Rząd realizuje obietnice zmniejszenia liczby więźniów w Polsce. Obecnie jest ich o blisko 5 tysięcy mniej niż w 2023 roku. Wiceminister sprawiedliwości Maria Ejchart zapowiedziała na początku roku, że liczba więźniów zmniejszy się aż o 20 tysięcy. Najnowsze dane pokazują, że zapowiedź ta jest realizowana.
Rząd wypuści 20 tys. więźniów. Czego boją się Polacy?
Politycznie jest to dość odważna decyzja, bo może się spotkać z zarzutem zbytniej pobłażliwości wobec przestępców, na co opinia publiczna jest dość wrażliwa. Chwytliwe retoryczne hasła polityków obozu władzy, że tym samym zwalniane są miejsca w celach dla PiS, mogą okazać się niewystarczającym argumentem.
Czytaj więcej
Więzienia są przeludnione. Moim celem jest zmniejszenie liczby więźniów o 20 tys. Pierwsze uzasadnione przedterminowe zwolnienia już nastąpiły - deklaruje wiceministra sprawiedliwości Maria Ejchart.
Rząd bierze na siebie ryzyko, że osoby masowo wypuszczane z więzień mogą popełniać kolejne przestępstwa. Gdy dojdzie do czynu, który szczególnie zbulwersuje opinię publiczną, trwałość tej polityki może być wystawiona na próbę. Jak pokazują badania, Polacy najbardziej obawiają się o swoje bezpieczeństwo, nie tylko w związku z wojną w Ukrainie, ale też pod własnym domem.
Jakie mogą być skutki liberalizacji polityki karnej?
Polityka to jedno, ale najważniejsze są realne skutki liberalizacji polityki karnej. Jeżeli celem jest odizolowanie skazanych za mniejsze przestępstwa od kontaktu z recydywistami oraz resocjalizacja w warunkach nieizolacyjnych, to muszą za tym iść realne programy, które pomogą osiągnąć te cele. Na razie wielkich zmian w tej dziedzinie nie widać, a powinny one iść w parze z liberalizacją. Chodzi np. o mocniejszy system kurateli czy pracę dla skazanych, która dla wielu ma największy walor resocjalizujący. Poza tym widać tu pewną niekonsekwencję – zupełnie inne jest bowiem podejście do tymczasowych aresztowań, które z lubością są wciąż stosowane przez sądy.