Najpewniej nie zaimponuję wnikliwością, zauważając, że Zbiór idzie tuż za uchwalonym wcześniej. Dzieli postanowienia zawarte w kolejnych paragrafach na trzy podstawowe rozdziały, tyle że oznaczone cyframi arabskimi (pierwowzór preferował rzymskie): „Zasady ogólne", „Zasady pełnienia służby", „Zasady postępowania poza służbą". Nie odwzorowuje natomiast czwartej części, w której mieściły się postanowienia końcowe. Nie oznacza to wszakże całkowitej rezygnacji z jej zawartości. Ta ulega rozproszeniu, co w zasadzie wątpliwości nie nasuwa, bądź anihilacji. Pewne konsekwencje przetasowania sprawiają wrażenie przypadkowych.
Chciała być zwięzła
Wątpliwa wydaje się tymczasem już sama „opcja zerowa", tj. koncepcja spisania Zbioru od nowa. Nie przekonuje wzmianka w motywach jego projektu, jakoby pierwszy Zbiór, stanowiący załącznik do uchwały KRP nr 468/2012 z 19 września 2012 r., „został pozbawiony mocy prawnej i miał jedynie charakter historyczny". Zniesienie Krajowej Rady Prokuratury ani derogacja ustawy o prokuraturze z 20 czerwca 1985 r. (dalej: u.p.) takiego efektu bynajmniej nie wywołały. Uchwały tego ciała weszły na stałe do obiegu prawnego i nikt ich stamtąd nie usunął. Inny punkt widzenia zmuszałby do kwestionowania choćby – podjętych przed 4 marca 2016 r. i skonsumowanych – uchwał przedstawiających prokuratorowi generalnemu pozytywnie zaopiniowane kandydatury na stanowiska prokuratorskie czy przenoszących prokuratorów w stan spoczynku. Nie da się rozsądnie założyć, że 4 marca 2016 r. prokuratorów i asesorów prokuratorskich przestały obowiązywać zasady etyczne zebrane w pierwszym Zbiorze. Odpadła jedynie podstawa prawna do ponownego uchwalenia zbioru, jego zmiany, uzupełnienia, interpretacji, tudzież śledzenia, jak funkcjonuje. Owa podstawa została zresztą reaktywowana z mocą od 12 sierpnia 2017 r., tyle że wzbogaciła katalog zadań całkiem innego, nieekwiwalentnego tworu prawnego, jakim niespornie jest KRPPG, zwłaszcza w pierwszym składzie (wyznaczonym przez prokuratora generalnego). Nietrudno więc o wniosek, że priorytetowym zadaniem KRPPG było zinwentaryzowanie zastanego Zbioru, oraz rozważenie ewentualnych korekt merytorycznych, a redakcyjnych wyłącznie gdyby jakieś elementy spuścizny uznano za oczywiście niejasne lub nieostre. Tak się nie stało, skutkiem czego prokuratorom, pełniącym urząd i w stanie spoczynku, oraz asesorom przychodzi zastanawiać się nad znaczeniem zarówno zmian w szacie werbalnej danej normy czy norm pierwszemu Zbiorowi nieznanych, jak i zabiegów eliminacyjnych. Co gorsza, w uzasadnieniu projektu Zbioru nie odniesiono się do żadnego z tych zagadnień. Poprzestano na deklaracji, że intencją KRPPG była „zwięzłość i określoność norm etycznych stanowiących zbiór". W pełni czytelne jest zatem zaledwie to, że Zbiorem nie musi przejmować się prokurator generalny, bo obecnie zwalnia się go z tej powinności nawet w sferze czynności wykonywanych w konkretnym postępowaniu, nie mówiąc o wytyczaniu kierunków działalności prokuratury oraz zawiadywaniu kadrą.
Można zarazem dyskutować z wstępem do Zbioru, w którym przytacza się treść ślubowania składanego przy pierwszym powołaniu na stanowisko prokuratorskie według roty przewidzianej w art. 92 § 1 obowiązującej ustawy z 28 stycznia 2016 r. – Prawo o prokuraturze (dalej: u.p.p.). Wstęp ów w uzasadnieniu projektu Zbioru nazwano „preambułą", jakkolwiek bliżej mu do literackiego motta. Zasadniczy problem tkwi jednak w tym, że łączy się on z proklamacją w ust. 2 § 1 Zbioru zasady, że w służbie i poza służbą prokurator powinien mieć na uwadze treść złożonego ślubowania. Tak oto następuje kolizja normy etycznej z ustawowym, znacznie surowszym, bezwarunkowym obowiązkiem postępowania zgodnie ze złożonym ślubowaniem w ujęciu art. 96 § 1 u.p.p. Relatywizacja tego obowiązku zapewne nie czyni Zbioru dostojniejszym od poprzednika.
Już wolno okazać?
Pora przyjrzeć się najbardziej kontrowersyjnym ubytkom w reżimie etycznym autorstwa KRPPG.
Musi dziwić lakoniczność obecnego ust. 6 w § 1, podpowiadającego prokuratorowi, aby w razie wątpliwości, jak się zachować, kierował się ogólnymi normami etycznymi oraz baczył, by nie naruszyć żadnej z norm określonych w Zbiorze. W pierwszym Zbiorze analogiczna norma kolizyjna, ustanowiona w ust. 1 § 28, szła w parze z rozwiązaniami, które miały umocnić standard indywidualnej odpowiedzialności prokuratora za własne czyny i decyzje, będący jednym z filarów ustawowej zasady niezależności w stosunkach wewnętrznych. Postanowienie ust. 2 ostrzegało, że powyższe wątpliwości prokurator rozstrzyga samodzielnie, na własne ryzyko. Następne uprzedzało kolegów bez poczucia odpowiedzialności, iż odpierając zarzut naruszenia zasad etyki zawodowej, nie mogą zasłaniać się poradą lub punktem widzenia innego prokuratora ani poleceniem, zarządzeniem lub wytycznymi przełożonego.
Te same standardy dewaluuje zamysł wygaszenia dwóch norm zakodowanych w § 13 pierwszego Zbioru. Pierwsza obciążała odpowiedzialnością za rezultat czynności w postępowaniu tak prokuratora, który czynność wykonał lub miał wykonać, jak i prokuratora nadzorującego lub przełożonego, który udzielił wytycznych lub instrukcji albo wbrew obowiązkowi zaniechał ich udzielenia (ust. 1). Druga, mając zapobiec manipulowaniu sprawami, by znaleźć chętnego do sprostania szefowskim oczekiwaniom, zakazywała nadużyć instytucji wyłączenia prokuratora od udziału w sprawie oraz przekazania jej innej jednostce organizacyjnej z pominięciem właściwości miejscowej (ust. 2). Niepokoi jednocześnie zbieżność osłabiania tych standardów z redukcją zapór przeciwko prokuratorskim ukłonom pod adresem polityki. Pierwotnie, przez wzgląd na ustawowy zakaz uczestnictwa w jakiejkolwiek działalności politycznej przewidziany w art. 44 ust. 3 u.p., a potem w art. 97 § 1 u.p.p., ogólna norma ust. 5 w § 2 pierwszego Zbioru kazała prokuratorom powstrzymywać się od demonstracji poglądów w tym przedmiocie, i to we wszelkich konfiguracjach. Czymże wytłumaczyć ideę zakazania w § 17 ust. 2 Zbioru demonstracyjnego ujawniania swoich poglądów politycznych, tylko gdy prokurator bierze udział w pokojowych zgromadzeniach oraz innych formach aktywności publicznej? Czyli co? Już wolno pokazać sądowi, stronie lub publiczności, z jaką opcją sympatyzujemy?