Mateusz Rzemek: Wsparcie państwa jak telenowela

Rząd zaczyna specjalizować się w organizowaniu konferencji prasowych na temat pomocy dla przedsiębiorców. Ale dla biznesu niewiele z tego wynika.

Publikacja: 23.04.2020 19:45

Mateusz Morawiecki

Mateusz Morawiecki

Foto: Fotorzepa/Jakub Czermiński

W przyszłym tygodniu do Sejmu ma trafić trzecia już nowelizacja przepisów antykryzysowych, którą media dla porządku nazwą tarczą 3.0. Mówi się o potrzebie przygotowania tarczy 4.0 i 5.0, po których nastąpią kolejne. Trzeba będzie doprecyzować dotychczasowe regulacje czy objąć wsparciem przedsiębiorców pominiętych w przepisach uchwalanych przez parlament pomiędzy północą a świtem. Problem w tym, że w kolejnych emitowanych praktycznie co tydzień odcinkach tego legislacyjnego serialu coraz mniej tego, na co czekają widzowie, czyli pieniędzy.

Tym razem serialowy dobry wujek obiecał dać samorządom zabezpieczenia kredytów, które jednak miasta i gminy będą musiały spłacić, oraz wcześniejszy niż zwykle przelew subwencji z budżetu państwa, które i tak im się należą. W roli czarnego charakteru wystąpił zaś pazerny zagraniczny kapitał, który ostrzy sobie zęby na polskie spółki pogrążone w rozpaczy w czasie kryzysu. Ale nie da rady, bo nasz superbohater rząd uratuje swoich podopiecznych przed złym wilkiem.

Czytaj także: Tarcza antykryzysowa 2.0 już wspiera biznes

Zamiast pisać niskobudżetowe scenariusze, bo na razie w tarczy żywej gotówki dla firm jest niewiele, rząd ma znacznie poważniejsze sprawy do załatwienia. Galerie handlowe, kina, gastronomia i turystyka objęte zakazem działania w czasie epidemii nie wytrzymają już długo. A obiecane przez rząd na początku kwietnia 100 miliardów złotych na tarczę finansową biznes ma zobaczyć dopiero w połowie maja. Problem w tym, że ta obietnica ciągle ma kształt prezentacji w PowerPoincie, pokazanej na konferencji prasowej jeszcze dwa tygodnie temu. Ciągle nie wiadomo, jak będzie z jej finansowaniem, bo do tego trzeba wyemitować obligacje na 100 mld zł. Pytanie, jak wysokie odsetki trzeba obiecać, aby znaleźli się na nie chętni. Wychodzi na to, że nasze centralne studio produkujące serial antykryzysowy bez zaciągania bardzo kosztownych długów będzie musiało wstrzymać produkcję kolejnych odcinków.

Mam wrażenie, że ta polityczno-konferencyjna rozrywka ma zająć opinię publiczną w czasie, gdy malejące wpływy ze składek do ZUS i NFZ oraz podatków do budżetu państwa spowodują, że za chwilę nie będzie pieniędzy na finansowanie służby zdrowia i wypłaty emerytur, rent i zasiłków chorobowych dla ofiar koronawirusa.

A wtedy z taniego serialu zrobi się niskobudżetowy, ale jednak bardzo krwawy horror.

W przyszłym tygodniu do Sejmu ma trafić trzecia już nowelizacja przepisów antykryzysowych, którą media dla porządku nazwą tarczą 3.0. Mówi się o potrzebie przygotowania tarczy 4.0 i 5.0, po których nastąpią kolejne. Trzeba będzie doprecyzować dotychczasowe regulacje czy objąć wsparciem przedsiębiorców pominiętych w przepisach uchwalanych przez parlament pomiędzy północą a świtem. Problem w tym, że w kolejnych emitowanych praktycznie co tydzień odcinkach tego legislacyjnego serialu coraz mniej tego, na co czekają widzowie, czyli pieniędzy.

Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Fiskus wchodzi do internetu. Czy podatnicy powinni się obawiać?
Opinie Prawne
Ewa Szadkowska: Jak minister finansów zjednoczył prokuratorów
Opinie Prawne
Katarzyna Salwa: W Polsce sąd w roli social service
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Morał z procesu o zabójstwo generała Papały
Materiał Promocyjny
Europejczycy chcą ochrony klimatu, ale mają obawy o koszty
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Ministerstwo Efektywności Rządu. Jak poradzi sobie Elon Musk?