Niemiecki piątek Piotra Semki. 8 października

„Nie, Thilo Sarazzin nie przemawiał na otwarciu targów książki we Frankfurcie nad Menem. Ale tym niemniej był tam jakoś obecny" – pisze dziennik FAZ.

Publikacja: 08.10.2010 01:29

Piotr Semka

Piotr Semka

Foto: Fotorzepa, Kuba Kamiński kkam Kuba Kamiński Kuba Kamiński

„Bo jak inaczej wytłumaczyć nagrodę Deutsche Buchpreis dla Melindy Nadj Abonji - nieznanej szerzej w Niemczech szwajcarskiej pisarki o imigranckich doświadczeniach?” - zastanawia się dziennik.

Zwolennicy tegorocznego werdyktu jury DBM już twierdzą, że „Gołębie zrywają się” - nagrodzona książka Melindy Nadj Abonji - to rodzaj polemiki wobec „Niemiec w samolikwidacji”, głośnej książki Thilo Sarrazina zadającej obcesowe pytania w jakim stopniu nadmiar imigrantów w RFN cofnie poziom cywilizacyjny Niemiec. Krytycy werdyktu narzekają, że nagroda zaczyna być uzależniona od aktualnego kontekstu politycznego.

Niemiecka Nagroda Literacka przyznawana jest od 2005 roku przez dwie czołowe niemieckie organizacje księgarzy i nagradza autorów najlepszej powieści napisanej w języku Goethego.

Dotąd nagrodę dostał jeden Austriak i po dwoje Niemców z dawnej NRD oraz urodzonych w dawnych Niemczech zachodnich. Ale w tym roku wiele znaków wskazywało, że nagrodę otrzyma ktoś spod znaku „multi-kulti”. Już w sześcioosobowej grupie nominatów było aż troje imigrantów. Obok Melindy Nadj Abonji, urodzonej w jugosłowiańskim mieście Beczej, wśród finalistów był Doron Rabinovici, urodzony w Tel-Awiwie i prażanin Jan Faktor.

Nazwisko Melindy Nadj Abonji brzmi dość egzotycznie, choć pisarka jest urodzoną w 1968 roku Węgierką. Ale Węgierka specyficzną, bo wywodzącą się z południowej Baczki – części dawnej Jugosławii zamieszkałej w sporym procencie przez ludność węgierską, do II wojny także przez znaczącą mniejszość niemiecką.

W 1973 roku, korzystając ze zgody Tito na wyjazdy gastarbeiterskie, jej rodzice wyjechali do Szwajcarii. Mała Melinda przed przyjazdem do kraju Helwetów nie znała ani słowa po niemiecku. Jednak już jako dziecko nauczyła się płynnej niemczyzny znacznie szybciej niż rodzice. Szybko zaczęła pełnić w domu rolę tłumacza. Rodzice ciężko harowali, odkładając z roku na rok powrót do ojczyzny. W 1991 roku, gdy Melinda miała 23 lata, rozpoczął się rozpad Jugosławii i wybuchła wojna domowa. Wraz z całą rodzina ciężko przeżywała tragedie kraju narodzin, choć akurat w Baczce nie doszło do większych walk. Na tle skali nienawiści między Chorwatami a Serbami czy Bośniakami, Węgrzy z Baczki uniknęli konfrontacji z Serbami. Młoda imigrantka kosztem wyrzeczeń rodziny dostała się na wyższe studia. W 1997 roku zdobyła licencjat na uniwersytecie w Zurychu, gdzie żyje i tworzy do dziś.

„Gołębie zrywają się” to powieść mogąca sprawiać wrażenie autobiografii ale jednak jest to fikcja. Bohaterka imieniem Ildiko opisuje dzieciństwo spędzone w Jugosławii, by potem odtworzyć rozpad kraju marszałka Tito i ucieczkę wraz z rodzicami do Szwajcarii.

Rozdarta między bałkańskie korzenie a nowe realia Zachodu, mozolnie buduje swoją nową tożsamość. Szarpie się miedzy szacunkiem i sprzeciwem dla kultury rodziców. A jednocześnie wsiąka w nowy kraj. Jej rodzice pracują na samym dole drabiny społecznej – w pralni a potem w knajpie nad Jeziorem Zuryskim.

Książkowa Ildiko chce akceptacji ze strony nowego obcego świata, i musi nauczyć się żyć z przekonaniem Szwajcarów – raz wyrażanym wrogo a raz z irytującym pseudożyczliwym paternalizmem - że bałkański świat, skąd przybyła, jest światem gorszym.

Ale autorka cytuje też gorzką ale prawdziwą maksymę powtarzaną jej na zuryskim bruku przez rodziców. „My tu nie mamy jeszcze życia godnego człowieka. Musimy je sobie dopiero ciężko wypracować”.

Cały życiorys i sukces imigranckiej pisarki poświadcza mądrość życiową pary węgierskich przybyszów z Baczki.

Dla Niemiec dyskutujących od niedzieli nad słowa,i prezydenta Christiana Wulffa "Islam też przynależy do Niemiec” i przeżuwających myślowo książkę Thilo Sarrazina, ta książka może zdawać się głosem w dyskusji na temat wartości imigrantów. Melinda Nadja Abonji przybliżyła Niemcom, Austriakom i Szwajcarom traumę imigrantki, która dotarła do elit z absolutnych nizin. Ale czy do końca przykład jest adekwatny? W jakim stopniu można porównywać skalę trudności w asymilacji imigrantów z Jugosławii z przybyszami z krajów islamskich? Tak czy inaczej szwajcarsko-węgierska pisarka rodem z Baczki jest już murowanym gościem niemieckich talk-show o asymilacji imigrantów.

„Bo jak inaczej wytłumaczyć nagrodę Deutsche Buchpreis dla Melindy Nadj Abonji - nieznanej szerzej w Niemczech szwajcarskiej pisarki o imigranckich doświadczeniach?” - zastanawia się dziennik.

Zwolennicy tegorocznego werdyktu jury DBM już twierdzą, że „Gołębie zrywają się” - nagrodzona książka Melindy Nadj Abonji - to rodzaj polemiki wobec „Niemiec w samolikwidacji”, głośnej książki Thilo Sarrazina zadającej obcesowe pytania w jakim stopniu nadmiar imigrantów w RFN cofnie poziom cywilizacyjny Niemiec. Krytycy werdyktu narzekają, że nagroda zaczyna być uzależniona od aktualnego kontekstu politycznego.

Pozostało jeszcze 87% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Jędrzej Bielecki: Po spotkaniu z Zełenskim w Rzymie. Donald Trump wini teraz Putina
Opinie polityczno - społeczne
Hobby horsing na 1000-lecie koronacji Chrobrego. Państwo konia na patyku
felietony
Życzenia na dzień powszedni
Opinie polityczno - społeczne
Światowe Dni Młodzieży były plastrem na tęsknotę za Janem Pawłem II
Opinie polityczno - społeczne
Co nam mówi Wielkanoc 2025? Przyszłość bez wojen jest możliwa