Zapowiedzi resortu sprawiedliwości przypominają podział na przedszkolne grupy. Z polecenia kierującego tym przedszkolem Adama Bodnara, grupa „Żabki” dostanie obiad i czas na drzemkę, zaś „Słoneczka” – reprymendę i możliwość powrotu do zerówki. „Muchomorki” natomiast nie dość, że trafią na bruk, to jeszcze mogą nie zostać przyjęte z powrotem do domu przez rodziców. Teraz zamieńmy w tym porównaniu dzieci na sędziów, a grupy przedszkolne na wymyślony w ministerstwie podział usprawniający ich degradowanie. A gdzie w tym porównaniu znajdzie się miejsce dla sędziowskiej niezawisłości?
Czytaj więcej
Znamy plany Adama Bodnara i Donalda Tuska w sprawie tzw. neosędziów. Sędziowie będą korzyć się przed opinią publiczną, a władza ustawodawcza zdegraduje konkretnych, znanych z imienia i nazwiska przedstawicieli władzy sądowniczej. I to wszystko w Europie i w imię „przywracania praworządności”.
Adam Bodnar zdegraduje sędziów. Na co komu Komisja Wenecka i sędziowska niezawisłość?
Chodzi oczywiście o tzw. neo-sędziów – i to ostatni raz, kiedy pada tutaj to na wstępie sugerujące nam co myśleć słowo. Używając go czujemy się bowiem automatycznie usprawiedliwieni i próbujemy usprawiedliwiać plany, jakie przygotowało ministerstwo pod kierownictwem Adama Bodnara. Widzimy w tym słowie uzasadnienie dla działań, które zaczynają brzmieć groźnie gdy nazwie się je po imieniu – a więc dla degradacji, dla odbierania przymiotu niezawisłości sędziom, którzy od lat orzekają w polskich sądach. I to przez kogo? Przez polityków.
Ustawowe degradowanie sędziów i cofanie ich na poprzednie stanowiska jest niedopuszczalne. Bodnar mówi o czynieniu zadość opinii Komisji Weneckiej „w możliwie największym stopniu” i o „uwzględnianiu polskich reguł ustrojowych”. W praktyce chodzi o takie jej lekceważenie, które zadowoli opinię publiczną.
Rozwiązania te zakładają podział sędziów na trzy grupy. W dużym skrócie, w grupie zielonej znajdziemy osoby mogące pozytywnie przejść weryfikację. Żółci to ci, którzy awansowali za czasów obecnej KRS i będą zmuszeni do powrotu na poprzednie stanowiska, a czerwoni – dawni adwokaci, radcowie czy notariusze, awansowani do godności sędziego. Ci ostatni zostaną przymusowo wyrzuceni ze stanu sędziowskiego i pojawiają się głosy, że izby prawnicze nie będą chciały przyjąć ich z powrotem. Na otarcie łez taki zdegradowany, pozbawiony niezawisłości sędzia, którego odrzuci własne środowisko, być może będzie mógł zostać referendarzem sądowym. Piękna perspektywa, prawda?