczpospolitej”.

Jarosław Sroka, członek zarządu Kulczyk Investments, wskazał, że na podstawie niepotwierdzonych jeszcze sygnałów z rynku ze względu na sytuację postpandemiczną oraz zakłócenia ekonomiczne na świecie inwestorzy „wzięli głębszy oddech” i czekają, aż sytuacja się wyklaruje. – Na pewno nie pomaga w tym sytuacja geopolityczna na świecie związana z inwazją Rosji na Ukrainę. Nie sposób przewidzieć losy wojny, ale inwestorzy mocno do tej pory zaangażowani w tej części świata będą się przyglądać swoim inwestycjom z nieco większą troską, opóźniając czy zmniejszając swoje zaangażowanie, czy też z niego rezygnując. Sytuację w najbliższych miesiącach determinować będzie także sytuacja ekonomiczna, czyli bardzo wiele niejednoznacznych sygnałów dotyczących tego, czy jest recesja, czy nie, co dalej z inflacją. To są czynniki ryzyka, które ograniczają entuzjazm inwestorów wobec start-upów na całym świecie, a szczególnie w naszym regionie – diagnozował sytuację Jarosław Sroka.

Dodał jednak ważne zastrzeżenie. – Koncentrujemy się na start-upach, sugerując, że jest to jakaś specjalnie uprzywilejowana kategoria działalności gospodarczej, a trzeba stanowczo podkreślić, że tak nie jest. Ten segment kieruje się takimi samymi zasadami i podlega tym samym regułom rynkowym, jak inne przedsiębiorstwa. I wyzwania związane z pozyskiwaniem finansowania, ograniczaniem kosztów tak samo ich dotyczą. Definitywnie skończyły się czasy, kiedy był to biznes w krótkich spodenkach. I być może zbliżamy się do momentu konfrontacji takiego dość radosnego myślenia o biznesie z rzeczywistością, którą rysują nam potencjalne kryzysy, czyli weryfikacją modeli biznesowych, roli założycieli i tych, którzy dotąd ich wspierali – stwierdził Jarosław Sroka.

Jan Sikora, CEO & founder w Plente, wskazał, że jesteśmy dziś w momencie, w którym skończyły się „luźne pieniądze na rynku”. – I dobrze się stało, że beztroski sposób finansowania odchodzi do lamusa. Wreszcie jako społeczeństwo zaczęliśmy liczyć pieniądze. My również jako Plente inwestujemy, i już nie może być tak, że ktoś na podstawie samego pomysłu jest bardzo wysoko wyceniany. Musi być hierarchia wartości: model biznesowy, cashflow itp. Sytuacja na rynku wstrzymała działania inwestorów, nadszedł czas na powiedzenie „sprawdzam”. Przetrwają najsilniejsi i najbardziej kreatywni. To jest bardzo dobry moment dla polskiej sceny start-upowej. Gdyż w moim przekonaniu jesteśmy w przededniu zaistnienia bardzo ciekawych jednorożców, które mogą zawojować świat, a nie tylko mówić o tym, że kiedyś zawojują świat – ocenił.

– Kryzys ma zawsze dwa oblicza. W pewne branże uderza, ale też daje szanse innym, zwłaszcza jeśli mówimy o branżach związanych z technologiami. Pojawiają się nisze szczególnego zainteresowania dla inwestorów, którzy nie będą już tak entuzjastyczni, jak kilka lat temu, ale którzy nadal będą szukali obiecujących obszarów dla inwestycji – powiedziała dr hab. Agnieszka Skala-Gosk, prof. Politechniki Warszawskiej, kierownik Zakładu Przedsiębiorczości i Innowacji na Wydziale Zarządzania. – To już widać. Takie obszary to: medycyna, technologie związane z energetyką i kryzysem klimatycznym, obronność czy inne związane z nowymi potrzebami i wyzwaniami. Warto je obserwować – dodała. Zauważyła jednocześnie, że w polskich warunkach wciąż większość start-upów finansuje się ze środków własnych. – Dlatego ograniczenie inwestowania dotyka ok. 40 proc. z nich. Dla większości ważniejsze jest więc to, co się stanie z koniunkturą, możliwościami ich wejścia na rynek i popytem na ich produkty czy usługi.

Marcin Szczeciński, kierownik ds. inwestycji kapitałowych Adamed, dostrzegł w obecnej sytuacji efekt wracającego wahadła. – Pandemia spowodowała, co zaskakujące, mocne wychylenie wahadła w stronę optymizmu, szerokich inwestycji, szczególnie w spółki biotechnologiczne, i bardzo wysokich wycen. Niespecjalnie zostały one dowiezione. Teraz, niestety, wahadło wraca w drugą stronę i następuję „sprawdzam”. Niestety, czasami może to powodować wylewanie dziecka z kąpielą, gdyż inwestorzy, którzy nie znają specyfiki danej branży, np. biotechnologicznej, mogą oczekiwać efektów po roku, dwóch, co w tym przypadku nie jest możliwe – wyjaśnił.

Krystian Cieślak, CEO, Ro, stwierdził, że obecna sytuacja pokazuje zmianę paradygmatu postrzegania tego, czym jest start-up. – Przyzwyczailiśmy się do amerykańskiej narracji wzrostu za wszelką cenę – rośnij niemalże w nieskończoność, zdobywaj rynek do pozycji bliskiej monopolu. To niekoniecznie ma się pokrywać ze wzrostem parametrów ekonomicznych i rentowności, bo to ma przyjść później. A czasami nie nadchodzi. Oczywiście w polskich warunkach miało to nieco łagodniejszą formę, bo ten wzrost bez oglądania się na rentowność miał trwać rok – mówił Krystian Cieślak. – Teraz okazuje się, że poza tym, że rośniemy i mamy być duzi, to trzeba jeszcze osiągnąć rentowność. I to rzuca cień na dwa rodzaje start-upów. U nas na bardzo wczesnym etapie na razie pieniądze są i – tak jak zostało powiedziane – tego kryzysu na razie nie ma. W najgorszej sytuacji są chyba start-upy globalne, które mają milionowe wyceny, miały rosnąć w nieskończoność, mają rozdmuchane zatrudnienie, kilka tysięcy osób na pokładzie, i nagle się okazuje, że muszą redukować zatrudnienie i stawać się rentowne. To się wiąże z restrukturyzacją sporego przedsiębiorstwa – wyjaśnił.

Jak w związku z tym wygląda immanentna cecha start-upów, jaką jest ryzyko w działaniu? – Start-upy zawsze były i będą ryzykowne, jest to zawsze inwestycja w nieznane. Z tym się trzeba pogodzić. Ale problem leży gdzie indziej. Największe ryzyko związane ze start-upami to dowiezienie obietnic: nie jesteśmy pewni, czy pomysł, który nie jest osadzony w realiach, pozyska klientów i będzie się w stanie utrzymać. Ta opcja powoduje wstrzymanie. To nie jest tak, że szukamy mniejszych lub bardziej agresywnych form inwestycji, tylko jesteśmy świadomi, że dotarcie do nowego klienta, sprzedaż nowych technologii mogą być trudne. I realizacja planu może się nie powieść. Ostatnia decyzja o wprowadzeniu abonamentu Facebooka to jest monetyzowanie ruchu. Start-up nie może już tylko myśleć o przyciągnięciu klientów, ale także o przepływach pieniężnych – mówił Krystian Cieślak.

Dariusz Żuk, założyciel i CEO, AIP Seed, uważa, że sytuacja globalna wcale nie jest bez znaczenia dla naszego rynku. – My w funduszach patrzymy, po pierwsze, na to, co się dzieje na amerykańskiej giełdzie, jeśli chodzi o wyceny spółek, i bierzemy to pod uwagę w kolejnych rundach przy kapitale, który możemy wnieść do start-upów. Po drugie, mieliśmy na rynku w ostatnich latach duży booster technologiczny, więc mamy do czynienia z pewną korektą, nie mówiłbym, że mamy kryzys. Jest to pewien problem dla wszystkich na rynku – podkreślił.

Ekspert nie obawia się też, że w związku z sytuacją aktywni przedsiębiorcy będą szukać szans za granicą. – Najpierw miejmy tych twórców nowych firm. Wciąż pod względem wartości jesteśmy relatywnie małym rynkiem – stwierdził.

Jakie są przyczyny zmniejszającego się zainteresowania finansowaniem start-upów, zarówno zewnętrzne (globalne), jak i wewnętrzne (krajowe)? Jakie mogą być konsekwencje? Jak będzie wyglądał ekosystem start-upów? A wreszcie, jakie czynniki czy też procesy mogą doprowadzić do powrotu szerszego finansowania młodych firm? Te zagadnienia znalazły się w centrum uwagi uczestników debaty „Czy start-upy technologiczne powinny liczyć się z ograniczonym dostępem do finansowania w czasach niepewności? Jak rodzimy ekosystem może w obecnej sytuacji przyciągać inwestorów?”, która odbyła się w cyklu związanym z konkursem „Orzeł Innowacji” „Rzeczpospolitej”.

Pozostało 92% artykułu
Orzeł Innowacji
„Rzeczpospolita” już po raz 10. nagrodziła innowacyjne firmy
Orzeł Innowacji
Poznaliśmy laureatów nagród „Rzeczpospolitej”
Orzeł Innowacji
Firmy technologiczne czekają na lepsze czasy
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Orzeł Innowacji
Marcin Piasecki: Nie traćmy szans