Niestety, polskie doświadczenia ostatnich miesięcy dostarczają licznych przykładów obrazujących dokładnie odmienną prawidłowość. Tym razem warto skierować wzrok na aktywność organów władzy publicznej w związku z przetargiem na częstotliwości 3,6 GHz warunkującym przyszłe funkcjonowanie infrastruktury 5G w Polsce.
Rozpocznijmy od przypomnienia suchych faktów.
Po pierwsze w okresie ostatnich kilkunastu tygodni przedmiotem debaty publicznej stał się projekt ustawy o zmianie ustawy o krajowym systemie cyberbezpieczeństwa oraz ustawy-Prawo zamówień publicznych. Kontrowersje wzbudziły m.in.:
- merytoryczne rozwiązania w niej zawarte (m.in. koncepcja przyznania Kolegium do Spraw Cyberbezpieczeństwa kompetencji prowadzenia tzw. ocen ryzyka dostawcy sprzętu lub oprogramowania, czyli postępowań ocennych w stosunku do przedsiębiorców telekomunikacyjnych, w oparciu o arbitralne i mgliste kryteria, jak na przykład prawodawstwo państwa dostawcy „w zakresie ochrony praw obywatelskich i praw człowieka", mogące doprowadzić do wykluczenia dostawcy z rynku, a także drakońskie sankcje wobec negatywnie ocenionych przedsiębiorców),
- legislacyjna forma proponowanych przepisów (dalece posunięta niedookreśloność powodującą szereg wątpliwości interpretacyjnych),