Otóż rząd – a dokładniej podległe mu urzędy skarbowe – oszukiwał obywateli. Pod pozorowanymi pretekstami skarbówka pozbawiała ich prawa do zasiłków na dzieci. Dotknęło to około 20 tys. rodzin. Wypłacono im zaległe zasiłki i po 30 tys. euro zadośćuczynienia. A i tak rząd podał się do dymisji pod naciskiem „opinii publicznej", czyli de facto mediów, bo bez nich „opinia publiczna" by się nie zorientowała, że rząd oszukuje.

Dla nas to, co się stało w Holandii, ma znaczenie wręcz ustrojowe. Bo w Polsce urzędy skarbowe też oszukały 20 tys. rodzin – tyle było ofiar ulgi meldunkowej. Pod pretekstem, że nie powiadomiły urzędu skarbowego o miejscu zameldowania (czyli o czymś, o czym urząd wiedział z urzędu), choć nie było żadnego wzoru oświadczenia, które miały złożyć, i informacji o tym nie zawierała nawet ustawa podatkowa obowiązująca w roku dokonywania sprzedaży mieszkania, w którym były zameldowane, zabrano im pieniądze na podatek dochodowy, choć nie osiągnęły żadnego dochodu.

Holendrzy z początku nie dostali od rządu zasiłków, ale na koniec otrzymali je wraz z odszkodowaniem. Polakom zabrano ich pieniądze i nie oddano do dziś. Rząd holenderski podał się do dymisji. Rząd polski w osobie wiceministra finansów stwierdził, że nie ma nic do powiedzenia w sprawie, bo to Naczelny Sąd Administracyjny wydawał wyroki. Dopiero trzy lata temu zmieniła się linia orzecznicza i ten absurdalny podatek przestał być nakładany. Skorzystało na tym ok. 200 rodzin. Nikomu nie przyszło do głowy, by zwrócić bezprawnie pobrany podatek 20 tys. pozostałych. Nie mówiąc, broń Boże, o zadośćuczynieniu. Przeciwnie – rząd i sądy administracyjne podjęły szeroko zakrojone działania szkodzące tym ludziom. Administracja podatkowa odmawia im stwierdzenia nieważności decyzji ewidentnie bezprawnych, a sądy to akceptują. Obywatele próbujący pod jakimś formalnym pretekstem wznowić postępowanie, by uzyskać poprawną już decyzję, dowiadują się od sądów, że... nadużywają prawa. Bo, zdaniem sądów, które zgodnie z konstytucją mają „kontrolować działalność administracji publicznej", ważniejsza jest zasada „trwałości decyzji" niż ich zgodność z prawem.

Oczywiście można się zgodzić – gdyby obywatele na podstawie sprzecznej z prawem decyzji uzyskali kiedyś jakieś prawo. Ale w tym wypadku to rząd uzyskał od obywateli pieniądze. Może tym zainteresuje się Komisja Wenecka?

Autor jest adwokatem, profesorem Uczelni Łazarskiego i szefem rady WEI