Bartosz Biechowski: Blaski i cienie arbitrażu

Decyzję, czy i jak skorzystać z sądu polubownego, trzeba przemyśleć.

Aktualizacja: 09.08.2020 07:13 Publikacja: 08.08.2020 00:01

Bartosz Biechowski: Blaski i cienie arbitrażu

Foto: AdobeStock

Sądownictwo arbitrażowe jest przedstawiane często jako alternatywa dla sądów państwowych – do jego zalet należeć mają prędkość postępowania, niższe koszty i możliwość rozpoznania sprawy przez fachowców z danej dziedziny. W praktyce jednak decyzję o poddaniu sporu sądowi arbitrażowemu trzeba bardzo dokładnie przemyśleć. Poza opisanymi zaletami ma jeszcze pułapki, które mogą mocno skomplikować sytuację przedsiębiorcy.

Wielu przedsiębiorców posługuje się często wzorcami umownymi zawierającymi zapis na sąd polubowny, nie do końca zdając sobie sprawę z konsekwencji prawnych takiego zapisu. Tymczasem źle sformułowana, zbyt ogólna czy też nieprzemyślana klauzula arbitrażowa już na początkowym etapie sporu może być źródłem problemów i utrudniać dochodzenie racji.

Jest ryzyko

Po pierwsze, zapis na sąd polubowny może być przyczyną odrzucenia pozwu przez sąd państwowy. Oczywiście, odrzucenie pozwu jest zaskarżalne, w sprawie nie powstaje sytuacja powagi rzeczy osądzonej, ale już na tym etapie przedsiębiorca ryzykuje, że jego opłata sądowa przepadnie, a jeszcze będzie musiał zwrócić przeciwnikowi koszty procesu za sprawę przed sądem państwowym.

Czytaj także: Zmiany w kpc: nowe przepisy w sprawie arbitrażu

Do tego dochodzi ryzyko zaangażowania się przedsiębiorcy w sprawę arbitrażową, której nie planował, i ewentualne przedawnienie roszczenia, gdy całe to prawne zamieszanie będzie trwało zbyt długo.

Może się także zdarzyć, że strona zechce skierować sprawę do arbitrażu, ale nie sprawdzi najpierw, czy klauzula arbitrażowa spełnia formalne warunki swojej ważności (wymaga się, aby była sporządzona w formie pisemnej, rozumianej tu również jako wymiana e-maili, faksów etc.) albo czy osoba ją podpisująca była umocowana do zawarcia takiej klauzuli (obowiązuje pisemne pełnomocnictwo). Braki mogą prowadzić albo do uznania się przez sąd polubowny za niekompetentny do prowadzenia sprawy, albo – później – do uchylenia wyroku sądu polubownego. Straty czasowe i finansowe są tu również pewne.

Dodatkowym problemem jest często enigmatyczne sformułowanie klauzuli arbitrażowej. Kodeks postępowania cywilnego wymaga, aby zapis na sąd polubowny wskazywał wyłącznie przedmiot sporu lub stosunek prawny, z którego spór wyniknął lub może wyniknąć. Inne postanowienia nie są obowiązkowe. Tak więc gdy mamy do czynienia z klauzulą arbitrażową o takiej minimalnej treści, sprawa będzie rozpoznawana przez arbitraż ad hoc (czyli powołany wyłącznie dla tej danej sprawy). Innymi słowy, ciężar zorganizowania całego postępowania arbitrażowego spocznie na stronie rozpoczynającej arbitraż przy bardzo ograniczonej kontroli nad działaniami takiego sądu.

O ile wyłonienie składu panelu arbitrażowego nie powinno stanowić problemu (jest to wyraźnie uregulowane w przepisach – każda ze stron wyznacza swojego arbitra, a arbitrzy wybrani przez strony wyznaczają superarbitra-przewodniczącego panelu), o tyle procedura stosowana przez taki arbitraż i koszty postępowania są zupełnie poza kontrolą stron.

Bez kontroli i regulaminu

Panel arbitrażowy w arbitrażu ad hoc nie jest związany przepisami procedury cywilnej czy przepisami o kosztach sądowych, ani – jak w stałych sądach arbitrażowych – regulaminem postępowania przed takim sądem czy tabelą kosztów, z którymi można się zapoznać wcześniej. Dodatkowo, arbitrem może być zasadniczo każdy (z wyłączeniem sędziów sądów państwowych).

Do tego postępowanie arbitrażowe jest z założenia jednoinstancyjne (dwuinstancyjne wymaga wyraźnej umowy stron). Oczywiście, strona niezadowolona z wyroku może wnieść do sądu państwowego skargę o uchylenie wyroku sądu polubownego. Skarga ta jednak może się opierać wyłącznie na zamkniętej liście zarzutów – głównie formalnych i dotyczących ważności i skuteczności zawarcia zapisu na sąd polubowny czy powołania arbitrów. Nie będzie jednak miał sąd państwowy kompetencji do pochylenia się np. nad naruszeniem prawa materialnego czy nieprawidłowymi ustaleniami faktycznymi dokonanymi przez sąd polubowny, co przecież może zdarzyć się tak samo jak w każdym innym postępowaniu sądowym.

Mając na uwadze powyższe, każdy przedsiębiorca, który rozważa skorzystanie z arbitrażu, powinien zadać sobie pytanie, czy chce, aby jego sprawę rozpoznawał sąd arbitrażowy, a jeżeli tak, to powinien tak sformułować swoje zapisy na sąd polubowny stosowane w umowie, aby postępowanie takie było prowadzone w sposób przewidywalny i zgodny z kryteriami, które strona uważa za ważne.

Żeby uniknąć frustracji

Jednym z rozwiązań jest poddanie ewentualnego sporu jakiemuś stałemu sądowi polubownemu, który posiada regulamin postępowania i regulamin kosztów (stałe sądy arbitrażowe mają swoje wzorcowe klauzule arbitrażowe), innym jest szczegółowe sformułowanie zasad arbitrażu ad hoc w taki sposób, aby takie podstawowe elementy jak miejsce postępowania, język, koszty, reguły postępowania przed sądem zostały jasno ustalone (wystarczy powołanie się na reguły już istniejące i stosowane – np. reguły ICC). Innymi słowy, decyzja, czy i w jaki sposób chce się korzystać z arbitrażu, powinna być świadoma i przemyślana – inaczej może stać się źródłem frustracji, dodatkowych komplikacji prawnych i kosztów.

Autor jest radcą prawnym Maritime and Commercial Law Office, Gdynia, arbitrem i specjalistą od postępowań arbitrażowych

Opinie Prawne
Piotr Szymaniak: PKW, czyli prawo kreatywnie wykładane
Materiał Promocyjny
Przed wyjazdem na upragniony wypoczynek
Opinie Prawne
Piotr Szymaniak: Lex Obajtek już nie śmierdzi
Opinie Prawne
Prof. Michał Romanowski: Rząd kapituluje w sprawie neosędziów
Opinie Prawne
Jan Skoumal: Neosędziowskie Termopile
Opinie Prawne
Ewa Szadkowska: Czy neosędziowie zawładną kampanią prezydencką?