Minął rok od postanowienia Trybunału Sprawiedliwości UE z 27 października 2021 r. (IC 204/21) nakładającego na Polskę karę miliona euro dziennie za niewykonanie nałożonego przez TSUE obowiązku zawieszenia Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego najpóźniej do 16 sierpnia 2021 r. Pomimo formalnej likwidacji IDSN, kary są wciąż naliczane, gdyż zastępująca ją Izba Odpowiedzialności Zawodowej SN w znaczącej części składa się z wadliwie powołanych sędziów. Jej konwencyjną wadliwość potwierdził ETPC, nakładając 10 sierpnia 2022 r. na Polskę środki tymczasowe chroniące przed tzw. neosędziami w IOZ SN czwórkę sędziów (252/2022), a także w wyroku z 6 października 2022 r. w sprawie Juszczyszyn (35599/20).
Wysokość kar wynosi obecnie ponad 365 mln euro łącznie, czyli ponad 1,7 mld zł.
Czytaj więcej
Za blokadę środków z KPO odpowiadają rządzący, a nie Bruksela. Tak uważa większość Polaków w badaniu przeprowadzonym na zlecenie „Rzeczpospolitej”. Konflikt z UE kosztował nas już 2 mld zł.
Niespełnione warunki
W efekcie naruszonego przez rządzących prawa do skutecznego środka prawnego i dostępu do bezstronnego sądu, według dzisiejszego stanu tracimy środki z KPO oraz z innych funduszy. Nadal bowiem nie spełniliśmy nawet trzech podstawowych i uproszczonych warunków przywrócenia praworządności, jakie postawiła nam Ursula von der Leyen. Nie doszło bowiem do przywrócenia sędziów zawieszonych przez Izbę Dyscyplinarną Sądu Najwyższego, rzeczywistej likwidacji izby i wprowadzenia zmian w systemie dyscyplinarnym sędziów.
W przestrzeni publicznej pojawił się komunikat, że Bruksela wstrzymuje praktycznie wszystkie fundusze dla Polski, dopóki nie naprawimy zniszczonego sądownictwa. W tym przypadku mówimy już o setkach miliardów złotych, których brak może dopełnić postępującej rujnacji polskiej gospodarki. Spowodować może dotkliwe konsekwencje na rynkach finansowych, zniechęcenie inwestorów i inwestycyjną zapaść, pogłębić postępującą inflację i skutkować spadkiem PKB. Jeśli do tego dołożyć naruszające konstytucyjną zasadę gospodarki rynkowej (art. 20) centralizacyjne aspiracje rządzących i stopniowe zawłaszczanie przez politycznych nominatów spółek, ukoronowane ostatnim projektem zablokowania możliwości odwołania zarządów w strategicznych spółkach Skarbu Państwa, coraz wyraźniej rysuje się powrót do słusznie minionych czasów centralnego sterowania i upartyjnienia gospodarki. To zaś stan, który nie tylko trwale pozbawi nas funduszy unijnych i inwestycji, lecz po prostu wypchnie z Unii. W zrujnowaną gospodarkę nikt nie zainwestuje.