Ubezpieczenia: przepisy nie nadążają za nowymi technologiami

Wymaganie formy pisemnej w działalności zakładów ubezpieczeń to relikt minionej epoki który w realiach XXI wieku, blokuje rozwój sprzedaży bezpośredniej polis – wskazują Jan Byrski i Damian Karwala.

Publikacja: 28.10.2014 09:00

Pomimo licznych zapowiedzi, inicjatyw i dokonanych już zmian w przepisach prawa problemy związane z koniecznością stosowania komunikacji papierowej dotykają wciąż wielu branż. Szczególnie widoczne jest to w sektorze ubezpieczeniowym, i to pomimo zgłaszanego wielokrotnie postulatu elektronizacji kanałów komunikacji. Dotychczasowe zmiany w prawie ubezpieczeniowym, a w szczególności te wynikające z noweli z 2011 r. (ustawa nowelizująca z 19 sierpnia 2011 r. o zmianie ustawy o ubezpieczeniach obowiązkowych, Ubezpieczeniowym Funduszu Gwarancyjnym i Polskim Biurze Ubezpieczycieli Komunikacyjnych oraz niektórych innych ustaw), mają charakter regulacji cząstkowej. W dodatku zatrzymują się one w połowie drogi.

Tylko na tradycyjnym piśmie

Ustawodawca dostrzega rozwój świadczenia usług finansowych (w tym również usług ubezpieczeniowych) w postaci elektronicznej (np. online) lub przez telefon, jednak usuwanie barier prawnych w tym zakresie wydaje się zbyt powolne.

Przykładowo w ustawie z 22 maja 2003 r. o działalności ubezpieczeniowej (dalej: u.d.u.) wprowadzono art. 26 ust. 1a, zgodnie z którym podpis osoby reprezentującej zakład ubezpieczeń na dokumencie potwierdzającym zawarcie umowy ubezpieczenia (polisie) może być odtworzony mechanicznie. Również ust. 1 tego artykułu dopuszcza sporządzanie „na informatycznych nośnikach danych" dokumentów, ale tylko związanych z zawieraniem i wykonywaniem umów ubezpieczenia. Jednak zakłady ubezpieczeń wciąż w wielu przypadkach korzystają z komunikacji papierowej, co związane jest zarówno z wąskim zakresem zastosowania powyższych regulacji, jak i z wątpliwościami, jakie powstają na gruncie innych obowiązujących przepisów, którym daleko do oczekiwanej precyzji.

Funkcjonuje nadal wcale niemała grupa przepisów, które wprost wymagają od zakładów ubezpieczeń oraz ich klientów prowadzenia określonej komunikacji w formie pisemnej („pisemnie", „na piśmie"). Przykładowo art. 16 ust. 2 u.d.u. przesądza, że zawiadomienie przez zakład ubezpieczeń o przyczynach niemożności zaspokojenia roszczeń powinno nastąpić pisemnie.

Analogiczny wymóg komunikacji pisemnej wynika m.in. z art. 16 ust. 3 (informacja o nienależności lub innej wysokości świadczenia), art. 811 § 1 kodeksu cywilnego (odpowiedź na ofertę zawierającą zmiany niekorzystne dla ubezpieczającego), art. 812 § 8 k.c. (informacja na temat różnic pomiędzy treścią umowy a ogólnymi warunkami ubezpieczenia) czy np. z przepisów ustawy z 22 maja 2003 r. o ubezpieczeniach obowiązkowych, Ubezpieczeniowym Funduszu Gwarancyjnym i Polskim Biurze Ubezpieczycieli Komunikacyjnych (art. 28 ?ust. 1, art. 28a ust. 1, art. 31 ust. 1 oraz wiele innych).

Szczególnie rażącym przykładem niedostosowania przepisów ubezpieczeniowych w zakresie elektronizacji kanałów komunikacji do realiów współczesności jest obowiązujący w polskim porządku prawnym wymóg okazania klientowi dokumentu pełnomocnictwa – sporządzonego w formie pisemnej pod rygorem nieważności – przez agenta ubezpieczeniowego przy pierwszym kontakcie (art. 13 ?ust. 1 pkt 1 ustawy z 22 maja 2003 r. o pośrednictwie ubezpieczeniowym). Wymóg ten ma swe źródło w czasach 20-lecia międzywojennego (zob. tekst rządowego projektu ustawy o nadzorze nad działalnością ubezpieczeniową, przyjęty uchwałą Rady Ministrów z 10 lutego 1937 r.). Czyni to prowadzenie przez agentów ubezpieczeniowych sprzedaży ubezpieczeń na odległość (zwłaszcza przez telefon) znacząco utrudnionym, i to pomimo obowiązującej w tym zakresie regulacji unijnej, w szczególności dyrektywy 2002/65/WE Parlamentu Europejskiego i Rady z 23 września 2002 r. dotyczącej sprzedaży konsumentom usług finansowych na odległość oraz jej krajowej implementacji.

Dyrektywa wyraźnie przy tym podkreśla, iż z uwagi na swój niematerialny charakter usługi finansowe, w tym ubezpieczeniowe, „szczególnie nadają się do sprzedaży na odległość".

Elektroniczne ?wciąż w tyle

Tam, gdzie ustawodawca podjął próbę elektronizacji zasad związanych z komunikacją zakładów ubezpieczeń, czyni to jednak w sposób daleki od oczekiwanego. Przykładowo art. 13 ust. 3aa u.d.u. dopuszcza co prawda możliwość przekazywania określonych informacji środkami komunikacji elektronicznej, uzależnia jednak dopuszczalność takiego rozwiązania od opatrzenia wiadomości wyłącznie bezpiecznym podpisem elektronicznym weryfikowanym za pomocą ważnego kwalifikowanego certyfikatu. Czyni to tę regulację, w realiach krajowych, co najmniej utrudnioną.

Z uwagi na powyższe postulat dopuszczenia w ramach działalności ubezpieczeniowej (jak również reasekuracyjnej) w szerszym zakresie komunikacji elektronicznej wydaje się uzasadniony. Przemawia za tym nie tylko faktyczna potrzeba związana z rozwojem sprzedaży ubezpieczeń w kanale direct, lecz również brak zgodności w tym zakresie regulacji krajowej z rozwiązaniami przyjętymi na szczeblu unijnym.

Przy czym nie wydaje się, aby oczekiwana elektronizacja niosła w tym zakresie większe zagrożenia, niż np. ma to miejsce w sektorze bankowym, gdzie stosowna regulacja (art. 7 ustawy z 29 sierpnia 1997 r. – Prawo bankowe) funkcjonuje z powodzeniem ?od lat.

Wzorując się na tej regulacji, zaproponować należy zmianę w brzmieniu art. 26 ustawy o działalności ubezpieczeniowej i wyraźne przesądzenie, że wszystkie dokumenty związane z działalnością ubezpieczeniową i reasekuracyjną, zawierające oświadczenia woli lub wiedzy, dla których ustawa wymaga zachowania formy pisemnej, mogą być sporządzane na informatycznych nośnikach danych, oczywiście pod warunkiem, że będą w sposób należyty utworzone, utrwalone, przechowywane i  zabezpieczone. Zasady te regulować może, analogicznie jak ma to miejsce aktualnie, stosowne rozporządzenie wykonawcze, niewymagające jednak stosowania wyłącznie bezpiecznego podpisu elektronicznego.

Dodatkowo, w celu rozwiązania problemu tych przepisów, które wprost przewidują obowiązek ?pisemności (bez konieczności nowelizowania ich jeden po drugim), niezbędne będzie przesądzenie, iż dokument spełniający tego rodzaju wymogi realizuje tym samym wymagania formy pisemnej i to również wtedy, gdy forma ta została zastrzeżona pod rygorem nieważności.

CV

dr Jan Byrski – adwokat, wspólnik ?w kancelarii Traple Konarski Podrecki ?i Wspólnicy

Damian Karwala – radca prawny ?w Kancelarii Traple Konarski Podrecki ?i Wspólnicy

Pomimo licznych zapowiedzi, inicjatyw i dokonanych już zmian w przepisach prawa problemy związane z koniecznością stosowania komunikacji papierowej dotykają wciąż wielu branż. Szczególnie widoczne jest to w sektorze ubezpieczeniowym, i to pomimo zgłaszanego wielokrotnie postulatu elektronizacji kanałów komunikacji. Dotychczasowe zmiany w prawie ubezpieczeniowym, a w szczególności te wynikające z noweli z 2011 r. (ustawa nowelizująca z 19 sierpnia 2011 r. o zmianie ustawy o ubezpieczeniach obowiązkowych, Ubezpieczeniowym Funduszu Gwarancyjnym i Polskim Biurze Ubezpieczycieli Komunikacyjnych oraz niektórych innych ustaw), mają charakter regulacji cząstkowej. W dodatku zatrzymują się one w połowie drogi.

Pozostało 90% artykułu
Opinie Prawne
Tomasz Siemiątkowski: Szkodliwa nadregulacja w sprawie cyberbezpieczeństwa
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Czy wolne w Wigilię ma sens? Biznes wcale nie musi na tym stracić
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Awantura o składki. Dlaczego Janusz zapłaci, a Johanes już nie?
Opinie Prawne
Łukasz Guza: Trzy wnioski po rządowych zmianach składki zdrowotnej
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Rząd wypuszcza więźniów. Czy to rozsądne?