Reklama
Rozwiń

Polskie spółki nie mogą przebić sufitu wartego miliard dolarów

Brak jednorożców nad Wisłą to nie efekt słabości rodzimego ekosystemu start-upowego, lecz jakości projektów, które nie są w stanie przekonać „długodystansowych” inwestorów.

Publikacja: 31.05.2022 04:00

Coraz więcej firm w Europie osiąga status jednorożca. Do tej elitarnej grupy wkrótce może dołączyć „

Coraz więcej firm w Europie osiąga status jednorożca. Do tej elitarnej grupy wkrótce może dołączyć „stadko” z Polski. Perspektywy dla biznesów wartych ponad 1 mld dol. nie są jednak dziś obiecujące – sytuacja gospodarcza i geopolityczna wpływa na spacek wycen

Foto: shutterstock

Polski ekosystem start-upowy wciąż nie wykształcił młodej, innowacyjnej spółki wartej ponad 1 mld dol. Jednak wiele wskazuje na to, że jesteśmy o krok od momentu, w którym będziemy mieli pierwszych przedstawicieli w tej elitarnej grupie. Nieoficjalnie wiadomo, że po miano jednorożca sięgnęły DocPlanner i Booksy, choć na ogłoszenie takiego statusu trzeba będzie poczekać do kolejnej rundy finansowej, gdy możliwa będzie realna wycena wartości tych spółek. Niewykluczone, że wówczas nastąpi efekt domina, gdyż lista polskich start-upów mających potencjał, aby sięgnąć po miano jednorożca, wyraźnie się wydłuża. Wystarczy wspomnieć o takich projektach, jak Brainly, Packhelp, Iceye czy Cosmose AI.

Eksperci – mimo wszystko – studzą jednak hurraoptymizm w tym względzie.

Polska daleko w tyle

Obecnie na świecie działa aż ponad tysiąc start-upów, których wycena przekroczyła próg miliarda dolarów. Jednak – według CrunchBase Unicorn Board – zaledwie 132 z nich ma siedzibę w Europie (generują ponad 135 tys. miejsc pracy i są warte minimum 370 mld euro). Tymczasem w USA jest prawie dziewięć razy więcej jednorożców niż na Starym Kontynencie. Przepaść spora, ale w ostatnich latach innowatorzy wiele zrobili, by ją ograniczyć. Wystarczy wspomnieć, że jeszcze w 2012 r. w Europie był ledwie jeden jednorożec, a dla porównania tylko w ub.r. przybyły aż 84 nowe europejskie „unicorny”. Wśród liderów w tym regionie są m.in. szwedzka Klarna, brytyjskie Checkout.com oraz Revolut czy estoński Bolt.

Do największych start-upów w tej części świata płyną coraz większe pieniądze. W 2021 r. w 185 rundach zasilono je prawie 50 mld dol. (rok wcześniej było to zaledwie niecałe 12 mld dol.). Wiodącymi krajami pod względem tworzenia jednorożców są Niemcy, Francja, Szwecja i Norwegia (każdy z tych rynków może się poszczycić co najmniej dziesięcioma start-upami z elitarnego grona). Ale swoje „unicorny” mają też Czesi, Litwini czy Rumuni. Brak polskich firm na liście daje do myślenia. Analitycy zwracają jednak uwagę, że znaczenie może mieć fakt znaczącego zaangażowania w budowanie rodzimego ekosystemu start-upowego instytucji rządowych oraz funduszy lewarowanych kapitałem państwowym. A to międzynarodowi prywatni inwestorzy są z reguły naturalnym motorem napędowym dla innowacyjnych spółek z globalnymi aspiracjami. Jak wynika z danych PFR, w I kwartale br. aż 86 proc. przeprowadzonych w naszym kraju transakcji stanowiły właśnie te z udziałem kapitału publiczno-prywatnego. Choć pod względem wartości to kapitał prywatny dostarczył 57 proc. inwestowanych w start-upy pieniędzy. Co więcej, 85 proc. transakcji w tym okresie było prowadzonych z udziałem funduszy polskich (i w tym wypadku fundusze międzynarodowe pod względem wartości stanowiły 53 proc.). Taka struktura finansowania nie sprzyja wysypowi innowacyjnych projektów wartych co najmniej 1 mld dol.

Z drugiej strony należy zauważyć zmiany, jakie zachodzą w polskim ekosystemie. Jak tłumaczy Piotr Marszałek, analityk w PFR Ventures, wyraźnie widać wzrost znaczenia koinwestycji polskich funduszy venture capital z zagranicznymi inwestorami. – Były one odpowiedzialne za dostarczenie 45 proc. kapitału. To ponad dwukrotny wzrost udziału względem 21 proc. w I kwartale 2021 r. – wskazuje.

Ponadto okres od stycznia do kwietnia 2022 r. był pierwszym od 2019 r., kiedy wartość koinwestycji przekroczyła 1/3 wartości wszystkich transakcji na polskim rynku. – Udział finansowania startupów wyłącznie przez lokalne fundusze uległ znaczącemu zmniejszeniu względem I kwartału ub.r. – z 65 do 32 proc. – dodaje Marszałek.

Eksperci przekonują, że brak stadka jednorożców nie obciąża wcale rodzimego ekosystemu start-upowego. Jak twierdzi Marcin Szczeciński, kierownik ds. inwestycji kapitałowych w firmie Adamed, obarczenie winą lokalnego środowiska prowadziłoby do założenia, że jednorożec powinien powstać wyłącznie oparciu o krajowy ekosystem. A to błędna ocena. – Po pierwsze, spółka, która osiąga wycenę powyżej 1 mld dol., z pewnością nie działa tylko i wyłącznie na rynku lokalnym i jedynie tu posiada swoje struktury. Po drugie, krajowe fundusze nie dysponują jeszcze takim kapitałem, by samodzielnie dźwignąć wycenę powyżej wspomnianego progu. W tym sensie polski jednorożec nie będzie dzieckiem wyłącznie jednego ekosystemu – tłumaczy Szczeciński.

Jego zdaniem problemem nie są zatem lokalne bariery czy wyzwania związane z krajowymi realiami. - Spodziewałbym się bowiem, że start-up, który zmierza z wyceną w stronę jednorożca, w ograniczonym stopniu jest nimi warunkowany. Większość operacji prowadzi zagranicą, jest związany bardziej regulacjami innych jurysdykcji niż polskimi, a sprzedaż na rynku krajowym stanowi coraz mniejszy wycinek całości, o ile w ogóle ją tu wcześniej realizował – argumentuje nasz rozmówca.

Gdzie zatem tkwi problem? Odpowiedź Marcina Szczecińskiego jest prosta, choć – być może – dla wielu bolesna. Chodzi bowiem o jakość projektów powstających nad Wisłą. – Nie mamy jednorożca, ponieważ jak dotąd żaden z polskich start-upów nie wywołał u inwestorów apetytu na konsekwentne inwestowanie w kolejnych rundach, aż do przekroczenia magicznej bariery 1 mld dol. – twierdzi menedżer Adamedu.

Wysypu jednorożców jednak nie będzie?

Pewnymi statusu jednorożca są dziś Mariusz Gralewski (stworzył DocPlannera – serwis służący do umawiania wizyt lekarskich i oceniania lekarzy przez internet) oraz Stefan Batory (stoi za platformą Booksy do umawiania wizyt m.in. w salonach kosmetycznych). W kolejce do tego miana stoją m.in. Brainly, platforma edukacyjna Michała Borkowskiego, która mocno zyskała dzięki pandemii, Ramp (firma działająca w branży kryptowalut, którą kieruje Szymon Sypniewicz) czy producent oprogramowania komunikacyjnego LiveChat (jego giełdowa wycena przebiła już pułap 3 mld zł). A nie można zapominać o start-upie Mirona Mironiuka, który podbija rynki azjatyckie (projekt Cosmose AI zbierający dane o klientach sklepów), polsko-fińskim producencie mikrosatelitów Iceye, a także założonej przez Jarosława Królewskiego spółce Synerise (platforma cyfrowych usług dla biznesu, oparta na sztucznej inteligencji oraz analityce Big Data). I na tym nie koniec. Ambicje budowy „unicornów” mają również Autenti (platforma do podpisywania dokumentów online), polsko-brytyjski Uncapped (fintech Piotra Pisarza) czy warszawski Packhelp (platforma projektowania spersonalizowanych opakowań).

– Jak najbardziej są pretendenci – dostrzegam niemałe grono kandydatów do tego miana. Szukałbym ich w grupie start-upów, które w ostatnich latach zbierały największe rundy. Nie spodziewałbym się jednak wysypu jednorożców – studzi emocje Marcin Szczeciński. – Nie każdy pretendent zdobędzie status jednorożca, zadziała tu statystyka – podkreśla.

Poza tym, obawia się on, że „pasowanie” na jednorożce może zostać przez jakiś czas wstrzymane. – Weszliśmy w czasy niestabilnej sytuacji geopolitycznej, pogarszających się warunków makroekonomicznych, mniejszej skłonności do akceptacji ryzyka i preferencji dla bezpieczniejszych form lokowania kapitału, w szczególności przy rosnących stopach procentowych w USA – argumentuje przedstawiciel Adamedu.

Podobnie uważa Włodzimierz Kuc, dyrektor Działu Instrumentów Zwrotnych w NCBR. – Obecna sytuacja makroekonomiczna niesie za sobą dużą niepewność. Wojna wpływa na zwiększenie ryzyka inwestycyjnego – przyznaje.

W trudnej sytuacji znalazły się innowacyjne spółki na całym świecie – szacuje się, że w globalnym ekosystemie start-upów zlikwidowano od początku roku już ponad 5,6 tys. miejsc pracy. Nastąpiła erozja wycen i ukuto już nawet nowy termin: „un-unicornization”, opisujący zjawisko, w którym jednorożce tracą swój miliardowy status.

Foto: rp.pl

Orzeł Innowacji
AI zaprzęgnięta do słuchania płuc
Orzeł Innowacji
Wydrukujemy ludzką łąkotkę
Orzeł Innowacji
„Rzeczpospolita” już po raz 10. nagrodziła innowacyjne firmy
Orzeł Innowacji
Poznaliśmy laureatów nagród „Rzeczpospolitej”
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego
Orzeł Innowacji
Firmy technologiczne czekają na lepsze czasy
Materiał Promocyjny
„Nowy finansowy ja” w nowym roku