Bogusław Chrabota: A co, jeśli referendum się nie uda?

Nie jestem wielkim przyjacielem referendów. Wielokrotnie wypowiadałem się sceptycznie o tej formie demokracji bezpośredniej. Tym razem jest podobnie.

Aktualizacja: 20.08.2015 07:26 Publikacja: 19.08.2015 21:59

Bogusław Chrabota: A co, jeśli referendum się nie uda?

Foto: Fotorzepa, Marian Zubrzycki

Uważam, że w kraju bez tradycji referendalnych jest zbyt wielkie ryzyko, że referenda będą tylko kaprysem bądź świadomą manipulacją dokonywaną przez polityków, a ich wynik efektem demagogii.

Co się zdarzy tym razem? Nie mam pojęcia, ale mam wątpliwości, czy „głos ludu" jakkolwiek wpłynie na naszą konstytucyjną rzeczywistość. Obserwatorzy podkreślają słabości tego konkretnego referendum: jego czysto koniunkturalny charakter. Obciążone wadami pytania. Na koniec wątpliwości co do jego potencjalnie wiążących skutków. W moc wiążącą zresztą, wobec przewidywanej słabej frekwencji, mało kto wierzy.

Nie wiem, czy w istocie głosowanie powinno się odbyć, prezydent wciąż ma zdaniem wielu prawników możliwość wycofania się z decyzji o ogłoszeniu referendum. Do takiej rozwagi dziś na łamach „Rzeczpospolitej" namawiamy. Ale w moim komentarzu chcę postawić inną kwestię. Jak powinni się zachować zwolennicy JOW, jeśli referendum nie pójdzie po ich myśli? Jeśli głosujący odrzucą w sposób wiążący ten postulat bądź nie pójdą do urn? Co wtedy?

Dla większości polskich partii nie będzie to większy problem. Poparcie dla JOW to z perspektywy ich rozbudowanych programów zaledwie drobiazg. Może ważny, ale jednak polityczny detal. Co zrobią jednak ci, którzy wierzą w JOW jak w Świętego Graala, czyli tworzą z nich fundamentalną wartość programową? Tacy politycy jak Paweł Kukiz są w istotnym kłopocie.

Odrzucenie w referendum JOW może oznaczać ich definitywną klęskę; wobec woli większości postulat wprowadzenia jednomandatowych okręgów wyborczych powinien zniknąć z ich programów. Światełko w tunelu zostawia im niska frekwencja. Klęskę referendum z powodów frekwencyjnych mogą tłumaczyć niedostatkiem edukacji bądź spiskiem systemu. Oba argumenty, choć oczywiście naciągane, mogą ewentualnie nadawać sens ich walce o JOW w parlamencie i uzasadniać kandydowanie. Jednak muszą mieć świadomość, że ta walka będzie trudna.

Wiatr zacznie wiać w oczy zwolennikom JOW już na poważnie. I to taki mocny, który umie przewrócić najpotężniejsze drzewa. Powinni mieć tego świadomość jeszcze przed referendum.

Opinie Prawne
Piotr Szymaniak: PKW, czyli prawo kreatywnie wykładane
Materiał Promocyjny
Przed wyjazdem na upragniony wypoczynek
Opinie Prawne
Piotr Szymaniak: Lex Obajtek już nie śmierdzi
Opinie Prawne
Prof. Michał Romanowski: Rząd kapituluje w sprawie neosędziów
Opinie Prawne
Jan Skoumal: Neosędziowskie Termopile
Opinie Prawne
Ewa Szadkowska: Czy neosędziowie zawładną kampanią prezydencką?