Te słowa dobrze pasują do sytuacji na wschodniej granicy. Imigranci są wykorzystywani jako broń humanitarna, więc wymyka się prostej ocenie moralnej, kto jest w tym zwarciu napastnikiem, a kto atakowanym. Na tej płynności oceny żeruje Łukaszenka. Licząc, że to jemu, kryjącemu się cynicznie za imigrantami, światowa opinia publiczna przyzna moralne racje. Obrońcy granicy zostaną natomiast „ rozbrojeni”, zredukowani do kategorii tępych żołdaków czy jak to ich nazwał Władysław Frasyniuk, „śmieci” znęcających się nad bezbronnymi kobietami i dziećmi. Tacy nie mają moralnego prawa nazywać się obrońcami granic.