W Polsce powszechne są głosy, że tak daleko idące ograniczenia swobód uzasadnione byłyby jedynie wprowadzeniem stanu nadzwyczajnego. Przyjęte restrykcje diametralnie zmieniają nie tylko codzienne życie, ale także dotychczasowe zasady gry na rynku. Nie tylko wywołują milionowe straty, ale też niejednokrotnie uniemożliwiają dalsze funkcjonowanie biznesu. Jednym z podawanych powodów braku wprowadzenia stanu klęski żywiołowej jest między innymi obawa przed koniecznością naprawienia szkody, jaką stan taki mógłby wyrządzić podmiotom gospodarczym, co wynika z art. 2 ust. 1 ustawy z dnia 22 listopada 2002 r. o wyrównywaniu strat majątkowych wynikających z ograniczenia w czasie stanu nadzwyczajnego wolności i praw człowieka i obywatela.
Jednakże, również bez wprowadzenia stanu nadzwyczajnego, przyjęte obostrzenia powodują nadmierne ograniczenia praw własności przedsiębiorców w wielu branżach. Niektóre narzędzia dyskryminują firmy zagraniczne względem krajowych. Dotychczas wprowadzone ograniczenia poskutkowały zminimalizowaniem lub zatrzymaniem aktywności w sektorze gastronomii, turystyki, rozrywki, a także handlu i usług w galeriach handlowych i sklepach wielkopowierzchniowych. Rząd tymczasem deklaruje, że jeśli zajdzie taka potrzeba, wprowadzane będą dalsze obostrzenia.
Działania państwa niewątpliwie wpłyną na inwestycje dokonane w Polsce przez inwestorów zagranicznych, którzy, nawet jeśli nie są celowo dyskryminowani, mogą zostać szczególnie dotknięci wprowadzanymi rozwiązaniami. Wynika to z międzynarodowego (transgranicznego) charakteru ich działalności. Otwarte granice i swoboda przepływu towarów i osób są warunkiem rentowności dla wielu z nich. Tymczasem, działania państwa w sposób radykalny ograniczają te swobody.
Zagraniczni inwestorzy nie są jednak pozbawieni możliwości walki ze skutkami wprowadzanych ograniczeń. Rozwiązania rządu mogą zostać w przyszłości poddane kontroli pod kątem ich zasadności i legalności w świetle prawa międzynarodowego.
Inwestorzy mogą dochodzić swoich praw na podstawie dwustronnych umów inwestycyjnych, tzw. BIT-ów (bilateral investment treaties). BIT-y to umowy międzynarodowe, na podstawie których państwa zobowiązały się chronić inwestycje dokonane przez zagranicznych inwestorów na ich terytorium. Na podstawie BIT-ów i zawartych w nich klauzul arbitrażowych, zagraniczni inwestorzy, którym nie została zagwarantowana należyta ochrona państwa przyjmującego inwestycję, mogą takie państwo pozwać na drodze międzynarodowego arbitrażu.
Międzynarodowe prawo inwestycyjne wiążące państwa (w tym Polskę) wymaga, aby z suwerennych uprawnień korzystać w określonych przez to prawo granicach. Co to oznacza? Autonomia legislacyjna państwa, która zwłaszcza w sytuacjach nadzwyczajnych jest bardzo szeroka, w praktyce podlega pewnym ograniczeniom. Prawo nie może być dyskryminacyjne, musi być stanowione w interesie publicznym, a także spełniać wymóg proporcjonalności i racjonalności. Wprowadzenie zmian w sposób arbitralny, dyskryminujący, nieracjonalny lub nieprzewidywalny, może skutkować odpowiedzialnością państwa wobec tych inwestorów, których prawa zostały naruszone. A w przypadku nieprzemyślanych regulacji wprowadzanych podczas walki z epidemią, takich naruszeń nie można wykluczyć.