Ministerstwo Finansów dwoi się i troi w uzupełnianiu i wyjaśnianiu tego, co samo nazwało „ładem". Gdy się okazało, że nowe, rzekomo sprawiedliwsze, przepisy o opodatkowaniu zarobków spowodowały obcięcie wypłat w budżetówce, wydało specjalne rozporządzenie. Miało ono doprecyzować to, co jest niejasne w nowym sposobie obliczania PIT od zarobków. Resort wydał też objaśnienia. Wynika z nich, że podatek od wynagrodzeń trzeba liczyć dwa razy. Najpierw według nowych, zreformowanych zasad, potem według ubiegłorocznych. A potem porównywać, wyliczać, przeliczać – aż do skutku.
Wszystko o tym można powiedzieć, tylko nie to, że jest tu jakikolwiek „ład". Ani to, że system jest sprawiedliwszy. Nawet pracownicy urzędów skarbowych boją się informować interesantów o nowych przepisach, bo sami ich nie rozumieją.
A przecież to dopiero pierwsze doświadczenia z nowym systemem. Wkrótce przyjdzie czas na rozliczenia dochodów przedsiębiorców. One i tak dotychczas były znacznie bardziej skomplikowane niż pracowników. Nowe reguły dodatkowo je komplikują. I znów część energii i pieniędzy przedsiębiorców pójdzie na starania o poprawność rozliczeń zamiast na rozwój rodzimych firm.
Czytaj więcej:
Coraz głośniej mówi się o dymisjach urzędników Ministerstwa Finansów odpowiedzialnych za ten bałagan. Tylko czy odejście ministra Tadeusza Kościńskiego, jego zastępcy Jana Sarnowskiego czy któregoś z dyrektorów departamentów to sposób na ten podatkowy galimatias? Może obroni honor rządzących, ale przedsiębiorcom trosk nie oszczędzi.