Jest jakaś prawidłowość w powracających z każdym rokiem problemach, których źródło tkwi w podejściu państwa do ochrony środowiska. Efekty widać w kolejnych obszarach. Gwałtowne powodzie, przed rokiem katastrofa na Odrze, teraz eksplozje na płonącym składowisku niebezpiecznych odpadów opodal Zielonej Góry. Te dramatyczne sceny uprzytomniły nam, że czarny scenariusz może się spełnić – może nie teraz, może jeszcze nie przed wyborami. Ale czy możemy być pewni, że nic się nie stanie w kilkudziesięciotysięcznym mieście, w którym podobne składowisko zlokalizowano przy dworcu kolejowym?
Dziś sprawę się upolitycznia, rządzący i opozycja próbują przerzucać się winą, ale przecież to, co może się wydarzyć, dotknęłoby w takim samym stopniu wyborców każdej partii. Ale skoro wokół tematu są emocje, zlatują się wokół niego politycy próbujący coś ugrać, chocholi taniec trwa. Nie po to w przepisach odpowiedzialność jest rozłożona pomiędzy różne organy, by teraz ktoś ją na siebie brał.
Czytaj więcej
Ministerstwo Infrastruktury przygotowało projekt ustawy o rewitalizacji Odry. Przewiduje ona m.in...
Kłopot w tym, że wielokrotnie zmieniane prawo odpadowe stało się okropnie przeregulowane, a co gorsza, do jednego worka wrzucono w nim mafię odpadową – bo, niestety, i taka funkcjonuje w naszym kraju – oraz duże i dobrze znane firmy, także te związane z samorządem lokalnym. I jedne, i drugie zgodnie z przepisami muszą mieć monitoring, prowadzić sprawozdawczość i zabezpieczyć stosowną kwotę na pokrycie ewentualnych roszczeń.
Różnica między nimi jest jednak taka, że te pierwsze powstaną niby legalnie, a prawne wymogi wykorzystają głównie do tego, by podnieść opłaty i więcej zarobić. Potem zaś zwiozą na składowisko mnóstwo podejrzanego towaru i znikną. A składowisko spłonie. Te drugie zaś nie zwiną tak łatwo interesu, a kontrolujący je inspektorzy ochrony środowiska i tak coś u nich znajdą – bo nigdy nie ma przecież sprawozdawczości doskonałej. Przeglądanie segregatorów przy kawie i ciastkach jest przyjemniejsze od próby dotarcia w nieznane, na zapomniane żwirowisko.