Orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego wywołało ogromne emocje, ale uciekły powszechnej uwadze praktyczne skutki tego wyroku, które mogą przyjść znacznie wcześniej niż wieszczony polexit.
Wyrok w dużej części skierowany jest do polskich sędziów buntujących się przeciwko reformom Prawa i Sprawiedliwości. Trybunał powiedział, że nie mogą oni pomijać konstytucji, orzekać na podstawie przepisów nieobowiązujących, kontrolować legalności procedury powołania sędziego przez prezydenta, uchwał Krajowej Rady Sądownictwa wnioskującej o powołanie sędziego ani też odmawiać orzekania w składzie z takimi sędziami po stwierdzeniu wadliwości procesu nominacyjnego.
W ostatnich miesiącach nasiliło się kwestionowanie legalności składów sędziowskich przez sędziów powołujących się na orzeczenie Trybunału Sprawiedliwości UE. Niedawno jeden sędzia z Warszawy odmówił orzekania, za co został zawieszony przez ministra sprawiedliwości. Do tego dochodzą kolejne uchwały Sądu Najwyższego i Naczelnego Sądu Administracyjnego powołujące się na orzeczenia Trybunału w Luksemburgu.
Wyrok TK ma więc wytyczyć granicę, której przekraczać nie wolno. Pytanie zasadnicze jednak brzmi: czy sędziowie będą honorować ten wyrok, czy dalej będą trzymać się wskazań TSUE, podważając proces nominacyjny z udziałem nowej KRS?
Czytaj więcej
Sędziowie Trybunału Konstytucyjnego w stanie spoczynku wydali oświadczenie w sprawie wyroku TK z 7 października. Twierdzą, że sam wyrok, jego ustne uzasadnienie, a także komentarze przedstawicieli władzy politycznej na jego temat zawierają "wiele fałszywych twierdzeń".