Z powyższym naturalnie, jeśli na serio traktuje się wartość, jaką jest państwo prawne, nie sposób się nie zgodzić. Gwarancje rzetelnego procesu konstytuują bowiem państwo prawne. Bez nich to ostatnie staje się fikcją. Nic więc dziwnego, że TSUE przywiązuje do nich tak dużą wagę i nie godzi się w tym zakresie na jakiekolwiek kompromisy.
Odwołując się do orzecznictwa Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w środowym wyroku TSUE przypomniał, że u źródła każdego z wymogów rzetelnego procesu sądowego znajduje się konieczność utrzymania zaufania, jakie władza sądownicza winna wzbudzać wśród jednostek, a także niezależność tej władzy od pozostałych władz. Na wspomniane zaufanie, jak i niezależność władzy sądowniczej może zaś wpływać sposób powoływania sędziów. Jeśli więc sąd krajowy, doszedłby do wniosku, że sposób powoływania sędziów przekłada się negatywnie na zaufanie, jakie sądy w społeczeństwie demokratycznym powinny wzbudzać u jednostki, to powinien uznać, że sąd orzekający w składzie tak powołanego sędziego nie jest niezawisłym i bezstronnym sądem i w konsekwencji, bez względu na jakikolwiek przepis prawa krajowego, uznać postanowienie wydane przez taki sąd za niebyłe. Co więcej, w takiej sytuacji nie istnieje możliwość powoływania się na jakiekolwiek względy wywodzone z zasady pewności prawa lub mające związek z powagą rzeczy osądzonej w celu uniemożliwienia sądowi uznania postanowienia za niebyłe.