Niestety zanosi się na rozwód, kosztowny dla obu stron, a zwłaszcza dla polskiego społeczeństwa.
Chodzi bowiem o duże publiczne pieniądze (a teraz szkody), o markę publicznych instytucji: festiwalu, telewizji publicznej i stolicy pięknej Opolszczyzny. Wreszcie o święto polskiej piosenki, które może być zniszczone. Nagłe zerwanie kontraktu przez prezydenta Opola z mało przekonującym uzasadnieniem, bez szansy dla kontrahenta na kompromis, wskazuje, że biznesową i menedżerską troskę o festiwal w opolskim magistracie mogły przysłonić jakieś inne, może polityczne motywacje czy uprzedzenia. Było pole do wyjaśnień, może uczynienia krok w tył przez TVP, chyba jednak silniejszej strony, zamiast straszenia przeniesieniem festiwalu do innego miasta, co oczywiście jest możliwe, choć byłby to już inny festiwal i zerwana tradycja. A jest chyba wartością także dla TVP, jeśli chciała festiwalu w Opolu AD 2017. Powinna zatem dołożyć starań, by imprezę uratować.