Zainteresowanie ekspertów i opinii publicznej rozpala reforma sądownictwa. Zmiany w organizacji i procedurach sądowych są konieczne. Znacząca poprawa społecznego zaufania do władzy sądowniczej nie powiedzie się bez należytej komunikacji sądów i sędziów z resztą społeczeństwa. A tej nie da się zaordynować ustawą.
Komunikacja zależy w dużej mierze od samych sędziów. Media mają co prawda duży zasięg, ale nie mogą się równać pod względem siły oddziaływania z osobistym kontaktem z sądem. Dzięki temu, że sędziowie spotykają się każdego dnia z tysiącami Polaków, mogą zupełnie autonomicznie kształtować swój wizerunek w społeczeństwie.
Motywacją nie powinna być jednak troska o sam wizerunek. Warto przypomnieć hasło przewodnie obowiązującej, choć jakby zapomnianej strategii modernizacji przestrzeni sprawiedliwości na lata 2014–2020: w centrum uwagi powinien znaleźć się obywatel. To Polaków należy zapytać, czego potrzebują, aby doświadczać zaspokojenia swojego konstytucyjnego prawa – prawa do sprawiedliwego i jawnego rozpatrzenia sprawy w rozsądnym terminie przez właściwy, niezależny i niezawisły sąd.
Z badań przeprowadzanych co kilka lat przez CBOS wynika jednoznacznie krytyczna ocena realizacji prawa do sądu. Zdążyliśmy się już przyzwyczaić do informacji, że więcej Polaków ocenia działanie sądów źle niż dobrze, ale nie sposób być obojętnym, że tylko 4 proc. respondentów konsekwentnie odpowiada, że polscy sędziowie zawsze orzekają, nie ulegając naciskom. Podobnie spowszedniała informacja, że w porównaniu z innymi narodami europejskimi jesteśmy nieufni. Europejski sondaż społeczny pokazuje coś więcej: jako jeden z nielicznych narodów Unii Europejskiej deklarujemy jeszcze niższe zaufanie do swojego wymiaru sprawiedliwości niż do obcych.
Nie chcą wiedzieć
Niestety oceny wystawiane przez społeczeństwo sądom były przez lata lekceważone przez większą część środowiska prawniczego. Wyrazem tego jest powszechność poglądu, że z sądu co najmniej połowa ludzi musi wyjść niezadowolona. Autorytety świata prawniczego przekonują, że sądy z natury rzeczy nie mogą być lubiane. Liderzy środowiska sędziowskiego pytani o niskie notowania sądów w społeczeństwie wyjaśniają je nierzadko tym, że w sprawach cywilnych zawsze ktoś przegrywa, a w karnych przegrywa (czyli jest skazywana) przytłaczająca większość. Od takiej opinii jest już bardzo niedaleko do stwierdzenia, że sędziowie nie mają wpływu na ocenę swojej pracy, a nawet że gdyby sądy były dobrze oceniane przez społeczeństwo, to byłoby w tym coś wręcz podejrzanego.