Końcówka grudnia to zwyczajowy czas życzeń, podsumowań i prób odgadnięcia, co nas czeka w przyszłości. I choć profesja, którą wykonuję, w opinii niektórych może nie licować z przepowiadaniem, to jednak włączę się w ten świąteczno-noworoczny trend.
2015 rok upłynął nam pod znakiem walki o godność zawodów radcy prawnego i adwokata. Sprawy zaszły tak daleko, że nasi przyjaciele z warszawskiej palestry postanowili wyjść w ramach protestu na ulice. Marsz w togach pokazał, że środowisko profesjonalnych prawników jest zdeterminowane, aby bronić swoich praw i przeciwstawiać się próbom instrumentalnego wykorzystania przez stanowiących prawo. 2016 rok też, niestety, nie będzie dla nas rokiem spokoju, dostatku i obfitości, choć piszący te słowa wszystkim tego z całego serca życzy. Już teraz bowiem wiemy, że nieuchronnie będą miały miejsce wydarzenia, którym stanowczo musimy się sprzeciwić.
Mecenasi do pakamer
Od 1 stycznia 2016 r. zostaliśmy siłą „demokratycznych mechanizmów" wtłoczeni w państwowy system bezpłatnej pomocy prawnej stworzony ustawą z dnia 28 sierpnia 2015 r. o nieodpłatnej pomocy prawnej i edukacji prawnej (DzU z 2015 r. poz. 1255). W mediach społecznościowych jest ona jednak określana mianem „ustawy pakamerowej", bo pomoc prawna świadczona w jej ramach będzie funkcjonować nie w kancelariach prawników, którzy zostali do niej zaangażowani, co postulowaliśmy, ale w pomieszczeniach, które musieli na mocy ustawy wyszykować w swoich urzędach starostowie. Znając trudności lokalowe w administracji i chroniczne braki budżetowe, można z niemal 100-proc. pewnością założyć, że nie będą to gabinety ani sale konferencyjne, ale raczej bardziej niż skromne pokoiki „z boku" głównego nurtu działalności urzędowej, takie klitki i pakamery, które zbywają w starostwach.
Ustawę uchwalił poprzedni parlament niemal na zakończenie swojej kadencji, w pośpiechu, tuż przed wyborami. W efekcie stworzono ustawę nieuwzględniającą dochodzących zewsząd głosów krytyki przy zdecydowanym sprzeciwie środowiska radców prawnych i adwokatów, a więc tych najbardziej zainteresowanych – wykonawców i adresatów norm tej ustawy. Żeby było jasne – nie neguję tutaj w żaden sposób powinności państwa wynikającej z jego opiekuńczej roli, w tym konieczności zapewnienia nieodpłatnej pomocy prawnej osobom, które nie są w stanie z przyczyn obiektywnych i mierzalnych tej pomocy zapewnić własnym staraniem. Przedstawiciele zawodów prawniczych też wielokrotnie i od lat postulowali konieczność takich regulacji, a przy ich braku wyręczali państwo i udzielali tysiącom obywateli bezpłatnej pomocy prawnej w ramach wielu akcji pro bono (np. Niebieski Parasol u radców prawnych). Takie systemy pomocy państwa najbardziej potrzebującym funkcjonują z sukcesem w wielu krajach. Odgrywają doniosłą rolę społeczną i przyczyniają się do usprawnienia wymiaru sprawiedliwości. Jednak są wyposażane w znaczne środki budżetowe, bo w innych państwach jako podstawę tego rodzaju działań przyjmuje się założenie, że wynajęcie prawnika, nawet ze środków budżetowych, powinno się odbywać według stawek rynkowych, co jest naturalne, zgodne z wszelkimi prawidłami ekonomicznymi i pozwala za uczciwą płacę zapewnić potrzebującym usługę na najwyższym, profesjonalnym poziomie. Niestety, w naszym kraju oderwano się od tej zdroworozsądkowej reguły i stworzono ustawę w myśl zasady: „ustalimy głodowe stawki wynagrodzeń, nakażemy prawnikom wykonywać pomoc prawną za te stawki i damy ją za darmo każdemu, licząc na wdzięczność przy urnach wyborczych". W efekcie w naszym kraju zamiast efektywnego systemu pomocy prawnej dla potrzebujących stworzono regulację niemądrą, niewydolną i „na siłę", wręcz bubel prawny, który dla bezpieczeństwa beneficjentów pomocy z pewnością nie powinien się ostać.
Zasadnicza wada tej ustawy to jednak nawet nie tyle adresowany do radców prawnych i adwokatów państwowy przymus udzielania pomocy prawnej na przymusowych warunkach, ale fakt, że tak naprawdę pomoc prawna nie będzie trafiać do tych, którzy najbardziej jej potrzebują. Nasz ustawodawca stworzył bowiem regulację, która wcale nie realizuje tzw. prawa ubogich. Pomoc na podstawie ustawy przysługiwać będzie wszystkim bez względu na dochód, sytuację życiową i faktyczne potrzeby. Wystarczy, że osoba uprawniona udowodni, że spełnia jeden z poniższych warunków: